Najsławniejszy z błędnych rycerzy znany jest najbardziej z bynajmniej nie zwycięskiej walki z wiatrakami, ale pewnie mało kto słyszał o jego najdziwniejszej (przynajmniej moim zdaniem) potyczce, którą w rozdziale dwudziestym dziewiątym Wiktor Woroszylski swoim czytelnikom opowiedział. Ja zaś z wami, drodzy czytelnicy, historią tą podzielić się pragnę.
Rzecz się działa w zajeździe, bodaj najczęściej przez naszego walecznego bohatera i jego poczciwego giermka, odwiedzanym a przez Don Kichota za zamek uznawanym. Rycerz Posępnego Oblicza wkracza do akcji, gdy karczmarz przez hultajów, co nie płacąc należności zajazd opuścić cichaczem chcieli, był przez nich niemiłosiernie poniewierany.
Z dobytym mieczem, surowo na maltretujących karczmarza łotrów spoglądając, stanowczym głosem rozkazał im zaprzestać tego, co tak niegodziwie czynili, w przeciwnym razie bowiem będzie musiał o nich powziąć jak najgorsze mniemanie.
Można by przypisać tym słowom jakąś moc magiczną, ale tak daleko w swych rozważaniach się nie posuniemy. Pan Wiktor bardziej prozaicznie efekt krótkiej, acz nader skutecznej mowy Don Kichota, wyjaśnia. Sugeruje mianowicie, że reakcja nieuczciwych klientów zajazdu wywołana została przerażeniem z powodu pogróżki, jakiej zapewne nigdy wcześniej nie słyszeli a na pewno zrozumieć nie byli w stanie. Nie ważyli się więc pytać, co słowa owe tajemnicze znaczyć miały, śpiesznie opuścili zajazd o zapłaceniu należności nie zapominając. Poturbowany nieziemsko karczmarz ze zdumieniem wyczynowi rycerza z La Manczy się przyglądał. Zaś giermek Don Kichota, Sanczo Pansa, całe zajście skwitował mówiąc, iż z jego panem bynajmniej nie ma żartów, zwłaszcza jeśli ktoś uczciwością i przyzwoitością nie grzeszy.
Po zapoznaniu się ze zdarzeniem onym refleksja następująca mnie nachodzi: słowa, które wypowiadamy mają moc ogromną, której nawet sobie nieraz nie uświadamiamy. Każdemu z nas zdarzyło się - świadomie lub niechcący - powiedzieć coś, co wywołało czyjeś łzy - bądź wzruszenia, bądź goryczy, ból w sercu albo uczucie cudownego ciepła. Słowa mogą leczyć, paraliżować, koić, wzmacniać, "rozbrajać", zniewalać a nawet zabić. Jezus Chrystus Słowem z mocą Bożego ducha świętego wyzwalał, wskrzeszał, uzdrawiał...
Warto byśmy większą wagę przywiązywali do tego, co i jak mówimy a możemy doświadczyć zupełnie niespodziewanych doznań...
NIEZWYKŁE PRZYGODY DON KICHOTA Z LA MANCZY
według MIGUELA CERVANTESA dE SaAvEDRy
przez WIKTORA WOROSZYLSKIEGO na nowo opowiedziane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.