OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

niedziela, 31 marca 2013

"(...) pewnie każdy z nas ma ukrytą w sobie jakąś dużą sprawę, jakiś ważny cel (...)"

Marek Kamiński

ROZMOWA 5


W TANDEMIE

"(...) pewnie każdy z nas ma ukrytą w sobie jakąś dużą sprawę, jakiś ważny cel, który czeka na to, by pojawić się na powierzchni naszej świadomości. (...)"




Myślę, że mogłoby się zdarzyć i pewnie tak czasem bywa, że ta duża sprawa, ważny cel może się "nie doczekać", jeśli nie podejmiemy osobistych poszukiwań w swoim wnętrzu, a to wymaga naszego działania. Trzeba niejako zanurzyć się w sobie, "zanurkować" wgłąb siebie. To tego jednak potrzeba odwagi i determinacji. Dlatego jeśli chcemy odnaleźć to, co jest dla nas naprawdę ważne, nie należy zwlekać. Nasza świadomość może zostać łatwo "zainfekowana" przez niepożądane treści i cele, które chciałby nam narzucić świat.

"Najlepiej przekazuje się wiedzę przez bycie razem i wspólne działanie. (...)"

"Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud. Bo gdyby jeden upadł, drugi może podnieść swego towarzysza. Lecz co będzie z kimś, kto jest sam jeden i upadnie, gdy nie ma drugiego, który by go podniósł?" (Kaznodziei 4:9, Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata)

"Często załamujemy się, kiedy słyszymy, że zrobiliśmy coś źle. Mówimy wtedy: ten, kto nam to powiedział, jest naszym wrogiem, już więcej się do niego z niczym nie zgłoszę. Takie sytuacje wymagają wzajemnej otwartości. (...)"

"Takie sytuacje wymagają wzajemnej otwartości", a to z kolei jest niemożliwe bez pokory i odwagi. Pokory, która pomaga uznać i dopuszcza, że możemy z różnych powodów coś zepsuć, coś przeoczyć, zbyt ufać wyłącznie sobie, coś pomylić... Odwagi, dzięki której będziemy skłonni coś zmienić, chociaż trudno nam się pogodzić z tym, że KTOŚ inny miał rację, że KTOŚ lepiej wie, że KTOŚ po prostu jest w czymś lepszy...


Marek Kamiński - WYPRAWA

sobota, 30 marca 2013

"Na ogół ludzie nie ufają swojemu wewnętrznemu głosowi. Bardziej ufają temu, co mówią inni (...)"

Marek Kamiński

ROZMOWA 4


ODKRYĆ SWOJĄ PÓŁNOC

"Mamy w sobie cały wachlarz możliwości, spotykamy się z różnymi wzorami, które prowadzą nas w różnych kierunkach. (...) kiedy natrafiamy w naszych poszukiwaniach na prawdziwy, własny kierunek świata, on da nam to poczucie harmonii, coś, czego na ogól szukamy w życiu podświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy."

Niewątpliwie wszyscy potrzebujemy harmonii w tym rozkołatanym i coraz bardziej niespokojnym świecie. Każdy z nas - gdy już sobie to uświadomi - szuka jej na różne sposoby. Świadome działanie z uwzględnieniem własnych możliwości i naszej osobistej sytuacji a nie ślepe podążanie za wzorami, o których czytamy lub słyszymy, mogłoby się okazać dla nas zupełnie nieużyteczne a nawet zgubne.

"(...) Warto poznać samego siebie, także dlatego, że świat stale próbuje złapać nas na wędkę i zabrać nam wolność. Życie stale konfrontuje nas z negatywnymi zdarzeniami, zastawia pułapki. Same w sobie nie są one niczym złym, bo uczą odkrywania własnych możliwości, które najlepiej poznajemy nie w sytuacjach komfortowych, tylko będąc w opresji i przezwyciężając trudności. Ważne, by nie dać się złapać. (...)"

"Ważne, by nie dać się złapać." - czyli nade wszystko musimy zachowywać czujność i to na każdym kroku, a jednocześnie pozostać wolnymi, żeby nie poddać się obsesji, że za każdym rogiem czyha na nas jakaś pułapka, zachowując gotowość do przeciwstawienia się jej, gdyby tam jednak była...

"Pisząc odkrywałem swój wewnętrzny głos. Na ogół ludzie nie ufają swojemu wewnętrznemu głosowi. Bardziej ufają temu, co mówią inni (...)"

Właśnie dlatego zdecydowałem się na zapis tych rozmów z Panem, które w rzeczywistości nigdy się nie odbyły (w sensie dosłownym). Są to rozmowy, które postanowiłem sprowokować z myślą o moich czytelnikach ale także, by dać upust mojej indywidualnej potrzebie pisania, która kiełkowała we mnie od lat.


Marek Kamiński - WYPRAWA

piątek, 29 marca 2013

(...) powtarzanie cudzych osiągnięć nie jest wielką wartością. Choć lepiej powtarzać dobre wzory niż robić coś złego po swojemu...

Marek Kamiński

ROZMOWA 3

POMOSTY PRZED WYPRAWĄ

"Jeśli naprawdę czegoś chcemy, możemy robić takie ćwiczenia wyobraźni, które połączą nas z odległym celem, są prowadzącym do niego pomostem, łącznikiem. (...)"


Trudno się  nie zgodzić z takim poglądem. Sam niejednokrotnie uruchamiam wyobraźnię, żeby odświeżyć, wzmocnić i nadać realny kształt różnym obrazom, które tworzą się w moim umyśle pod wpływem lektury książek (szczególnie ważne jest to gdy czytam o obietnicach złożonych przez Boga w Jego natchnionym Słowie, Biblii). 

"Trzeba pamiętać, że inni ludzie mogą wywierać na nasze życie także negatywny wpływ. Mamy w sobie wiele różnych możliwości i często z nich nie korzystamy, jeśli nie wsłuchujemy się w siebie, ale słuchamy innych. (...)"

Chyba przede wszystkim należy o tym pamiętać. Zło ma to do siebie, że łatwiej niż dobro i niepostrzeżenie potrafi nami zawładnąć właśnie przez obcowanie z ludźmi, którzy niekoniecznie pragną naszej pomyślności albo nie zdają sobie sprawy, że to, co im wydaje się dobre dla nich wcale nie musi być tym samym dla nas.

"Uczyłem się też tego, żeby nie tylko marzyć, ale i robić coś, co mnie rzeczywiście do tych marzeń przybliży. (...) Marząc o czymś od razu zastanawiałem się, jak to krok po kroku osiągnąć. A potem to realizowałem. (...)"

Marzenia ze swej natury nie mają mocy sprawczej. To, co nadaje kształt naszym marzeniom, to konkretne działania, nie zawsze od razu udane, nie zawsze w pełni możliwe do urzeczywistnienia. Ale liczy się każdy realny, namacalny krok w kierunku realizacji marzenia i skoncentrowanie się na każdym, choćby pozornie znikomym kroczku, który mimo wszystko można nazwać postępem na drodze do...

"Ludzie często pozostają na poziomie samego wyobrażenia albo marzenia o czymś. O urzeczywistnianiu marzeń decyduje (...) wiara, że niemożliwe może być możliwe. Jeżeli możemy o czymś pomyśleć, możemy to także zrealizować. Potrzebna jest determinacja, by tego dokonać. (...)"

"O urzeczywistnianiu marzeń decyduje (...) wiara" - zgadzam się z Panem. Pismo Święte mówi, że "wiara bez uczynków jest martwa" (BT) albo nawet bardziej dosłownie - "bezczynna"  (Jakuba 5:20 Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata). Powszechnie wiadomo, jak wielkie znaczenie na przykład w rehabilitacji chorego ma każdy najmniejszy postęp, poruszenie palcem, ręką...

"(...) powtarzanie cudzych osiągnięć nie jest wielką wartością. Choć lepiej powtarzać dobre wzory niż robić coś złego po swojemu... Bycie pierwszym (...) nie w każdych warunkach jest wartością. A już bycie pierwszym w sytuacji, gdy mamy rodzinę albo gdy osiągamy to krzywdząc innych ludzi jest oczywistym złem."

To ostatnie zacytowane z Pana książki zdanie pozwoliłem sobie "wytłuścić", bo bardzo mi się podoba, a szczególnie, że wypowiedziane zostało przez człowieka, który ma pod tym względem wyjątkowe doświadczenie a przez to jest nader wiarygodny.


Marek Kamiński - WYPRAWA 

wtorek, 19 marca 2013

"Jeśli czytamy [książki] nieuważnie, to jakbyśmy nie czytali w ogóle."

Marek Kamiński

ROZMOWA 2

KSIĄŻKOWE WZORY

"Wiele nauczyły mnie książki. Książki odpowiednio przeczytane, czyli takie, które przeżywa się jak własne losy i przygody. (...) Można czytać książki nieuważnie albo uważnie. (...) Jeśli czytamy je nieuważnie, to jakbyśmy nie czytali w ogóle (...) a jedynie zaliczamy kolejne tytuły."

Te zdania, Panie Marku, są mi szczególnie bliskie. Bliskie z wielu względów. Bliskie zwłaszcza dlatego, że dopiero stosunkowo niedawno rozsmakowałem się w słowie pisanym. Bliskie z uwagi na niektóre książki, jakie miałem okazję przeczytać kiedyś (może znów do nich wrócę) i tę, którą staram się zgłębiać na co dzień przez czytanie i rozważanie jej fragmentów, księgi ksiąg - Biblii. Do niej w szczególności pasuje Pana stwierdzenie: "Jeśli czytamy [książki] nieuważnie, to jakbyśmy nie czytali w ogóle." A ponieważ zależy mi, żeby również Pana książkę przeczytać uważnie czyli przeczytać twórczo, jestem gotów robić to odpowiednio długo. Nieco dalej pisze Pan: 

"Ważniejsze jest to, co się ma w środku".

Zawsze interesowało mnie moje wnętrze i zależało mi na zrozumieniu i gruntownej wiedzy na temat mojego symbolicznego "serca", najskrytszych myśli, pragnień, marzeń i zgadzam się z kolejnym stwierdzeniem, że "Jeśli tylko możemy coś poznać, warto to zrobić". Dlatego Pana zaproszenie na WYPRAWĘ, w poszukiwaniu m.in. swojego wnętrza, wydaje mi się szczególnie kuszące.

"Żeby jeździć samochodem, trzeba mieć na paliwo, ale ważne jest także to, dokąd chcemy dojechać, czy będziemy jeździć w kółko, czy wyznaczymy sobie jakiś cel. Jeśli ograniczymy życie do samego paliwa, będziemy tylko jeździć od jednej do drugiej stacji benzynowej i tak będzie wyglądało całe nasze życie."

Nie jestem zmotoryzowany i nigdy nie byłem, ale to porównanie bardzo mi się spodobało. Brzmi też jak ostrzeżenie lub zachęta ucieczki od monotonii odwiedzania wciąż tych samych lub co najwyżej podobnych stacji benzynowych. Wielu z nas zadawało lub zadaje sobie pytanie o sens życia. Na pewno nikt nie pragnie, żeby był to ciąg odwiedzanych "stacji benzynowych", choćby coraz nowocześniejszych. A przecież tak właśnie wygląda życie sporej części ludzi. Ja z pewnością nie mam zamiaru ich naśladować.

Marek Kamiński - WYPRAWA

niedziela, 17 marca 2013

"Nikt nie rodzi się po to, żeby stawać się kimś innym"

Marek Kamiński

ROZMOWA 1

BYĆ NA WZÓR

"Patrzymy na to, co inni osiągnęli, żeby odnaleźć własną drogę, niekoniecznie po to, żeby zdobywać szczyty czy pisać książki."







Bardzo spodobało mi się to zdanie. 

Po pierwsze dlatego, że warto szukać własnego szlaku wśród wielu ścieżek, które napotykamy w swoim życiu. Można to właśnie uczynić przyglądając się dokonaniom ludzi, o których słyszymy, czytamy, dowiadujemy się, niejednokrotnie zupełnie przypadkowo. Można takie informacje zignorować albo poświęcić im nieco uwagi, czasem głębiej się zastanowić. A efekty? Te w dużym stopniu zależą od nas.

Po drugie, moim zdaniem - i pewnie nie tylko moim - każdy może wybrać sobie na danym etapie swojego życia swój własny szczyt po to, żeby - gdy już się tam znajdzie - szukać kolejnego celu (niekoniecznie szczytu), do którego zechce zmierzać i który pomoże mu się samorealizować lub spełniać marzenia.


Marek Kamiński - WYPRAWA

czwartek, 14 marca 2013

INDIANOM NIGDY SIĘ NIE ODMAWIA.

TYLKO NIEKTÓRE SPRAWY INDIANIE ROZUMIEJĄ ZAWSZE.

EPILOG


       "Kiedy ktoś ma twarz wymalowaną na czerwono, piórko w nosie i naszyjnik z zębów jaguara, a w dodatku zamiast majtek nosi podłużną tykwę nałożoną na swojego pinga, kiedy ktoś taki częstuje cię garścią pieczonych mrówek, odmawiać byłoby bardzo nieroztropnie.
      Odmowa mogłaby go zdenerwować. A wtedy mógłby (...) ruszyć przeciw tobie - na pojedynek.
      Wówczas nie masz najmniejszych szans. (...) C o k o l w i e k  zrobi - nie masz szans.
      Dlatego Dzikim się nie odmawia. NIGDY.

      Oczywiście jest z tym pewien kłopot - na przykład wówczas, gdy chcą wymienić twoją Blondynkę na jedną z córek wodza. Dla ciebie to powinien być zaszczyt, tymczasem córki wodza... no cóż, one są... są... są oczywiście po swojemu piękne, ale.
      Kłopot jest także wtedy, gdy Blondynki akurat nie ma w pobliżu, a troskliwy wódz pożycza ci na noc jedną ze swoich żon:
      - Żebyś nie zmarzł, gringo.
     I jak tu się z czegoś takiego wymówić, nie gwałcąc przy tym praw gościnności?

(...) żona wodza pakuje się z tobą do jednego hamaka, a w hamaku, jak to w hamaku - niepodobna odsunąć się na swoją stronę i udawać, że człowiek był tak zmęczony, że momentalnie zasnął. W hamaku cały czas jest się razem.

CIASNOPRZYTULENI!
A ponadto ona znacząco-oczekująca... No i wódz, który co chwilę głośno pyta: Jak tam pinga-pinga, dobrze gringo?
      Cóż wtedy robić?
      W takich sytuacjach najczęściej wymawiam się względami szamańskimi. Hasło "Moc", działa jak zaklęcie. Czarownicy wszystkich plemion poszczą i umartwiają się na wiele sposobów. Najczęściej po to, by zgromadzić Moc, lub żeby jej nie pozwolić "odpłynąć". Wystarczy więc, że powiem:
      - Wodzu, bardzo chętnie bym pinga-pinga z twoją żoną, ale dzisiaj moja Moc na to nie pozwala, a ja nie chcę jej obrazić, sam rozumiesz. Moc bywa zazdrosna. I mściwa.
     To akurat ZAWSZE rozumieją."

I to już koniec wyprawy GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION i mojego obcowania z tą arcyciekawą lekturą. Gorąco polecam. Także ze względu na zdjęcia, o których sam W.C. napisał:

"Najlepsze nawet zdjęcie źle podane jest jak szampan w słoiku po ogórkach. Franus [spec z agencji fotograficznej "Tago"] powlewał moje zdjęcia do kieliszków." 

Oceńcie sami.


Wojciech Cejrowski - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION



WOJCIECH CEJROWSKI O...

RELIGIJLNOŚCI LATYNOSÓW


  
      "Na Karaibach, skoro już ktoś przyszedł do kościoła, to nie po to, żeby pospać w ławce (...) Wierni odpowiadają bardzo głośno, a śpiewają na całe gardła. Wszyscy!
      Nikt nie mruczy pod nosem. Nikt nie milczy. Ba, odbywa się coś w rodzaju wyścigów - kto głośniej i kto szybciej. (...) Powstaje z tego kompletny bałagan - nie mówią równo, tak jak my, lecz każdy po swojemu. (...) Dla nich "razem" oznacza mówić to samo w tym samym czasie i miejscu. Na tym koniec - równo być nie musi, bo wypowiadanie słów równo charakteryzuje wojsko, a nie lud boży zgromadzony dobrowolnie.

MORAŁ: Na początku mnie to denerwowało, gubiłem się, złościłem, ale teraz (...) zrozumiałem, że to nie jest wyścig człowieka z człowiekiem, ale wyścig do Pana Boga."


     Wojciech Cejrowski - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION
     

środa, 13 marca 2013

WOJCIECHA CEJROWSKIEGO REFLEKSJA BARDZIEJ OGÓLNA


     W pewnej chwili obaj [Indianie] padli plackiem na ziemię i ukryli twarze w dłoniach. Potem w popłochu zaczęli się cofać w moją stronę. Głowy trzymali tuż przy gruncie. Ryli nimi w błocie i liściach, jakby się chcieli zakopać. 
    - Nie oddychaj, gringo, bo się udusisz - krzyknął w moją stronę jeden z Indian. (...) 
    - I nie patrz! - dodał drugi.   
    W ten sposób uratował mi życie, bo właśnie chciałem uchylić jedno oko i sprawdzić przed czym uciekamy.
                                                                     * * *

(O tym, co spowodowało taką mrożącą krew w żyłach sytuację i poniższą refleksję Pana Wojciecha możecie przeczytać w części WYPRAWA NA ŁOWY.)

 "Człowiek przez całe swoje życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi.

                                                                                                                       MORAŁ:                     
                   Słuchajcie ciszy...
                   Usłyszycie Mądrość.
                   Odnajdziecie Spokój.
                   Właściwy dystans do spraw,
                   ludzi i przedmiotów. 
                   Znajdziecie czas,
                   którego Wam brakowało.
                   Słuchajcie ciszy.
                   I mówcie ciszej.
                   Ciii...
                   Sza!

Wojciech Cejrowski - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION

wtorek, 12 marca 2013

WOJCIECH CEJROWSKI O...

WYŻSZOŚCI KUBAŃSKIEJ WALUTY NAD AMERYKAŃSKĄ



Po odmowie przyjęcia przez sprzedawcę barku  "Wyłącznie dla cudzoziemców" kubańskiego pesos Pan Wojciech zapytał:

" - A to ciekawe... na Kubie nie przyjmujecie kubańskiej waluty?

(...) teatralnym gestem wyciągnął z kieszeni banknot jednodolarowy (...)

- Proszę popatrzeć na tego dolara. Co my tu mamy?... Portret prezydenta Waszyngtona. A co jest na banknocie jednopesowym? (...) Na banknocie jednopesowym (...) widzimy portret kubańskiego bohatera Jose Marti, a na odwrocie dodatkowo portrety towarzysza Fidela Castro oraz jego brata Raula Castro, ministra spraw wewnętrznych!

Uniósłszy "banknot w górę, jak transparent" tubalnym głosem natarł na kelnera:

- Czy pan ośmiela się wmawiać wszystkim tu obecnym naocznym  ś w i a d k o m, że na Kubie jeden amerykański prezydent jest więcej wart od trzech największych kubańskich rewolucjonistów: Jose Marti! Fidela Castro! i jego brata Raula Castro, Ministra Spraw Wewnętrznych i służb Specjalnych!?

Po tych słowach wokoło zapadła kompletna cisza. (...)
Kelner głośno przełknął ślinę. Sądząc po ruchach jego grdyki, mogło to być także jabłko w całości."

Zainteresowanych tym, jak się skończyła wizyta Pana Wojciecha w barze "Wyłącznie dla cudzoziemców" odsyłam do książki w części zatytułowanej KOŁOWANIE.
 A najlepiej zachęcam do przeczytania GRINGO w całości.


Wojciech Cejrowski - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION

sobota, 2 marca 2013

WOJCIECH CEJROWSKI O... CZASIE

- MIARA CZASU TYCH, KTÓRZY CZASU NIE LICZĄ...

"(...) czas [białego człowieka] mija. Robi to na różne sposoby: goni, ucieka, przelatuje jak z bicza trzasł, albo zwyczajnie płynie i przecieka (...) między palcami. Ale nigdy się nie zatrzymuje! [chociaż czasami mówimy, że czas stanął w miejscu - przyp. własny]




(indiański) czas - jest obecny (...). Nie rusza się w sposób spektakularny. Najczęściej trwa okręcony ciasną pętlą wokół miejsca, w którym akurat [Indianie] przebywają. Senny, jak syta anakonda, zwinięta na gałęzi teraźniejszości - każda pętla to jedna chwila. Jego ruchy są tak powolne, że mało kto je zauważa i pewnie dlatego nikt nie zwraca na niego uwagi. (...)

    W puszczy nad Amazonką czasu nie widać. Zasłania go całkowicie monotonia trwania.
    Każdy dzień trwa po 12 godzin (...) bez względu na porę roku. A pór roku właściwie nie ma. Wprawdzie przez kilka miesięcy deszcz pada bardziej, ale w pozostałych miesiącach też pada prawie codziennie. (...) słońce jest zawsze w zenicie, a nocą przez liście trudno obserwować ruchy gwiezdnych konstelacji (...)

     W takich warunkach użyteczną miarą czasu nie może być ani rok, ani miesiąc, tylko dzień albo pora. Pora dnia, pora wzrostu, pora umierania. A one układają się w cykle. Zamknięte i powtarzalne. Drzewa cyklicznie owocują. Kobiety cyklicznie rodzą dzieci. Mężczyźni cyklicznie idą na polowanie. Cyklicznie się je, śpi, wstaje rano i kładzie wieczorem - wciąż to samo, wciąż od nowa. Koło za kołem. (...)



    Indiańskie dni nie sumują się i nie odejmują tak jak nasze. Ich czas to koło - zamknięty cykl, który się powtarza w nieskończoność. Zatacza kręgi, podobnie jak dziecinna kolejka, i nie ma problemu, jeżeli nie zdążyłeś wskoczyć do wagonu - zawsze możesz spróbować następnym razem. (...) 


Wysoko rozwinięte cywilizacje Mezoameryki - Majowie, Aztekowie - przedstawiali kalendarz w postaci kamiennego koła.  Odmierzali czas w zamkniętych cyklach po 52 lata każdy. A potem wszystko zaczynało się od nowa - kolejne narodziny świata; kolejna szansa. Koło za kołem.

    

Nasz kalendarz to rubryki miesięcy, ułożone jedna za drugą - zerwałeś kartkę i nie ma powrotu. Nasz pociąg ucieka po prostej (...)
    Ich pociąg jeździ w kółko (...) Nie ma pośpiechu, przecież nawet jeżeli się spóźnią, to jednocześnie będą przed czasem. Oni zawsze mają następne okrążenie. Koło za kołem.

    Indianin żyje chwilą. I jak nikt inny potrafi smakować teraźniejszość."


Wojciech Cejrowski  - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION

WOJCIECH CEJROWSKI O...

JEZUSIE UZDROWICIELU



"(...) Jezus, przyjął chrzest w rzece (...) a potem...

Potem ruszył w świat. Krążył od wioski do wioski, od plemienia do plemienia i uzdrawiał ludzi. Czasami leczył poprzez nakładanie rąk. Innym razem donośnym krzykiem wypędzał demony z serc. Potrafił przywracać mowę i słuch. Potrafił nawet przywracać wzrok.
     A wiecie jak to robił?
     Pewnego razu splunął na ziemię, zrobił błoto, a potem nałożył je ślepcowi na  oczy i rzekł:
- Idź, obmyj się w sadzawce.
Tamten poszedł, zmył błoto i wrócił widząc. 

(na podstawie Jana 9:1-7 przekład NŚ - przyp. własny)

To był wielki szaman. Największy.
Kiedyś poderwał z grobu umarłego przyjaciela. Tamten już cuchnął rozkładem, a jednak wstał na wezwanie Wielkiej Mocy.

A wiecie skąd On czerpał tę swoją Moc?
Robił tak samo jak wasz szaman - zwracał się zawsze o pomoc do Wielkiego Ducha. Prosił, aby Ten go natchnął - napełnił.

Na końcu pokonał także swoją własną śmierć i wtedy połączył się z Wielkim Duchem. (...)"


Wojciech Cejrowski - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION


piątek, 1 marca 2013

WOJCIECH CEJROWSKI O...

KOMPOŚCIE




"(...) kompost to jest kupa czegoś martwego, co wciąż żyje. Życiem... wewnętrznym. W dodatku, w sposób dość natarczywy, daje to odczuć wszystkim, którzy znajdują się w pobliżu. Szczególnie od zawietrznej.
Kompost zachowuje się jak kotlet, który zapragnął kwiknąć albo przynajmniej pomachać małym zakręconym ogonkiem. Tyle że kotletom to nigdy nie wychodzi."


Wojciech Cejrowski  - GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION