OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

piątek, 27 czerwca 2014

TATRY cz. 1 -

CZARNY STAW GĄSIENICOWY

- 46 LAT PÓŹNIEJ...


Nie przypuszczałem, że to się stanie podczas tegorocznego urlopu i w tak krótkim czasie, jaki dane nam było (mnie i mojemu starszemu Synowi) przebywać w ukochanych górach. A jednak. Taki bonus od losu.

Okazało się, że całkiem blisko (w skali górskiej) od naszej bazy wypadowej Pod Nosalem był szlak na Czarny Staw Gąsienicowy. Pogoda zdawała się być niezbyt obiecująca, ale po zeszłorocznym wejściu na Trzy Korony w absolutnej mgle i widoczności wyjątkowo znikomej (w skali górskiej) i tak nie mieliśmy powodów do narzekania.


Na szlaku pojawiliśmy się możliwie jak najwcześniej. Chodzi o to, żeby mieć odpowiedni zapas czasu, co w górach oznacza możliwość "zrobienia" jakiegoś dodatkowego odcinka, szczytu albo po prostu większą ilość czasu na delektowanie się widokami, kontemplację i refleksję...

Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym byliśmy więc około 8.20 i chociaż w drodze do celu mgła snuła się nisko i gęsto, po dotarciu do celu jezioro i okoliczne szczyty (Kościelec i Karb) się "odkryły".


Pierwszy raz byłem tu 46 lat temu z grupą kolonijną... 


Teraz mogłem odnowić wspomnienie mojego pierwszego kontaktu z górami sprzed lat... Moment na refleksje i przeżywanie radości, bezcenne uczucie: znowu tu jestem!

  Droga powrotna była jeszcze bardziej urozmaicona pogodowo: na przemian chmury, mgła, potem deszcz i chłód,
 
a na koniec słońce, które wysuszyło lekko zmoczone kurtki ale przede wszystkim pozwoliło podziwiać widoki, o których dwie godziny wcześniej mogliśmy jedynie pomarzyć...







poniedziałek, 23 czerwca 2014

ELECTROday W WEJHEROWIE -

sobota 21 czerwca 2014 roku


Sobotni wieczór w Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie 21 czerwca 2014 roku był znamiennym wydarzeniem kulturalno-muzycznym. Pod hasłem ELECTROday na scenie zagrało czterech mistrzów polskiej muzyki elektronicznej Soundwalker, Przemysław Rudź, Robert Kanaan oraz jako gwiazda wieczoru Marek Biliński.



(zdjęcia: rikardo)

Blisko cztery godziny z dźwiękami elektro. Nie często się to zdarza. Tym razem na dodatek w tak doborowym towarzystwie. 

Może na początek trochę o tym, czego mi osobiście brakowało. Wypełnionej po brzegi sali...

Sala koncertowa Filharmonii Kaszubskiej Wejherowskiego Centrum Kultury mająca niezaprzeczalne walory akustyczne, o czym osobiście mogłem się przekonać i na co wskazywali w rozmowach kuluarowych inni słuchacze koncertu, może nie świeciła pustkami, ale sporo jeszcze było na niej wolnych miejsc... A przecież gatunek (muzyka elektroniczna) bynajmniej nie obcy odbiorcom na Wybrzeżu i wykonawcy jak najbardziej godni, a nawet wyjątkowi... Ale może wydarzenie kulturalne (nazwa jak najbardziej adekwatna) było nie dość nagłośnione i rozreklamowane...

Obecni w sali Filharmonii mogli z lubością oddać się kontemplacji rozbrzmiewającej pełną gamą barw polskiej muzyki elektronicznej tworzonej w naszych czasach i obok nas, bo dwóch artystów rodem z Wybrzeża... Palety dźwięków dopełniała prezentacja multimedialna na ekranie w tle sceny z dodatkiem efektów laserowo-świetlnych i mgieł... Całość naprawdę smakowita i zdolna zadowolić najbardziej wykwintne gusta odbiorców... 

Pozostaje mieć nadzieję, że nie była to jedyna ani ostatnia tego typu impreza kulturalna na scenie Filharmonii Kaszubskiej (dla wielu bliższej - przynajmniej terytorialnie - niż Filharmonia Bałtycka).

Oby włodarze Wejherowa i gospodarze tego wyjątkowego obiektu, jakim niewątpliwie jest Filharmonia Kaszubska, pomyśleli i zrealizowali następne podobne koncerty z udziałem innych gwiazd muzyki elektronicznej - a może warto by się pokusić na organizację festiwalu tego gatunku w grodzie Wejhera?

 fragment koncertu Łukasza Sobczaka SOUNDWALKERA 
(za zgodą artysty)




(zdjęcia: rikardo)

fotorelacja z koncertu otwierającego ELECTROday -
Łukasz Sobczak SOUNDWALKER





(zdjęcia: rikardo)

fotorelacja z występu Przemysława Rudzia na ELECTROday 
(fragment występu artysty wideo YouTube)

piątek, 13 czerwca 2014

"TWÓRCA GÓR"




"Kiedy leży pan pod niebem usianym gwiazdami, czy ma pan poczucie świętości, czy czuje pan w głębi serca, że patrzy pan na dzieło Boga?"


12.06.2014

Zapisałem to zdanie już dawno, niemal w tym samym momencie, gdy natknąłem się na nie czytając powieść Dana Browna *. Obiecałem sobie, że postaram się wrócić do niego po jakimś czasie, żeby coś dopisać jako moje osobiste przemyślenia. I teraz właśnie jest ten czas...

Jestem na urlopie, chociaż nie tak miał wyglądać. Planowałem wyjazd w góry i bajeczne wyprawy i wędrówki po górskich szlakach. Wszystko było już zapięte na ostatni guzik i "guzik" z tego wyszło. Nie pojechałem - mniejsza o to, z jakiego powodu...

Dlaczego taki wstęp? Wyjaśnienie jest prozaicznie proste. Niewiele jest miejsc, gdzie można się zachwycać "niebem usianym gwiazdami" w całej pełni. Światła cywilizacji skutecznie "zagłuszają" blask nieporównanie jaśniejszych gwiazd. Względnie oddalone od cywilizacji obszary górskie pozwalają na jedyne w swoim rodzaju i klimacie obserwacje nieba nocą. Widziałem je już nieraz i zawsze tęsknię za tym niepowtarzalnym klimatem i widokiem, gdy nie widać nic tylko pulsujące światełka gwiazd oraz innych obiektów z różnych zakątków wszechświata. Spoglądając pod nogi dopiero po dłuższym czasie, kiedy wzrok nieco już się przyzwyczai, udaje się dojrzeć, ale też niewiele, szczegółów. Żeby bezpiecznie się poruszać w takiej ciemności koniecznie trzeba mieć przy sobie latarkę lub cokolwiek, co mogłoby ją zastąpić, na ten przykład komórkę, z którą na ogół mało kto się rozstaje. Jeśli przy tym ciemności towarzyszy niczym nie skażona cisza, w której słychać jedynie naturalne odgłosy przyrody a z nami jakaś najbliższa osoba, to - jak dla mnie - więcej szczęścia nie potrzeba. Można takie chwile przeżywać w milczeniu lub od czasu do czasu wymieniać westchnienia zachwytu i wdzięczności za cud stworzenia i Tego, któremu ten cud zawdzięczamy. 

Właśnie. Ilu z nas wpatrując się w ogrom otaczającego nas dzieła Boga, choć przez chwilę zastanawia się nad tym, jak wiele Mu zawdzięczamy. Zapierające dech w piersiach krajobrazy, ptaki, zwierzęta i rośliny, nieskończona różnorodność kształtów i barw, to - zdawałoby się - wystarczająco dużo powodów, żeby okazać wdzięczność Stwórcy. I chociaż to nie najważniejsze powody, to i tak wielu zapomina podziękować... - "TWÓRCY GÓR"

Przeczytaj na jw.org:

Góry - dlaczego są nam potrzebne
Wiedza mieszkańców gór



13.06.2014

Życie bywa zaskakujące - pozytywnie lub negatywnie. Wolimy oczywiście to pierwsze. I wygląda na to, że coś takiego mnie spotkało. Wczoraj zdecydowałem, że jednak jadę w ukochane góry, żeby się po raz kolejny pozachwycać... Na rozgwieżdżone, czarne niebo popatrzeć (mam nadzieję na chociaż jeden krótki bezchmurny wieczór...) i przy dziennym świetle podziwiając piękno i majestat gór, Stwórcy za każdą chwilę życia podziękować...

Zapraszam do przeczytania fotorelacji: MOJE TATRY