OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

sobota, 14 listopada 2015

DWIE KANGCZENDZONGI (1) -

"Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach."

                      
                        Szymon Wdowiak - Z KAMERĄ PO TERAIU

                          
"Gigantycznie rozbudowany panteon hinduistycznych bogów to różne aspekty tej samej Najwyższej Boskiej Istoty. Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach. Trzy ścianki bardzo wielkie to Brahma, Wisznu, i Sziwa, pozostałe ścianki to pomniejsi bogowie."

Takie wyobrażenie o Bogu mają Nepalczycy (ponad 80% z nich to hinduiści). Bardzo wyraźnie da się tu zauważyć pewną zbieżność z dogmatem o Trójcy Świętej i bardzo rozpowszechnionymi w różnych religiach i mitach triadami bóstw. 

"Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach" - zdanie to oddaje prawdę o tym, że chociaż dzięki natchnionemu Słowu Bożemu, Biblii, Boga można poznać i się do Niego zbliżyć, niemożliwe jest poznanie do końca Jego istoty i głębi. Stwierdzenie to uświadamia też, że wobec nieskończoności Stwórcy winniśmy okazać należyty szacunek.


                Wojciech Brański - KARAWANA DO YAMPHODIN


    "Dalsza nasza trasa prowadzi grzbietem pasma górskiego jednej z licznych odnóg, tworzących skomplikowany system Małych Himalajów. Ocalały tu jeszcze pozostałości rododendronowych lasów, które niedługo zaczną kwitnąć. (...) Las ten, nawet bez kwiatów różaneczników, wygląda jak z bajki. Jakiś czar czy przekleństwo poskręcało te pnie i konary w kształty najdziwniejsze i kazało pokryć je gęstym kożuchem mchów i porostów, przypominających długie niby-brody i niby-firanki. Oplatające drzewa liany gdzieniegdzie zwisają swobodnie, jakby rozerwane zostały w nieludzkich zmaganiach... Z mchów wyrastają paprocie, a gdzieniegdzie mrok gąszczu rozświetla jasnoróżowy kwiat storczyka, to znów żółcą się i odurzają zapachem gałązki obwieszone delikatnymi dzwoneczkami..." 
                       

    "Kiedy wyłuskałem się z ciepła śpiwora i bosymi nogami stanąłem na oszronionej trawie, przed moimi oczami roztoczył się niezwykły obraz. Nad głęboką czernią uśpionych niżej dolin rozpoczynał się zapierający dech spektakl światła. Słońca jeszcze nie było widać, lecz wysoko, wysoko w górze jego promienie przed naszymi zdumionymi oczami powołały do istnienia nierealne jakieś zjawy, jakby nie wyrastające z ziemi, ale zawieszone na firmamencie góry. Początkowo były różowe, ale z każdą chwilą barwy zmieniały się przechodząc w oślepiającą biel. Palce nie nadążały w naciąganiu migawek aparatów. Każda chwila inna i dwa kolejne ujęcia nie były już do siebie podobne. Jasność stawała się coraz większa, aż doliny nabrały kształtów, wynurzywszy się z morza mroku, a biel gór wtopiła w tężejący błękit nieba..." 
                       



                          Jerzy Wesołowski - BAZA GŁÓWNA
                                        

"Czytamy nie tylko otrzymane gazety, ale także książki przyniesione przez niektórych kolegów. Wielką frajdą jest dla mnie  zapalić sobie świeczkę albo lampkę czołową przed snem, kiedy już leżę w śpiworze i czytać na przykład Pawlikowskiego czy Agatę Christi. Chłopcy chętnie czytają Nowy Testament."
                               
Piotr Młotecki
DWIE KANGCZENDZONGI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.