OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

poniedziałek, 18 listopada 2013

DON KICHOT w XXI wieku (8) -

Sanczo Pansy wyznanie o wierności i nie tylko...


Pod koniec czterdziestego trzeciego rozdziału poczciwy Sanczo na zarzut Księżnej (szkopułem nazwany), że "(...) skoro, jak z tego, co opowiadał, wynika, pan jego jest szalony, a on giermek, wiedząc o tym, nadal mu towarzyszy i służy, i w dodatku pokłada nadzieję w jego obietnicach, sam musi być jeszcze bardziej szalony (...)" - ku zdumieniu i zawstydzeniu damy onej odpowiedział:

"- Słuszny jest ten szkopuł, ani słowa przeciwko niemu, sam go nawet podzielam i wiem, że gdyby mi starczyło rozumu, dawno bym Don Kichota porzucił. Ale jesteśmy z tej samej wioski; byłem z nim razem w ciężkich opałach; jadłem jego chleb; miłuję go i podziwiam takiego, jaki jest; okazywał mi swą wdzięczność i hojność; jestem wierny i nie umiem zdradzać; z tego wszystkiego wychodzi, że taki już mój los i rozłączy nas dopiero mogiła. A co się tyczy owych przyobiecanych rządów (...), to moja mądrość potrafi nie dbać o nie, myśląc, że może to i lepiej dla mojego sumienia; a choćby i nie lepiej, to i tak będzie, co ma być, a ja na to nie poradzę."

Przyznać atoli muszę, że mnie ta wypowiedź prostego skądinąd człeka nad wyraz ujęła i słów kilka od siebie w formie osobistego przemyślenia napisać muszę.

Szczere i głębokie zarazem to słowa, które wrażliwego człowieka zastanowić powinny. 


Każdy z nas wielokrotnie w czymś nie domaga, nie dopisuje, uchybia. 
Jakże często innym nawet trudno znosić niektóre nasze zachowania, przyzwyczajenia, dziwactwa. Jakże zatem szlachetnie brzmi to pełne prostoty i prawdy zarazem  wyznanie:  

"Miłuję go i podziwiam takiego, jaki jest".  

Czy umiem, czy chcę szczerze i bezwarunkowo najbliższe mi osoby miłować, takimi jakimi są, nie oczekując, by takimi, jak ja chcę, się stały?

"Jestem wierny i nie umiem zdradzać". 

O gdybyż wszyscy ci, którzy kiedykolwiek przysięgę jakąś składali, małżeńską zaś w szczególności, przytoczone wyznanie Sanczo Pansy 
za swoją dewizę w życiu obrać zechcieli, iluż nieszczęść udałoby się uniknąć, bólu skrzywdzonego partnera, przyjaciela, płaczu i cierpienia niewypowiedzianego dzieci niczego z "rozgrywek" dorosłych nierozumiejących... 

"Okazywał mi swą wdzięczność i hojność".
 
Czy wdzięczność i hojność innych dostrzec nam się udaje, czy raczej łatwo nad nimi do porządku dziennego przechodzić nam się zdarza, jak gdyby się nam należały? Czy nam samym okazywanie wdzięczności i hojne dzielenie się, ofiarność, poświęcenie dla drugich radość sprawia, czy może do takich zwyczajnych (choć już coraz rzadziej) i "ludzkich" odruchów czujemy się przymuszeni i czynimy tak, bo "tak się godzi, wypada"?

"Moja mądrość potrafi nie dbać o nie, myśląc, że może to i lepiej dla mojego sumienia".

Ostatnie zdanie zaś wszystkim o jakiejkolwiek władzy myślącym dedykuję. By mądrości na tyle wykrzesać zdołać w sobie potrafili, iżby o zaszczyty, przywileje i splendor z rządzeniem innymi kojarzone potrafili nie dbać, sumienie dobre i spokój zachowując a ku zaspokojeniu potrzeb najbliższych, rodziny i przyjaciół się zwracając...

 
NIEZWYKŁE PRZYGODY DON KICHOTA Z LA MANCZY 
według MIGUELA CERVANTESA dE SaAvEDRy
przez WIKTORA WOROSZYLSKIEGO na nowo opowiedziane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.