Rozdział 10
Ogród Dziadunia
Pewnie rzadziej niż w przeszłości, ale również dziś, wielu czerpie niekłamaną radość z uprawiania własnej, choćby tyciej, połaci ziemi.
Jeśli zdrowie i czas pozwala - niejeden z was pewnie się o tym przekonał - zmęczenie przy kopaniu ziemi, w której niebawem zechcemy zasadzić jakąś swoją roślinkę, to naprawdę nie lada satysfakcja.
A jeszcze więcej szczęścia daje obserwowanie jak zasiane ziarnko zaczyna kiełkować i wkrótce staje się dorodną jabłonią, imponującej wielkości dynią, czy też zwyczajnym strączkiem grochu ze słodkimi zielonymi kulkami w środku... Rozwijające się pączusie wielobarwnych kwiatów, mieniących się tęczą barw płatków, wśród których uwijają się pracowite pszczółki i trzmieliki wtórujące sobie jednostajnym, zdawałoby się, bzyczeniem... Zapach zieleni roślin z naszego ogródka po orzeźwiającym deszczu... Czegóż chcieć więcej?
I jeśli jeszcze uda nam się wyhodować odpowiedni zestaw warzyw, których następnie użyjemy do przyrządzenia jakiejś potrawy lub owoców na konfitury czy dżemy - to doświadczymy prawdy, o której czytamy w kolejnej mądrości niziołków.
W przygotowaniu obiadu z tego,
co sam zasadzisz i podlejesz, kryje się
więcej magii niż w czarodziejskim zaklęciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.