W KAPLICY SYKSTYŃSKIEJ (5)
"- Niezależnie od tego, czy wierzycie w Boga, czy nie (...) musicie uwierzyć w jedno. Kiedy my, jako gatunek, zarzucimy wiarę w siłę potężniejszą od nas, stracimy poczucie odpowiedzialności. Wiara... każda wiara ... jest przestrogą, że istnieje coś, czego nie potrafimy pojąć, coś, przed czym musimy się rozliczyć ze swojego postępowania... Posiadając wiarę, czujemy się odpowiedzialni wobec siebie nawzajem, wobec siebie samych oraz wobec wyższej prawdy. (...)"
"Posiadając wiarę, czujemy się odpowiedzialni wobec siebie nawzajem, wobec siebie samych oraz wobec wyższej prawdy." Chyba właśnie lęk przed odpowiedzialnością sprawia, że wiele osób unika przyznania się, że wierzą albo nie chcą wdawać się w dyskusje na temat wiary, żeby przypadkiem nie okazało się, że trzeba coś zrewidować, zderzyć się z rzeczywistością, której podświadomie pragną uniknąć... Odpowiedzialność związana z wyznawaną wiarą dotyczy nas samych, ale również naszych bliskich, tego, czy jesteśmy gotowi ponieść konsekwencje wiary lub jej braku.
Na przykład ktoś, kto wierzy w zmartwychwstanie nie może ignorować tego, komu zawdzięcza tą wspaniałą nadzieję. Będąc głęboko przekonany, pewny bezkresnego, wiecznego życia, o którym naucza Biblia, ma świadomość, że bezwzględnie musi (czyli w gruncie rzeczy nade wszystko pragnie) zrobić, co tylko jest w jego mocy, aby dostąpić tego bezcennego błogosławieństwa.
Z kolei ten, który nie wierzy w możliwość przywrócenia zmarłego do ponownego życia, musi się liczyć z poczuciem braku sensu egzystencji człowieka w ogóle... Musi (ponieważ dobrowolnie odrzucił prawdę o zmartwychwstaniu) zaakceptować rzeczywistość, z którą mimo wszystko nie chce się pogodzić, sytuację, w której życie bezpowrotnie się kończy i nikt i nic nie jest w stanie tego powstrzymać ani odwrócić... A czym jest ta "wyższa prawda"? To nic innego, jak prawda absolutna (niektórzy twierdzą, że coś takiego nie istnieje, bo oni w to NIE WIERZĄ), która - jeśli ją zaakceptujemy i pokornie przyznamy, że pochodzi od Tego, który jest jej źródłem i pozwala nam ją poznać zgodnie ze swą wolą i w takiej mierze, w jakiej my jesteśmy skłonni pozwolić Mu działać przez Jego Słowo Prawdy...
"Dzisiaj znaleźliśmy się na krawędzi przepaści. (...) Nikt z nas nie może pozwolić sobie na bierność. Niezależnie od tego, czy postrzegacie to zło jako szatana, korupcję czy niemoralność... siły ciemności żyją i rozrastają się z każdym dniem. Nie ignorujcie ich. (...) Te siły, choć potężne, nie są niezwyciężone. Dobro przeważy. Wsłuchajcie się w głos swego serca. Słuchajcie Boga."
Chociaż dziś zło daje się we znaki całej ludzkości i można odnieść wrażenie, jakby zewsząd nas otaczało, jakby nie było drogi wyjścia, w gruncie rzeczy jego kres jest nieunikniony, bo tak postanowił Dawca Dobra, Wszechmocny i Prawdomówny Bóg, Jehowa. On to sprawi spełniając prorocze obietnice zapisane w Biblii. Wszystko, co do tej pory zapowiedział, ziściło się co do joty, więc nie ma żadnych wątpliwości, że stanie się WSZYSTKO, o czym mówi Słowo Boże. NIKT I NIC tego nie udaremni. Ludzie podejmowali i nadal podejmują różne wysiłki na rzecz dobra, ale z miernym skutkiem. Ten, który nie podlega żadnym ograniczeniom, jedyny prawdziwy Bóg, może i z pewnością doprowadzi do końca swoje chwalebne zamierzenie ku dobru swych stworzeń...
Dan Brown - ANIOŁY I DEMONY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.