OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

wtorek, 27 sierpnia 2013

WYPRAWA - PODSUMOWANIE


EPILOG

fragmenty recenzji z okładki:

(...) podróżowanie to nie tyle sprawa geografii, ile stan umysłu. Bo przecież życie jest podróżą. I to od nas zależy, jak ta podróż będzie wyglądała. Marek pokazuje, jak wyciągać wnioski z życia, jak przetrawić doświadczenia i jak, wykorzystując te wszystkie narzędzia, osiągnąć cel. Zmusza nas do zadawania sobie pytań. Prostych. Dziecinnych. I niesamowicie istotnych. Takich samych, jaki on sam sobie zadał. I czasami prostota tych pytań wkurza... :)

                                                                                     EDI PYREK

Książka ta odpowiada na pytanie, jak będąc samemu w drodze nie czuć się samotnym (...) Polecam! Także jako inspirację.

                                                              MARTYNA WOJCIECHOWSKA

Do tych dwóch fragmentów recenzji książki Pana Marka chciałbym i ja dodać moją, a mogłaby ona brzmieć mniej więcej tak:

WYPRAWA to była dla mnie szczególna. Chociaż tematy poruszone w niej w znakomitej większości były i są mi nieobce a nawet bliskie, ujęła mnie prostota przedstawienia spraw skomplikowanych i przekonanie o słuszności prezentowanych zagadnień wynikające z głębi przemyśleń, doświadczeń własnych i innych osób, z którymi spotkał się na swojej drodze życiowej autor, podróżnik i człowiek taki, jak każdy z nas... Każdy czytelnik może odnaleźć na poszczególnych kartach WYPRAWY swoje własne pytania, dylematy, problemy, praktyczne rady i wskazówki dla siebie, jeśli zdecyduje się przeanalizować poszczególne etapy osobistej, szeroko pojętej wyprawy, jaką jest nasze życie.
Pan Marek nie daje gotowych recept ani rozwiązań dla każdej sytuacji, która może nas spotkać, ale podpowiada, jak można przebrnąć przez wiele meandrów wyprawy zwanej życiem. O ile jesteśmy gotowi podejść do tego kreatywnie i z pełnym zaangażowaniem licząc się z tym, że niejednokrotnie trzeba będzie samemu stanowczo "wziąć byka za rogi" albo innym razem uznać, że warto pójść na kompromis lub zmienić nastawienie - możemy liczyć na sukces całej wyprawy lub jej poszczególnych etapów. Z lektury książki przebija przeświadczenie, że naprawdę wiele od nas zależy pod warunkiem, że się nie poddamy przy pierwszym niepowodzeniu...

GORĄCO POLECAM WYPRAWĘ MARKA KAMI¦ŃSKIEGO WSZYSTKIM CZYTELNIKOM!
                                                                                       rikardo


Marek Kamiński - WYPRAWA

"Jeżeli (...) możemy mieć w naszym życiu coś trwałego, to jest to tym, co daliśmy innym."

Marek Kamiński

ROZMOWA 42 (OSTATNIA)



RAZEM NA BIEGUN 

"Jeśli wyprawa powiedzie się (...) może ktoś na świecie o tym napisze. Ale jeśli coś się stanie, to na pewno będą o tym pisać wszyscy."

To smutne, ale niestety taka jest prawda o dzisiejszych mediach. Im bardziej dramatyczny przebieg jakiegoś wydarzenia, im więcej ofiar, bardziej szokujący temat, tym większe zainteresowanie mediów obliczonych na sensację. "Zwykli" ludzie, "zwyczajne" wydarzenia nie są medialne, bo brak im pikanterii, tak potrzebnej w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie...

"(...) jest mi miło, że zrobiłem parę fajnych rzeczy, ale realna sfera to dla mnie wczoraj, dzisiaj i jutro. Wczoraj to nawet ostatnia noc, dzisiaj to jest dzisiaj, najbardziej realna realność, a jutro to kilka najbliższych dni. Przeszłość nie ma szczególnego wpływu na moje działania, jeśli oczywiście nie liczyć doświadczeń, które zdobyłem."

Te "parę fajnych rzeczy", które Pan zrobił, mają tę szczególną wartość, że oprócz tego, iż zrobił je Pan dla siebie, to również w dużej mierze dla innych, a czasem głównie dla nich (Jasiek Mela). A doświadczenia, które Pan zdobył robiąc te "fajne rzeczy" mają tę dodatkową wartość, że dzieląc się nimi z innymi pobudza Pan ich do aktywnego działania na rzecz własnej wyprawy zwanej życiem i pozwala uniknąć błędów, rozczarowań, porażek...

"Człowiek idzie do celu i odkrywa, że tak naprawdę ważna jest droga, chce być silny, a przekonuje się, że siła tkwi w słabości, w ogóle na coś nie liczy, a właśnie to dostaje w prezencie, kieruje się kompasem, który wskazuje tylko jeden północny kierunek, a kompas z czasem zmienia się w różę wiatrów, która obejmuje cały horyzont."

Czyli innymi słowy, tak jak niejednokrotnie już Pan wspominał: życie potrafi zaskakiwać i jest bardziej nieprzewidywalne niż mogłoby się nam wydawać. Warto się nie poddawać słabości, warto nie zakładać pesymistycznie tylko najgorszego, jeśli zmierzamy do jakiegoś celu może się okazać, że "przy okazji" pojawią się inne, o których nawet nie myśleliśmy albo wydawały się poza naszym zasięgiem...

(...) staram się co rano biegać czy jeździć na rowerze. I przekonałem się, że niesamowicie poprawia to jakość życia. Ta jakość jest zależna od nowych dobrych nawyków."

Podoba mi się to zdanie, że jakość naszego życia zależy od dobrych nawyków. Ważne jest, żeby były one dobre, chociaż może się wydawać, że niewiele znaczą, okazuje się, że kapitalnie wpływają na różne aspekty naszego życia. Dlatego warto szukać "dobrych" nawyków i się ich trzymać...

"Nie (...) trzeba robić coś na siłę, tylko dlatego, (...) że robią to inni."

... bo możemy zrobić sobie zwyczajnie krzywdę...

(...) zapominamy o własnym wnętrzu, o tym, że ono istnieje równie realnie jak zewnętrzna rzeczywistość. (...) Nie szukamy chwil dla siebie we własnym życiu (...) próbując ze sobą rozmawiać."

"Dla mnie (...) samotne wyprawy [były] (...) moim przebywaniem ze sobą. Łatwość, dostępność i wielość wrażeń sprawiają dzisiaj, że zapominamy w tym wszystkim o sobie. Piętnaście minut dziennie byłoby dostępną dla wszystkich wewnętrzną podróżą."

"Obawiamy się sytuacji bycia ze sobą sam na sam. Piętnaście minut nicnierobienia wydaje nam się straszną karą, chociaż polega tylko na przebywaniu w pokoju i patrzeniu, co robi z nami czas. Uspokajamy się wtedy i wypływa na powierzchnię to, co jest w nas głębiej. Często okazuje się to czymś innym niż to, co sami o sobie myślimy (...)".

To bardzo ważne przypomnienie, żebyśmy starali się przynajmniej od czasu do czasu niejako "wejść w siebie", zatrzymać się na chwilę w pędzie życia, pomyśleć o sobie i dla siebie czyli spróbować ze sobą "porozmawiać", żeby "poprzebywać ze sobą"... 

Warto wziąć sobie do serca Pana zachętę, żeby wybrać się na "wewnętrzną podróż", wyprawę w głąb siebie... 

Sam na sam ze sobą przez piętnaście minut dziennie jako recepta na lepsze życie to ciekawa rada dla każdego. A co ważniejsze, każdego z nas chyba na to stać... Powinniśmy sobie ofiarować chociaż tyle. Warto "uszczknąć" tę odrobinkę dla siebie tym bardziej, jeśli pomoże nam poprawić komfort szarej codzienności... 

"Lepiej (...) od razu założyć, że jeśli nie osiągniemy tyle, ile chcielibyśmy, przynajmniej zdobędziemy doświadczenie i tym także można się cieszyć."

Takie założenie wbrew pozorom nie jest ograniczeniem, bo zdobywanie doświadczenia zawsze rozwija i daje satysfakcję.

"Trzeba mieć wewnętrzny kompas ustawiony na prawdziwy cel, wtedy unika się pomyłek i rozczarowań."

"Tak to już jest, że dopiero późniejsze życie pokazuje nam coś niewidocznego wcześniej, powoduje, że zaczynamy to w pełni doceniać i rozumieć konsekwencje."

Kiedy ktoś nam mówi, że coś jest możliwe dopiero "z wiekiem", jakoś trudno to pojąć. Musi upłynąć TEN CZAS, żeby to do nas dotarło...

"Pomagać innym jest i łatwo, i trudno. Łatwo, bo cały świat potrzebuje pomocy, trudno, bo trzeba się za to zabrać. Musimy znaleźć taką formę, która nam odpowiada. (...) wiele osób pomaga innym i wiele potrzebuje pomocy, media nagłaśniają tylko wybrane akcje."

Dodatkową trudność stanowi fakt, że niektórzy - choć rozpaczliwie pomocy potrzebują - wcale nie kwapią się jej przyjąć, a wręcz ją odtrącają. To paradoks, ale coś takiego się zdarza. Trzeba naprawdę silnej motywacji, żeby się nie zniechęcić i dalej "robić swoje"...

"Jeśli nie robimy niczego złego, to nie jest z nami najgorzej. Myślę, że pomaganie innym wprowadza harmonię w naszym życiu. Mam poczucie, że to właściwie zainwestowany czas. Nie odnosi się żadnej materialnej korzyści, ale zyskujemy coś więcej. Korzyści materialne szybko znikają, a tutaj otrzymujemy coś bardzo trwałego. Faktu, że pomogliśmy innym, nie zmieni nic. Dobro nie znika, zawsze możemy do niego wrócić. (...) tego, że pomogliśmy innym, nikt i nic nam nie odbierze. To coś trwałego. (...) To co robimy dla innych powstaje pomiędzy mną a innymi ludźmi. Nawet jeśli ktoś zakwestionuje cały nasz dorobek i nas samych, nie będzie mógł zakwestionować pomostów dobra. (...) nikt nie może tego zanegować, nawet my sami. (...) nie będziemy mogli zakwestionować tego, że dzięki nam ktoś ma lepsze życie. To na zawsze pozostanie. Jeżeli (...) możemy mieć w naszym życiu coś trwałego, to jest to tym, co daliśmy innym. Wartość, wydawałoby się, bardzo ulotna, a paradoksalnie okazuje się bardzo trwała. (...) dodatkową wartością, możliwością wyjścia poza horyzont osiągnięć jest dzielenie się sobą z innymi. (...) Mniej mnie przez to widać, ale daje mi to poczucie spełnienia, dobrego wykorzystania danego czasu, sensu życia. (...)"

"Pomaganie innym wprowadza harmonię w naszym życiu." Wspaniale jest móc pomagać innym. Czasem jednak bywa tak, że najbliżsi np. sędziwi, chorzy rodzice stanowczo sprzeciwiają się, żeby któreś z ich dzieci im pomagało... 
"Tego, że pomogliśmy innym, nikt i nic nam nie odbierze." Dobro wyświadczone innym to najpewniejsza waluta.

"Każdy dzień ma swój wewnętrzny kompas. Horyzont cały czas się rozszerza, o ile tylko człowiek nie zamknie się w pudełku i nie przyjmie schematu, że tym, tym i jeszcze tamtym nie warto się interesować, bo nic z tego nie wynika. Oczywiście nie wszystkim warto się interesować, ale warto poznawać ten świat."

Z pewnością warto poznawać świat. Warto być otwartym na innych, na to, co najbliżej nas, bo często zapuszczamy się w dalekie strony, podczas gdy tuż obok, na wyciągnięcie ręki jest wiele ciekawych ludzi i mnóstwo rzeczy do zobaczenia, z których istnienia czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy.


Marek Kamiński - WYPRAWA

piątek, 23 sierpnia 2013

"Uśmiech jest ważnym znakiem, dobrze jest go używać".

Marek Kamiński

ROZMOWA 41



WESPÓŁ W ZESPÓŁ

 "Uśmiech jest ważnym znakiem, dobrze jest go używać. Nie ten amerykański szeroki uśmiech, niezależnie od tego, co się dzieje, tylko taki, który płynie z naszego wnętrza."

Uśmiech ma to do siebie, że go "widać" nawet jeśli rozmawiamy z kimś przez telefon w rzeczywistości nie widząc rozmówcy. A przy tym dość łatwo da się wyczuć jego szczerość. Uśmiech wymuszony można by nazwać karykaturą uśmiechu i zawsze wygląda niekorzystnie, dwuznacznie, czasem wręcz żałośnie...

"Jeśli ktoś jest autentyczny, nie zakłada masek, nie prowadzi gier, można coś wspólnie budować. (...) autentyczność jest wartością niezbędną w trudnych, ekstremalnych przedsięwzięciach."

Autentyczność, otwartość, szczerość, prostolinijność - deficytowe wartości naszego świata. Bezcenne, poszukiwane...

"Optymizm jest paliwem, dzięki któremu możemy oderwać się od ziemi i zacząć lot. Ma to jednak granice. (...) podtrzymywanie sztucznego optymizmu, gdy sami nie mamy nadziei albo - co gorsza - gdy wiemy już, że nie będzie dobrze, prowadzi tylko do utraty zaufania."

Optymizm - to swoisty "Red Bull" we wszelkich naszych poczynaniach, a właściwie coś lepszego niż wspomniany rozreklamowany sloganami napój. Optymizm rozsądny jest w pewnym sensie sztuką, której trzeba się uczyć. I każdorazowo tankując wybierać tylko sprawdzone stacje paliw, które nie sprzedają rozrzedzonego paliwa...

"Z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie dziwne sytuacje, w których wyczuwamy, że ktoś jest nieautentyczny, ale mimo wszystko współdziałamy dalej, kończą się źle, są straconym czasem (...)."


Marek Kamiński - WYPRAWA

czwartek, 22 sierpnia 2013

"Można przekraczać granice, ale w harmonii z prawdą"

Marek Kamiński

ROZMOWA 40


SPOTKANIE ZE ZŁOTĄ KACZKĄ

"Zdałem sobie (...) sprawę, jak niewiele i wiele zależy od pieniędzy. (...) ktoś powiedział, że protezy wypełniające pokój w muzeum Auschwitz-Birkenau są nowocześniejsze od tych, które dzisiaj dostają poszkodowani w wypadkach w Polsce. (...) Zrozumiałem wtedy, że niepełnosprawnych ludzi upycha się, żeby zniknęli z horyzontu i nie stwarzali problemów."

Ci, którzy spychają na margines niepełnosprawnych ale przecież wartościowych ludzi zapominają, że każdy - bez względu na stopień upośledzenia (zwłaszcza jeśli chodzi o niepełnosprawność fizyczną) - jest pełnowartościowym człowiekiem, zasługującym na szacunek, szansę, zainteresowanie, opiekę, troskę, miłość itd. Problemem jest brak akceptacji i zrozumienia dla niepełnosprawnych. Oni nie stwarzają problemów ale powinni skłaniać nas do zastanowienia się, jak moglibyśmy im pomóc rozwiązywać ich problemy, często przez nich niezawinione...

"Jeżeli coś jest skazane na niepowodzenie, ponieważ zaczęło być budowane na zbyt kruchych podstawach, nie ma sensu zbyt długo tego ciągnąć, nie ma też sensu naginanie rzeczywistości do naszej wizji. Można przekraczać granice, ale w harmonii z prawdą. Nawet jeśli decydujemy się na jakieś przedsięwzięcie wbrew wszystkim, którzy mówią, że pomysł jest niedorzeczny, musi być w tym pomyśle jakaś wewnętrzna siła, potencjał, energia, która będzie nas pchała naprzód. Gdy tej wewnętrznej energii brakuje, lepiej dać sobie spokój."

Niepowodzenie jakiegoś przedsięwzięcia dość często zależy w niemałym stopniu od nas samych, od naszego nastawienia. Nawet ci, po których spodziewalibyśmy się, że nas poprą, pomogą, dodadzą otuchy, nadziei, mogą uznać nasz pomysł za niedorzeczny i zrobią wszystko, żeby nas zniechęcić. Jeśli mamy w sobie wystarczająco dużo energii, nie damy za wygraną. Weźmiemy przy tym pod uwagę rozsądne argumenty za i przeciw, realia związane z naszym pomysłem.

"Niektórzy rodzice (...) dążą do tego, nie wiem dlaczego, żeby ich dzieci bardzo szybko dojrzewały i mierzyły się z trudnościami życia. [Takie] Dzieci mogą być karykaturą dorosłych w swoim rozumieniu świata."

Można by to też nazwać "wtłaczaniem" dziecka w świat dorosłych. Taki proces jest z gruntu nienaturalny i przypomina przeszczep narządu, który organizm niechybnie odrzuci jako obcy, ponieważ lekarze nie uwzględnili istotnych przy tego rodzaju operacji czynników. Konsekwencje takiego nieodpowiedzialnego działania ponosi niestety pacjent, a w rzeczywistości, o której mówimy, dziecko "udoroślone" przedwcześnie, stając się karykaturą mamusi lub tatusia... 


Marek Kamiński - WYPRAWA

środa, 21 sierpnia 2013

"Nikt nie powinien być dowódcą czyjegoś życia"

Marek Kamiński

ROZMOWA 39


DZIECI W BALONIE

"Nie musimy przekraczać barier za wszelką cenę. Przekraczanie ich powinno nam służyć, a nie niszczyć, inaczej możemy się o te bariery rozbić. W oczach ludzi osiągniemy być może spektakularny sukces, ale prywatnie zapłacimy za to zbyt wysoką cenę."

Warto zadać sobie pytanie co, komu i dlaczego chcemy udowodnić a przede wszystkim czy cena, którą decydujemy się zapłacić w drodze do sukcesu, nie jest zbyt wysoka. Może decydujemy się brnąć dalej, pomimo że wszelkie przesłanki kazałyby się zatrzymać, gdy jeszcze jest czas i nie zostały przekroczone niedozwolone granice...

"Myślę, że naturalną reakcją jest, gdy dziecko coś robi, a następnie pragnie czegoś innego. (...) To smutne, kiedy rodzice pragną, żeby dziecko było ich kopią. Jeszcze smutniejsze jest, kiedy niezrealizowane ambicje próbują zrealizować dzięki własnym dzieciom. Krzywdzi się w ten sposób dzieci, ale krzywdzą się też rodzice, bo nie odkrywają prawdziwych możliwości własnego dziecka. (...) Najważniejsze jest, żeby [było - przyp. rikardo] sobą, a czy odkryje siebie w podróżach, w muzyce czy w zawodzie lekarza, będzie to [jego] sprawą. Naszą rolą jest [mu] w tym pomóc, stworzyć warunki, żeby [mogło] stać się sobą, nie przeszkadzać [mu] w tym, nie zabić [w nim] czegoś ważnego."

Sztuka wychowania, o której już nieco mówiliśmy. Wychowanie to nie to samo co wykreowanie dziecka według naszej wizji, dopasowanie go do naszych wyobrażeń o tym, co mogłoby je uczynić szczęśliwym. O klonowaniu wielu wypowiada się, że to nieetyczne. Ale tworzenie kopii samych siebie na własny, egoistyczny użytek - czemu nie? A jakże. Zamiast autentycznej radości, jaką daje obserwowanie prawdziwych umiejętności swoich pociech, mamy tylko biedną namiastkę, szarą i mglistą postać. Jest ona efektem procesu, który da się porównać do bezmyślnego "urabiania" gliny przez ręce niewprawnego i nie mającego pojęcia o rzeźbieniu i pozbawionego jakiegokolwiek poczucia estetyki pseudorzemieślnika.

"Trzeba podążać za rzeczywistością, a rzeczywistość zmienia się w takim tempie, że tylko ten, kto jest najbliższy, czyli dziecko, jest w stanie ją kształtować, a przy okazji kształtuje siebie. Można mu tylko pomóc.
Wyznaczanie losu dziecka przez rodziców jest po prostu nieefektywne. (...) nie jest się dowódcą cudzego życia. Można być doradcą, pomocnikiem, od biedy wzorem czy mistrzem, różne role można pełnić w życiu drugiego człowieka, ale na pewno nie można być dowódcą. (...) Jeśli (...) ktoś próbuje być naszym dowódcą, także w kręgu najbliższych nam osób, powinniśmy wykazać się wewnętrzną siłą, żeby się temu przeciwstawić.

    Trzeba nauczyć się trudnej sztuki wpływania na życie zależnych od nas ludzi, przede wszystkim - naszych dzieci. Trzeba też nauczyć się czerpać od nich, przyjmować, że i one mogą mieć pozytywny wpływ na nas."

Rzeczywistością, która zmienia się najszybciej (dla nas, bo nie dla nich) są same dzieci. Warto dostroić się do tempa tych nieuchronnych zmian jak najszybciej, żeby zwyczajnie za nimi nadążać, najlepiej iść tuż obok, bo jak zostaniemy w tyle, mogłoby się okazać, że nie jesteśmy już w stanie ich dogonić... Nikt z nas nie zgodzi się na wyznaczanie mu losu, to dlaczego mielibyśmy inaczej traktować los naszych dzieci? Doradzać, pomagać, dawać przykład (jak najlepszy oczywiście) - to wolno nam robić bez zbytniej ingerencji w życie najukochańszych i najbliższych nam osób. Ale rozkazywać, dowodzić, rządzić - w żadnym wypadku. I jest to ważne zwłaszcza wtedy, gdy dziecko samo nie potrafi się przeciwstawić przesadnej ingerencji w ich życie, nie może wyrazić własnej opinii, bo jest skutecznie "gaszone" przez niewsłuchiwanie się w jego głos. Zapominamy zbyt często, że dzieci nie ryby i mają swój głos i prawo do wypowiedzenia się a naszym obowiązkiem jest ich słuchać... Tak trudno jest dorosłym przyjąć do wiadomości, że mogliby się czegoś nauczyć od dzieci (!)


Marek Kamiński - WYPRAWA

wtorek, 20 sierpnia 2013

"Można stać się ojcem dzieci na całym świecie, a nie być ojcem własnego syna."

Marek Kamiński

ROZMOWA 38


UBODZY FIGHTERZY

"Nie można uwiesić się na rodzinie i cały czas żyć tylko i wyłącznie nią, ale też niedobrze, aby przechylało nas za bardzo w drugą stronę, czyli żeby jedynym naszym celem było życie zawodowe, szczególnie kosztem rodziny. (...) I życie zawodowe, i życie rodzinne mają swoje etapy. W jednej i drugiej dziedzinie czasem wymagane jest większe zaangażowanie, a czasem można sobie odpuścić.Trzeba więc mądrze reagować na bieg wydarzeń. (...) Trzeba znajdować punkt równowagi między bezwarunkowym oddaniem się rodzinie a bezwarunkowym oddaniem się misji (i sobie). Nawet jeśli jest to prawdziwa misja, to jest to  n a s z a  misja, nawet jeśli jest to misja dla ludzkości, pozostaje  n a s z ą  misją. Jeżeli nie zachowamy w tym równowagi, to (...) nie osiągniemy w moim przekonaniu sukcesu. A to, co osiągniemy, będzie miało wątpliwą wagę. (...) Można stać się ojcem dzieci na całym świecie, a nie być ojcem własnego syna. (...) Równowaga potrzebna jest także nam samym, a nie tylko naszej rodzinie. Jeśli ktoś przesadnie poświęca się rodzinie, całkowicie rezygnując z siebie, z rozwijania swoich aspiracji czy nawet ambicji, prędzej czy później stanie się sfrustrowanym ojcem albo znerwicowaną matką i nic dobrego z tego poświęcenia nie wyniknie, nie tylko dla samego zainteresowanego, ale także dla współmałżonka i dzieci, dla których tak się "poświęcono". (...) [Ale] to nie znaczy, że trzeba wywracać od razu wszystko do góry nogami. (...)"

Trudno cokolwiek dodać do tego, co Pan powiedział, Panie Marku. Może tylko tyle, żeby każdy po przeczytaniu tych mądrych słów zastanowił się nad sobą i swoim stosunkiem do rodziny i samego siebie a potem spróbował "złapać" odpowiedni dystans do tej jakże ważnej sprawy...

"Nie przeżyłem i mam nadzieję nie przeżyć (...) wyniszczającego konfliktu, który ostatecznie powoduje, że dwoje ludzi nie widzi już możliwości dalszego życia razem. Powstaje wtedy jakby samonapędzająca się machina, efekt kuli śniegowej, bo każde rozczarowujące doświadczenie staje się potwierdzeniem tego, że nie można już być razem. Ważna jest więc harmonia, ale nie "nasza" harmonia, którą sami osiągamy, bo "nasza" harmonia to wciąż egoizm, myślenie tylko i wyłącznie o sobie. Chodzi o harmonię pomiędzy nami a innymi osobami. (...) Byłem bardzo ubogim człowiekiem żyjąc tylko biegunami. (...) gdybym zatrzymał się na tym etapie, byłbym ubogi w kontekście życiowych możliwości człowieka. Miłości na przykład. (...)

Warto użyć wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie destrukcyjny "efekt kuli śniegowej" w naszym życiu i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby temu zapobiec. Harmonia z innymi - tęsknota do spokoju i stabilizacji w małżeństwie, rodzinie czy w stosunkach z naszymi przyjaciółmi - bezcenne... 

"(...) w codziennym życiu nie dostrzegamy wspaniałych rzeczy, które są w nim zawarte, nawet tak prostych jak to, że możemy wspólnie wypić herbatę. [Powracając z wypraw - przyp. rikardo] Odkrywałem na nowo, że można spać w wygodnym łóżku i wziąć prysznic, czynności, na które, z racji tego, że wykonujemy je codziennie, zobojętniała nasza wrażliwość. (...) Z czasem to, co było świeże i niezwykłe, przestaje smakować. W tym sensie spotkanie z Kasią [żoną - przyp. rikardo] i nasze życie razem stało się odkrywaniem nie tylko Kasi, ale także własnych nowych stron i możliwości. Stało się przeżywaniem świata w całkiem inny sposób."

Wspólne wypicie herbaty z żoną - coś wspaniałego? Wspaniale jest odkryć tę nadzwyczajność w przeżywaniu najzwyklejszych - zdawałoby się momentów naszej egzystencji... Odkrywanie na nowo najbardziej pospolitych czynności, które wykonujemy na co dzień i tego, że dla wielu nie są one wcale taką oczywistością lub że w ogóle nie mogą sobie na nie pozwolić z różnych powodów... Przeżywanie świata, w którym żyjemy, tego co najbliżej nas w zupełnie nowy, poszerzony sposób... Każde przebudzenie się przy kochanej żonie z uczuciem głębokiego dziękczynienia za tę kolejną niezwykłą chwilę i wspólny kolejny dzień, jak skarb, bezcenny dar... 


Marek Kamiński - WYPRAWA

sobota, 17 sierpnia 2013

"(...) jakość osiąga się dzięki temu, jaki ma się świat wewnętrzny, a nie przez ciągłe zaliczanie różnych rekordów."

Marek Kamiński

ROZMOWA 37


PODRÓŻNIK W DOMOWYCH KAPCIACH

"Tradycyjnie myśli się o dzieciach tak, że rodzice zajmują się nim do trzeciego - piątego roku życia i z tego okresu dzieciak mało co pamięta. (...) zrozumiałem, jak ważne jest to, co dziecko w tych latach przeżywa. To okres fundamentalny dla kształtowania się osobowości człowieka. Już na tym etapie rozstrzyga się w dużym stopniu to, jak będzie wyglądać jego postępowanie w przyszłości. Ładunek przeżyć, emocji i doznań, który zgromadziliśmy w tym czasie w podświadomości, jest matrycą, według której rozgrywa się niemała część naszego późniejszego życia. A matrycę raz odbitą trudno zmienić."

(...) najcenniejszą wartością, dużo ważniejszą niż pieniądze, jest czas, który chcemy poświęcić dla rodziny. Poświęcić to może nieodpowiednie słowo - dać rodzinie i dać sobie. Czas to deficytowe dobro w dzisiejszych czasach."

Obecnie wielu rodziców świadomie pozbawia się możliwości wpływania na kształtowanie tej "matrycy". Żłobki, przedszkola wkraczają w obszar, który rodzice dobrowolnie oddają pozwalając obcym ludziom modelować osobowość i psychikę dziecka. Jak się nad tym głębiej zastanowić, to jest wręcz przerażające. Nikt z nas raczej nie pozwala przekroczyć progu swego domu, mieszkania zupełnie obcym, dopóki chociaż trochę ich nie poznamy. Boimy się, żeby ktoś niepożądany nie wtargnął w naszą prywatność, w to, co mamy najcenniejsze pod względem materialnym. Ale z niewytłumaczalną łatwością godzimy się na to, żeby przez kilka godzin, bez niemal żadnej kontroli, ktoś obcy kształtował wartości naszych dzieci. A przecież zupełnie nie wiemy jaki reprezentują światopogląd i system wartości. 

     W tym czasie kochający rodzice ciężko pracują zapominając o tym, że ważniejsze od pieniędzy i bezcenne jest bycie razem, przebywanie z dziećmi i oddziaływanie na nie całym swoim życiem, przykładem. W przedszkolu, żłobku lub pod opieką niańki nie one zaznają nigdy takiej miłości, ciepła, bliskości i poczucia bezpieczeństwa, jakie są im w stanie zapewnić tylko naprawdę kochający matka i ojciec.


"Nawet jeśli rzeczywistość wydawała się nam wcześniej nieatrakcyjna i szara, nagle się przed nami odkrywa. To jest podzielność w nieskończoność linii prostej i odcinka - i linia i odcinek zawierają w sobie nieskończenie wiele punktów. Jeśli zaczniemy z wiarą i przekonaniem badać jakiś wycinek świata, okazuje się, że kryje moc możliwości. Chociaż wydaje się codzienny i zwyczajny , zawiera nieskończenie wiele sytuacji, zdarzeń, emocji, faktów. (...) Jeżeli w to uwierzymy, to będziemy potrafili tę rzeczywistość sami zmieniać i kreować, a potem pokazywać innym ludziom, którzy dzięki naszemu doświadczeniu zaczną otaczającą ich rzeczywistość postrzegać inaczej. Nastawienie i wiara są absolutnie kluczowe, bez tego nie mamy szans na wyczarowanie z codziennego świata czegoś niecodziennego."

Zwyczajność niezwyczajna. Kwestia nastawienia. Umiejętność wnikania wgłąb, postrzegania poza. Wiara w siebie i możliwość (mimo że ograniczona) wpływania na życie nasze i innych... Wielu z nas oglądając jakiś film z zazdrością spogląda na rzeczywistość wykreowaną przez reżysera i aktorów. Ale rzadziej myślimy o tym, że jeśli tęsknimy do czegoś, co komuś udało się osiągnąć, może warto zastanowić się, czy choćby w jakimś stopniu nie postarać się zmienić własnej sytuacji...

(...) próba zwrócenia uwagi na inne fragmenty rzeczywistości, ich eksploracja, ale też podążanie za intuicją, własnymi emocjami wzbogaca nasz świat. W czymś, co na pierwszy rzut oka wydaje się nieatrakcyjne, możemy nagle odkryć niezwykłość (...) Na ogół chcemy od razu odkrywać niezwykłe rzeczy, ale przy tej okazji możemy przeoczyć coś, co jest blisko, pod ręką. Zrozumiałem wtedy, że tak naprawdę chodzi o rzecz jeszcze, zdawałoby się mniejszą i prostszą niż przekraczanie barier i ograniczeń. (...) najważniejsze było po prostu przebywanie razem." [np. z rodziną, z dzieckiem - przyp. rikardo]

"Najważniejsze było przebywanie razem." Zbyt często bezkrytycznie godzimy się na pewną łatwiznę: 'przebywanie z kimś przez wiele lat jest nudne i dlatego muszę szukać urozmaicenia, bo tylko coś nowego, nowa znajomość może być skutecznym antidotum na znudzenie rzeczywistością, która mnie otacza i partnerem, z którym związałem się na całe życie.' "Na ogół chcemy od razu odkrywać niezwykłe rzeczy, ale przy tej okazji możemy przeoczyć coś, co jest blisko, pod ręką." No właśnie. Na ile postaraliśmy się przez wspólnie spędzone lata nawzajem siebie poznać, zbliżyć się do siebie, nauczyć się rozumieć nawzajem?  A może tylko żyliśmy "obok" zamiast "ze sobą"? Właśnie. Chodzi o "przebywanie razem".

  "(...) zawsze mam w sobie takie nastawienie, żeby sprawdzać, jak ma się do rzeczywistości to, co jest obiegowym przekonaniem. (...) Nie przyjmuje na wiarę nieraz nawet najbardziej oczywistych zdań, tylko pytam, czy rzeczywiście tak jest. Często okazuje się, że ludzie przyjmują jakieś zdania za pewnik, ale nie sprawdzają ich zawartości. (...) Większość stereotypów to zdania bez pokrycia."

Na co dzień może nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo komplikuje to życie i nasze relacje z innymi, jak krzywdzące może być uleganie obiegowym opiniom o naszych bliźnich. Oczywiście nie jesteśmy w stanie nawiązać ze wszystkimi bliskich, przyjacielskich stosunków czy nawet wszystkich bliżej poznać. Ale w rozsądnym stopniu warto dowiedzieć się o drugich czegoś więcej od nich samych, zamiast przyjmować, że to, co mówią, piszą i myślą o nich inni na pewno jest zgodne z rzeczywistością. 

"Po paśmie sukcesów człowiek oczekuje, że świat będzie go nieustannie podziwiał. (...) Po okresie popularności medialnej przychodzi cisza; (...) Pojawia się rozczarowanie, poczucie zawodu, potem przypominanie o sobie oparte na oczekiwaniu, że świat będzie żył tym, co wydarzyło się przed pięcioma czy dziesięcioma laty. Ale świat pędzi naprzód. Bite są kolejne rekordy, ktoś inny odnosi sukcesy, show must go on. A ktoś, kto żyje własną przeszłością, znika, tak jak znikali przed nim  inni, podobni ludzie.

"Po okresie popularności medialnej przychodzi cisza". Niektórzy tak boja się tej ciszy, że wolą zgiełk wokół nich wywołany skandalami, aferami, szokującymi (niekoniecznie prawdziwymi) szczegółami z ich tzw. prywatnego życia (bo jak można nazwać prywatnym to, do czego mają miliony widzów i czytelników?). Z czasem okazuje się, że to co było niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju staje się podobne do tego, co zrobili inni i przestaje fascynować świat głodny wciąż nowych rekordów, sensacji...

    Tylko nieprzerwanie aktywne życie, następne doświadczenia powodują, że wciąż mamy co przeżywać i nie musimy rozpamiętywać przeszłości. Mamy też czym się dzielić i możemy być kimś interesującym, ważnym dla innych. Możemy robić coś nie wyłącznie dla siebie, ale także dla drugiej osoby."

Aktywne życie jest po prostu zdrowe: dla ciała i dla ducha, jeśli jesteśmy czynni w obu tych płaszczyznach. A szczególnie ważne zaczyna być w miarę, jak przybywa nam lat...

"Zrozumiałem, że kluczem jest nie ilość, tylko jakość. A jakość osiąga się dzięki temu, jaki ma się świat wewnętrzny, a nie przez ciągłe zaliczanie różnych rekordów."

Nasz świat wewnętrzny to sfera, na którą największy wpływ mamy my sami, o ile dbamy o to, co dotyczy naszego jestestwa. Jeśli w rozsądnym i dostatecznym stopniu zadbamy sami o nasz umysł, nasze serce i duchowość wówczas czynniki zewnętrzne będą miały na nie tylko ograniczony wpływ lub zgoła żaden. Naprawdę zależy to od nas samych. To my decydujemy co wprowadzić do naszego umysłu i świadomości.


Marek Kamiński - WYPRAWA


piątek, 16 sierpnia 2013

"Nie jest ważne, żeby za wszelką cenę dotrzeć do celu."

Marek Kamiński

ROZMOWA 36



MOJE ZDANIE I KONIEC

"Bezpieczeństwo jest priorytetem. Nie jest ważne, żeby za wszelką cenę dotrzeć do celu. Naczelną zasadą (...) najważniejszą wartością jest zdrowie i życie. Jeśli są one niepotrzebnie wystawiane na ryzyko, lepiej zrezygnować (...)."

Jakże to cenna uwaga w dzisiejszym świecie, w którym często zachwyt i uwielbienie wywołują jednostki balansujące na granicy rozsądku i ryzyka albo wręcz rzucające wyzwanie śmierci. I co ciekawe nie pomaga wciąż powracające pytanie o sens przekraczania granic w sytuacji, gdy ginie człowiek podczas wyprawy w góry, przez pustynię, samotnego rejsu, czy chociażby niedoszły zdobywca jaskiń. Chęć przeżycia na co dzień obcych nam doznań odbiera lub tłumi w nas niejednokrotnie umiejętność racjonalnego myślenia i przewidywania. Czy WARTO? Odpowiedź brzmi: NIE!

"Gdyby woźnica machał batem, a potem go wyrzucił, albo szarpał lejcami, a potem zawiesił je gdzieś z boku, zaprzęg przestałby go słuchać. Jeżeli nie egzekwuję własnych decyzji, tracę kontrolę nad sytuacją. Trzeba umieć to modyfikować, jeśli wprowadzone zasady się nie sprawdzają. Trzeba również umieć je stopniować. Można zaczynać od zwykłego zwrócenia uwagi, dopiero gdy to nie pomaga, należy szukać innych rozwiązań."

Warto, by te Pana słowa wzięli pod uwagę rodzice i wychowawcy. Wielu z nich może nie ma spodziewanych efektów w kontaktach z podopiecznymi, ponieważ używa wyłącznie bata i zniechęceni małą jego skutecznością zwyczajnie go wyrzucają, szarpią lejcami nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób tylko rozdrażniają i poirytowani porzucają je rezygnując z kolejnych - ich zdaniem i tak bezskutecznych - prób egzekwowania swoich decyzji. O wiele lepiej byłoby wykazać elastyczność i chęć współdziałania, wsłuchania się w opinię innych, nie szkodzi, że młodszych, mniej doświadczonych... Zwracanie uwagi, o którym Pan wspomniał w ostatnim zdaniu, to też nie lada sztuka, bo można to zrobić na różne sposoby i niekoniecznie zawsze skutecznie. "Przecież nie jestem psychologiem" - ktoś powie. To prawda. Ale każdy może pomyśleć i zmienić podejście, metody perswazji, argumentację, jeśli dotychczas nie spełniły one naszych oczekiwań.


Marek Kamiński - WYPRAWA

czwartek, 15 sierpnia 2013

(...) trudno przekonać kogoś nieprzekonanego."

Marek Kamiński

ROZMOWA 35




JESZCZE O BRANIU NA HOL

"Jeśli ktoś idzie wbrew sobie, we wszystkim szuka potwierdzenia dla swojego negatywnego nastawienia albo boi się, że zaraz stanie się coś co właśnie pokaże, że nie warto się starać."

Jeśli ktoś świadomie odrzuca pomoc, odtrąca wyciągniętą dłoń, odwraca się plecami, skazuje siebie a czasem także innych na porażkę, To, czy "warto" zależy od indywidualnie pojmowanej hierarchii wartości i od naszego nastawienia. Coś może mieć dla kogoś sporą wartość, ale dla nas akurat nie przedstawiać żadnej wartości. Przy takim konflikcie interesów trudno się spodziewać sukcesu...


Marek Kamiński - WYPRAWA

środa, 14 sierpnia 2013

"Trzeba uważać z osiąganiem celów za wszelką cenę (...)"

Marek Kamiński

ROZMOWA 34



ZESPÓL, LIDER I HAMULCOWI

"Trzeba uważać z osiąganiem celów za wszelką cenę, poza granicą realnych możliwości. (...)

Dla każdego może to oznaczać coś innego. Każdy ma swoje granice i powinien rozsądnie rozważyć indywidualne realne możliwości. Tylko wtedy mamy powody do satysfakcji, jeśli w wytyczaniu swojego celu za wszelką cenę nie usiłujemy komuś dorównać albo kogoś wyprzedzić. Przecież chodzi o NASZ cel, o NASZĄ wyprawę, o NASZE życie...

(...) kiedy ktoś już podjął negatywną decyzję, potem bardzo trudno przekonać go, żeby zmienił zdanie. A nawet jeśli się go przekona, to potem wszystkie złe sytuacje stają się tylko potwierdzeniem tego, że miał rację. (...) Nic na siłę."

Działanie wbrew zdrowemu rozsądkowi, bez uwzględniania własnych ograniczeń (któż ich nie ma?), wmawianie sobie lub innym, że koniecznie coś powinni zrobić, chociaż wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że grozi to fiaskiem, prowadzi do tego, że klęska jest po dwakroć dotkliwsza... Co chcemy tak naprawdę udowodnić i komu? Sobie czy innym? 
Przekonywanie kogoś wbrew jego własnym przekonaniom to droga donikąd. Chodzi raczej o wewnętrzne i absolutnie osobiste przekonanie do czegoś, do kogoś. Wewnętrzny przymus jako konsekwencja przekonania będącego wynikiem własnych przemyśleń, analiz i osobistego doświadczenia to coś, co jesteśmy skłonni bez sprzeciwu zaakceptować, bo SAMI do tego doszliśmy...


Marek Kamiński - WYPRAWA

wtorek, 13 sierpnia 2013

"Podobne jest podobne, ale tylko w pewnym zakresie."

Marek Kamiński

ROZMOWA 33



POLARNIK NA PUSTYNI

"Najgorzej jest stworzyć w wyobraźni taki obraz, że skoro mamy już pewne doświadczenie, to będzie dość łatwo. Przecież poradziłem sobie w świecie ostrej konkurencji, więc bez problemu dam sobie radę tam, gdzie jest ona mniejsza. Możemy zostać nieprzyjemnie zaskoczeni przez rzeczywistość." 

"Kto zatem myśli, że stoi, niech się strzeże, aby nie upaść" (1 Kor. 10:12)
Od razu przyszedł mi na myśl ten fragment Biblii, chociaż tam odnosi się w szczególności do sfery duchowej, ale śmiało można go zastosować jako zasadę do każdej dziedziny naszego życia. Zbytnia pewność siebie jeszcze nikomu nie wyszła na dobre.

"Gdy mówimy sobie, że nie jest tak źle, ale zarazem staramy się zdobyć wiedzę o rzeczywistości i przygotowujemy się do spotkania się z nią, mamy wtedy największe szanse, że damy radę."

W takim podejściu widać zdrowy rozsądek połączony z poczuciem, że możemy mieć wpływ na to, czy będzie lepiej czy gorzej. Umiejętność przewidywania różnych wariantów tego, co może się wydarzyć i wyobrażenie sobie, co byśmy w zderzeniu z nimi mogli zrobić lub jak uniknąć niechcianych konsekwencji, to sztuka nie lada. I chociaż nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego byłoby wielce nierozsądne uznać, że skoro tak, to nie warto w ogóle na nic się nie przygotowywać. Prawdopodobieństwo, że nie zdarzy się nic z tego, co zakładamy jest prawie takie samo jak to, że wszystkiego, co może nas spotkać nie da się w ogóle przewidzieć...


Marek Kamiński - WYPRAWA


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

"Słabość także można wykorzystać do pokonywania trudności."

Marek Kamiński

ROZMOWA 32


CZYTAĆ I PISAĆ 
PO JAPOŃSKU

"Słowa przez nas używane mają czasem głębsze znaczenie, które paradoksalnie możemy poznać zgłębiając inne języki."

Możemy dzięki temu bardziej wniknąć w sens słów i lepiej wyrazić to, co chcemy przekazać innym lub zrozumieć, co oni pragną powiedzieć nam. Takie odkrywanie głębszego sensu znaczeniowego wypowiedzi może nas wzbogacić a nawet zaskoczyć...

"Słabość także można wykorzystać do pokonywania trudności. (...) Siłę można odkrywać we własnych słabościach, one w końcu też czemuś służą. (...) Wydaje się jasne i oczywiste, że nie mamy szans, ale ten świat jest zawsze trochę bogatszy niż to, co o nim w danej chwili wiemy."

Chrześcijański apostoł Paweł zapisał pod natchnieniem słowa: "(...) znajduję upodobanie w słabościach (...). Bo kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny." (2 Kor. 12:10) Wszyscy od czasu do czasu w różnym stopniu odczuwamy słabości. Wiele jest też przyczyn takiego stanu rzeczy. Sztuka polega na tym, żeby się im nie poddać, a to już nie jest wcale takie proste... Każdy z nas pewnie się o tym zdążył przekonać. Może sugerowaliśmy innym, żeby nie ulegali słabościom i zapewnialiśmy, że są w stanie je przezwyciężyć, ale gdy sami musieliśmy się z nimi zmierzyć uznaliśmy, że to ponad nasze siły... Dajmy sobie szansę, by się wzmocnić...

"Jest czas gromadzenia i czas, kiedy dobrze jest się pozbyć nadmiaru przedmiotów czy wiedzy. (...) Trzeba określić poziom wiedzy, który jest nam potrzebny. Zależy to od tego, jaki zakładamy w tym wszystkim cel."

Pojemność naszego mózgu jest - zdaniem niektórych - nieograniczona. Ale nawet jeśli się mylą, to z pewnością jest nieporównanie większa niż nam się wydaje. Jednak na tym etapie wykorzystujemy go w bardzo ograniczonym zakresie i - póki co - warto selekcjonować to, co zapisujemy na "dysku" naszego mózgu i stosować odpowiednie "filtry" chroniące go przed "zaśmiecaniem" bezużytecznymi lub mogącymi nam wręcz zaszkodzić informacjami, obrazami... Tak jak w wypadku rzeczy, które zbieramy, kolekcjonujemy, warto zrobić "porządki" w naszych szarych komórkach albo jeszcze lepiej zawczasu zadbać, by nie gromadzić tam zupełnie nieprzydatnych "plików"...


Marek Kamiński - WYPRAWA

niedziela, 11 sierpnia 2013

"Człowiek nie może być jednakowo dobry we wszystkim."

Marek Kamiński

ROZMOWA 31


NIE BAĆ SIĘ NA ZAPAS

"(...) emocjonalne reakcje i oceny są powierzchowne, zwykle nie dotykają rzeczywistości. Ja staram się zawsze zbadać temat i nie bać się na zapas." (...)

Emocje zwykle to zły doradca. Poddanie się emocjom często często oznacza brak panowania nad sobą. Umiejętność przewidywania i zastanawianie się nad potencjalnymi korzyściami bądź konsekwencjami to nie to samo przedwczesna i nieuzasadniona obawa przed czymś, o czym wiemy niewiele lub zgoła nic...

"Nie podejmując wyzwań poruszamy się po utartej ścieżce, ograniczamy nasze życie, nasze poznawanie i odczuwanie świata." (...)

Jednak zapoznanie się z "przetartym" już wcześniej przez kogoś innego szlakiem, żeby wyjść poza nasze życie, poza to, co do tej pory poznaliśmy i doświadczyliśmy, może się okazać pożyteczne - pod warunkiem, że zdecydujemy się pójść własną drogą...

"Strach ogranicza dostęp nie tylko do ryzykownych sytuacji, ale być może w ogóle do tej części świata, która byłaby dla nas piękna, warta poznania, która tylko czeka na to, byśmy ją odkryli dla siebie." (...)

Strach, podobnie jak trema, jeśli jest paraliżujący a nie mobilizujący albo raczej pobudzający do czujności, też można nazwać "złym doradcą"...

"(...) dobrze jest mieć ciekawość świata i praktykować ją nawet w zwykłych sprawach." (...)

Od małego najczęściej się zaczyna...

"Boimy się śmieszności, bo inni zobaczą, że nie jesteśmy w czymś najlepsi. Człowiek nie może być jednakowo dobry we wszystkim. Nie warto bać się tego, że w czymś nie jesteśmy doskonali. Liczy się to, że próbujemy.(...)"

Warto próbować - na przekór, pomimo, wbrew, mimo wszystko. Opinie tych, którzy tylko czyhają, żeby nas na czymś przyłapać, nie powinny się w ogóle dla nas liczyć...

"Zdarza się, że ludzie zaskoczeni sytuacją próbują po raz pierwszy czegoś, na co pewnie nigdy nie zdobyliby się sami z siebie, i mówią: ojej, jakie to fajne." (...)

I może zaraz dodają: warto było spróbować...

"Sztywne założenie, że będziemy starali się nie popełnić żadnego błędu, na ogół nie doprowadza nas do celu. Takie nastawienie może nawet spowodować, że w ogóle nie wyruszymy. Przed drogą musimy z góry zaakceptować pewien poziom ryzyka, inaczej nie podejmiemy wyzwania. (...)

Byłoby bardzo nierozsądne zakładać, że jesteśmy w stanie wyeliminować błąd na skutek naszych starań... Błąd mamy niejako zakodowany w niedoskonałej naturze, co nie oznacza, że dobrze jest zapobiegać popełnianiu błędów i ich unikać, na tyle, na ile to tylko możliwe...

"Trzeba jasno widzieć swój cel: czy jest nim wejście na szczyt, czy też celem jest wejście na szczyt i powrót do bazy. (...) Szczyt jest w połowie drogi." (...) 

Gdyby chcieli o tym pamiętać wszyscy ci, którzy namiętnie wspinają się na jakiś swój "szczyt" w życiu a w ogóle nie interesują się czy nie grozi im, że runą w przepaść zaraz po dojściu do celu i nie dbają o ewentualną drogę powrotną. Czy są gotowi pozwolić, by ktoś ich z tego szczytu zabrał, jeśli się zgubią albo z jakichś powodów sami nie będą w stanie powrócić...?

Jest tak wiele potencjalnych zagrożeń (...) Gdyby zacząć to wszystko analizować, brać pod lupę każde zagrożenie, strach byłoby codziennie się budzić, wstawać z łóżka i wychodzić poza próg domu." (...)

To ten paraliżujący i obezwładniający strach, o którym już wspominaliśmy... Taki, który potrafi "wyssać" z nas radość życia...

"Pomyśl o czymś: nie, to nie dla mnie, a potem zrób to. Na próbę."


 Marek Kamiński - WYPRAWA

wtorek, 6 sierpnia 2013

"Życie wcale nie jest tak bezpieczne, jak byśmy sobie tego życzyli."

Marek Kamiński

ROZMOWA 30


DOŚWIADCZONY RYZYKANT

"Nie akceptuję ryzyka dla ryzyka, hazardu stawiania życia na jedną kartę, ekscytowania się tym, że żyje się na krawędzi. Ryzyko trzeba umieć oszacować." (...)

Ryzyko dla samego ryzyka można by uznać za zwyczajną głupotę i niestety zbyt często jest ona udziałem inteligentnych i na pozór rozsądnych ludzi. Pana głos w tej kwestii jest bardzo ważny, bo może powstrzymać przynajmniej niektórych przed bezsensowną próbą udowodnienia innym nie wiadomo czego i nie wiadomo po co.*

"(...) śmierć stale jest blisko nas, z czego nie zdajemy sobie sprawy w codziennym życiu. Może przez cały czas idziemy po krawędzi... Życie wcale nie jest tak bezpieczne, jak byśmy sobie tego życzyli." (...)

Ale na szczęście wciąż o tym nie myślimy, bo szybko moglibyśmy popaść w paniczny lęk przed wszystkim i próby uniknięcia czegoś, czego i tak nie możemy przewidzieć. Chociaż świadomość takiej niechcianej bliskości pozwala odnieść się z odpowiednim dystansem do życia jako takiego w ogóle... Łatwiej dojść do wniosku, że nie warto zbytnio się przejmować w różnych sytuacjach, ale jednocześnie nie lekceważyć otaczającego nas świata, tego tuż obok nas, jak i rozumianego w szerszej perspektywie... To, że coś może być niebezpieczne, nie musi nas całkowicie paraliżować i powstrzymywać przed zrobieniem czegoś, o ile odpowiednio się zabezpieczymy i ryzyko w ostatecznej ocenie okaże się nie tak duże, jak pierwotnie mogło się wydawać...

"Zawsze analizując drogę, odkryje się popełnione błędy. Odkryje się też, że były one popełniane od czasu do czasu i dopiero za którymś razem skończyło się to źle. (...) Sukces nie wynika z tego, że nie popełniło się żadnych błędów. Chodzi o to, żeby popełnić ich jak najmniej, a przede wszystkim - żeby w danej sytuacji nie zrobić tego jednego fałszywego kroku, który ściągnie nas w przepaść. (...) Doświadczenie wystawia nas na ryzyko porażki."

Jako niedoskonali ludzie wciąż możemy robić coś niewłaściwego i z pewnością wszystkich takich sytuacji nie zdołamy uniknąć. Już sama świadomość tego pozwoli nam zachować odpowiedni dystans do wyzwań, z którymi decydujemy się zmierzyć w życiu sami lub wespół z innymi... Zbytnio ufając swojemu doświadczeniu możemy zlekceważyć mądre rady i przestrogi tych, którzy może mają o wiele mniejsze od nas doświadczenie lub nie mają go prawie w ogóle, ale może dzięki temu potrafią bardziej trzeźwo i z wyobraźnią ocenić daną sytuację...

* Poszukiwacze mocnych wrażeń — skąd taka fascynacja śmiertelnym ryzykiem?
("Przebudźcie się!" 8 października 2002 ss. 20-24)  

Czy jest coś złego w hazardzie?
("Przebudźcie się!" 22 lipca 2002 ss. 4-8)

Sporty ekstremalne — czy powinieneś ryzykować? 
("Przebudźcie się!" 22 lipca 2002 ss. 18,19)


Marek Kamiński - WYPRAWA