OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

czwartek, 13 marca 2014

RODZICE



Wszyscy mamy Rodziców. Rodzice niektórych z nas już nie żyją... Tak jak moi... Ale wszyscy mamy Rodziców, nawet jeśli nie możemy ich już odwiedzić...

Wszyscy też Rodzicom zawdzięczamy życie, bo oni właśnie kiedyś przekazali nam ten bezcenny dar Boga mocą ich wzajemnej miłości i miłości do nas, zanim jeszcze zostaliśmy poczęci...

Naszym Rodzicom zawdzięczamy początek i całe nasze życie, łącznie z tym od chwili rozstania z nimi, gdy już nie możemy ich odwiedzić...

Nasze relacje z rodzicami są różne w każdym domu i różnie wygląda okazywanie wzajemnych uczuć, rozmowy. Inaczej jest gdy dorastamy przy nich jako dzieci, gdy opuszczamy dom, żeby się usamodzielnić, założyć własną rodzinę. Z czasem coraz lepiej rozumiemy to, jak się z nami obchodzili, że zawsze pragnęli jak najlepiej dla nas, chcieli, żebyśmy byli zdrowi, szczęśliwi i żeby było nam lepiej niż kiedyś im, nawet gdyby ich nie miało już czekać nic lepszego...

Zawsze bardzo zatroskani o to, jak aktualnie się nam wiedzie i zmartwieni z powodu każdego niepokojącego zdarzenia, sytuacji, często kochająco "podejrzliwi", jakby przeczuwali, że nie chcemy ich zanadto obarczać naszymi troskami, bo przecież życie ich nie pieściło...

I wreszcie nadchodzą te najgorsze lata, gdy zaczynają podupadać na zdrowiu... Sami widzą, że zaczyna ich "dopadać" najpaskudniejsza "choroba" zwana starością... Chociaż tu ktoś może zaprotestować, bo przecież i w starości niemało radości zaznać można. I to prawda dopóki... dopóki nie widać, że nieuchronnie nadchodzi ta chwila, na którą nikt i w żaden sposób nie umie się przygotować ani nie potrafi się z tym pogodzić... Widząc to my też zaczynamy się niepokoić, z czasem cierpieć wraz z nimi tym bardziej, że czujemy swoją bezsilność... 

Potem przychodzi ten moment... Nagle albo po dłuższej chorobie i cierpieniu...
I powstaje pustka, którą nie można zapełnić ani zdjęciami, ani żywymi, ani zarejestrowanymi nagraniami, bo nie chcemy się pogodzić, że tylko to pozostało... Ale tą smutną rzeczywistość uświadamiamy sobie w różnych chwilach, często wtedy, gdy się tego w ogóle nie spodziewamy... 

(...)

Nikt go nie spisał, ale czuję, że pozostawili nam testament - taki właśnie niespisany - z nadzieją (gdy jeszcze żyli), że zechcemy go wypełnić... Jeśli niespisany, to od każdego z nas zależy co i jak zechcemy odczytać... Ale jeszcze ważniejsze jest to, czy zechcemy ten umowny testament zrealizować...

(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.