OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

piątek, 22 stycznia 2016

MOJE ŻYCIE W NOWYM ORLEANIE

- LOUIS ARMSTRONG

"Muzykę miałem we krwi - z tym się już urodziłem"

Louis z matką Mayann 
i siostrą, Mamą Lucy (Beatrice)

Jakieś ćwierć wieku czekała na przeczytanie. 

W tamtym czasie czyli na przełomie lat 80/90-tych kupowałem wiele różnych książek. Jedną z nich była autobiografia Louisa Armstronga Moje życie w Nowym Orleanie.

Przeczytałem ją z przyjemnością i niekłamanym zainteresowaniem. Do tej pory nazwisko Louis Armstrong kojarzyłem z kilkoma wykonywanymi przez niego standardami. Charakterystyczna, absolutnie wyjątkowa barwa głosu i niepowtarzalne brzmienie trąbki. Nie miałem pojęcia o tym, czego doświadczył w rodzinnym mieście i jakie musiał pokonywać przeciwności. Okazało się, że niejednokrotnie znajdował się w okolicznościach, które mogły i w rzeczy samej wpłynęły na koleje losu, późniejszą sławę i karierę tego genialnego artysty. Nie brakowało sytuacji, których Louis omal nie przypłacił życiem...


56-letni Louis, legenda muzyki, trębacz, którego fenomenalne brzmienie trąbki niezmiennie budzi zachwyt i jest wzorem do naśladowania dla pokoleń muzyków, nader ciekawie opowiada na kartach książki o swoim dzieciństwie, młodości i pierwszych doświadczeniach dorosłości. 


Barwne, dramatyczne i zabawne koleje życia Satchma, to, co zdecydowało o kształtowaniu się jego osobowości, charakteru, wrażliwości, cała gama uczuć do najbliższych, przyjaciół, umiejętność dostosowania się do niełatwych okoliczności życiowych - to wszystko i wiele innych ciekawych wątków można znaleźć na kartach książki, którą polecam każdemu, komu bliskie jest nazwisko LOUIS'a ARMSTRONGa i wszystko, co się z nim wiąże.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.