OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

poniedziałek, 3 lipca 2017

KROŚCIENKO 2007 -

PRZYJAZD, ZAKWATEROWANIE, PIERWSZY OBIAD I SPACER

WTOREK


10 lat temu nie zdawałem sobie jeszcze sprawy jak ważne w moim życiu będą to dni. Ten niespełna tydzień spędzony w lipcu 2007 roku w Pieninach rozbudził we mnie nieodpartą chęć powrotu w góry. Naprawdę od tamtego momentu rozpoczęła się moja pasja, która z coraz większym nasileniem trwa do dzisiaj. 

Razem z młodszym synem zostaliśmy zaproszeni do Krościenka. Mieliśmy tam odwiedzić przebywającą na dorocznych wakacjach panią Ewę, moją niezapomnianą nauczycielkę polskiego z czasów licealnych. 

Przez cały rok szkolny, będąc na emeryturze, pani Ewa udzielała korepetycji 
z języka polskiego. Rokrocznie wyjeżdżała latem w góry. Pierwszy miesiąc spędzała zwykle w Krościenku i okolicach, spacerując wszystkimi możliwymi ścieżkami i szlakami pienińskimi. Wielokrotnie zdobywała szczyty Pienin, nie jeden raz spływała Dunajcem. W swoim pokoiku czytała różne pozycje literatury, w tym ulubioną autorkę kryminałów, Agatę Christie. Regularnie też uprawiała gimnastykę umysłu rozwiązując krzyżówki. Często oddawała się temu ulubionemu zajęciu pijąc zamówioną w kawiarni kawkę i lody.

Pogoda w górach potrafi być kapryśna, dlatego obawialiśmy się co nas spotka w ciągu tych zaledwie pięciu dni, które zaplanowaliśmy spędzić głównie na łonie natury.

Dzień przyjazdu nie napawał zanadto optymizmem. Pomimo mokrej a nawet deszczowej aury pani Ewa zaproponowała nam spacer wzdłuż Dunajca 
z Krościenka do Szczawnicy. Zaopatrzeni w parasole wyruszyliśmy wkrótce 
po pierwszym obfitym i pysznym obiedzie podanym przez panią Marię, 
która zgodziła się gotować dodatkową porcję dla gości pani Ewy. 


DZIĘKUJEMY PANI MARIO!













Przed Szczawnicą na skale Kotońka na Dunajcu do ubiegłego roku stała rzeźba górala, który witał wjeżdżających do miasta gości. Stała tam od 1875 roku przez czterdzieści lat. Potem góral powrócił w 1997 roku. Jednak w lipcu 2005 roku został zniszczony doszczętnie przez piorun. i właśnie dwa lata później, gdy gościliśmy w tych stronach, powitał nas, nieświadomych wówczas jego historii.


"Witojcie!" mówi góral z Kotońki
na Dunajcu tuż przed Szczawnicą

figura kwiatowa


Na naszym pierwszym spacerze dotarliśmy aż do drogi prowadzącej 
na Słowację.



Odwiedziliśmy też ekspozycję ptasiej fauny Pienin mieszczącej się opodal pensjonatu Orlica. 











Na tratwach przepływali niezrażeni nieprzyjazną aurą amatorzy spływu Dunajcem.



Deszcz stopniowo się wzmagał więc postanowiliśmy wracać do Krościenka.
Kontury Pienin skutecznie ukrywały chmury i zalegająca całkiem nisko mgła.

Żeby powrócić krótszą drogą do Krościenka przeprawiliśmy się na drugi brzeg Dunajca łódką.








A potem już pieszo do naszych kwater w Krościenku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.