OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

niedziela, 5 maja 2013

"Masz w sobie pomysł, który został od razu skrytykowany i dlatego go porzuciłeś? Może warto do niego wrócić?"

Marek Kamiński

ROZMOWA 14


DIETA DLA MARZEŃ 

"To niedobre doświadczenie, kiedy chcemy coś zrobić razem i ten ktoś odmawia. (...)





Mówimy do partnera: wybierzmy się na piękny spacer plażą. A partner odpowiada - nie, to bez sensu, plaża jest zanieczyszczona, będą tam jacyś ludzie, zrobi się zimno, lepiej zostańmy w domu. Piękno spaceru zostaje w ten sposób z czegoś odarte. Co innego, jeśli usłyszymy w odpowiedzi: dobrze, pójdźmy, tylko weźmy parasol, żeby deszcz nie popsuł nam spaceru, albo żebyśmy lepiej zostali w domu, ale podane zostają przekonywające argumenty. (...)
 
Jeśli [komuś] po prostu się nie chce, albo nie widzi w tym piękna, nie ma wiary, kwestionuje pomysł, tylko dlatego, że mu się nie podoba, taka krytyka może osłabić naszą motywację. Czym innym jest krytyka rzeczowa, wypływająca z racjonalnych przesłanek, a czym innym różnica odczuć."

Chyba każdy z nas tego doświadczył przy różnych okazjach. A jeśli chodzi o przytoczoną przez Pana konkretną sytuację, to naprawdę bywa ona dość stresująca, zwłaszcza w przypadku różnych "poziomów romantyzmu" obojga małżonków albo - co gorsza - braku jakiejkolwiek "nutki" tegoż...

"Ludzi nieraz dziwi, kiedy mówią mi, że coś co planuję jest pozbawione sensu, a ja jestem z tego zadowolony. Myślą, że powiedzieli coś przykrego, a ja się cieszę, bo często jest to właśnie potwierdzenie, że idę właściwą drogą. (...) Jeżeli będziemy przyjmowali wszystko, co mówią nam ludzie, to możemy stracić wiarę we własny cel. Jeżeli nie będziemy brali pod uwagę konstruktywnej krytyki wskazującej na słabe punkty, również możemy zabrnąć w ślepą uliczkę."

"Jeżeli będziemy przyjmowali wszystko, co mówią nam ludzie, to możemy stracić wiarę we własny cel." 

Warto "zainstalować" coś w rodzaju "filtra" do eliminowania pozbawionej racjonalnych podstaw albo po prostu "płytkiej" krytyki. Zdaję sobie sprawę, że do tego potrzeba nie lada pomysłowości albo raczej umiejętności "zablokowania" niechcianych treści, swego rodzaju "spamu", który tylko zaśmiecałby nasz umysł... 
A jeśli chodzi o konstruktywną krytykę, to oczywiście zawsze warto ją uwzględnić, choć może nie koniecznie zawsze brać ją zbyt dosłownie...

"W marzeniach jest piękno, które nas pociąga. Warto planować rozmowy na ich temat, żeby piękna zbyt łatwo nie wyprzedać".
  "Niezależnie od tego, jak jesteśmy silni wewnętrznie, zawsze przykre słowa, uzasadnione czy nieuzasadnione, będą nas dotykać i ranić. (...) Trzeba odróżnić ["filtrowanie"] słowa wynikające ze zrozumienia problemu od pustych zapewnień pozbawionych refleksji.
Wszystkie rady zawierają się w jednym zdaniu: trzeba budować w sobie przestrzeń, w której marzenia mogą wyrastać jak w szklarni."

"(...) trzeba budować w sobie przestrzeń, w której marzenia mogą wyrastać jak w szklarni."

Przypominam sobie wizytę na farmie motylej w Stratford upon Avon i niezwykłe doznanie wynikające z bezpośredniego kontaktu z tymi płochliwymi zazwyczaj w warunkach naturalnych istotami. Takie doświadczenie naprawdę pobudza wyobraźnię i skłania do snucia marzeń, nawet jeśli nie w tym konkretnym momencie, to nieco później, np. podczas oglądania zdjęć i przeżywania raz jeszcze tych niezapomnianych chwil...

(...) ważne jest to, czym odżywiamy nasze marzenia. Jakimi słowami, jakimi obrazami. Trzeba bardzo uważać na to, co wpada do naszej głowy. Dietę [naszego ciała] możemy łatwo skontrolować, ale psychicznych procesów i zmian tak wyraźnie w sobie nie widzimy. (...) Dieta marzeń to (...) rozmowy, które na ich temat prowadzimy, albo zdarzenia, w których bierzemy udział."

"Trzeba bardzo uważać na to, co wpada do naszej głowy."

Naprawdę warto zachować czujność. Tym bardziej, że istnieje realne zagrożenie, że coś niewłaściwego mogłoby się niejako "zagnieździć" w głowie, w umyśle, w sercu... Tak jak w wypadku diety naszego ciała, a może jeszcze bardziej jeśli chodzi o "menu" naszego umysłu, musimy być nadzwyczaj ostrożni. Często jesteśmy ostrzegani przed spożywaniem różnych produktów ze względu na tkwiące w nich potencjalne zagrożenia, których byśmy nawet nie podejrzewali, a tymczasem niepostrzeżenie moglibyśmy pozwolić wniknąć do naszego umysłu o wiele groźniejszym "wirusom", które bez naszej wiedzy siałyby dalsze spustoszenie albo powodowały stan błogiego "uśpienia". Brzmi groźnie, wiem. Ale czy często nie jest właśnie tak, gdy zbyt niefrasobliwie korzystamy z internetu?


Marek Kamiński - WYPRAWA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.