"(...) wstawiennictwo za krzywdzonymi czasem powiększa tylko ich niedolę - czyżby jednak pomniejszała ją obojętność przechodzących obok
i przymykanie na mijaną krzywdę oczu i uszu?... Gdyby Don Kichot w to uwierzył - i my wszyscy gdybyśmy uwierzyli za nim - resztka niezbędnej nadziei do życia zniknęłaby ze świata, w którym tyle jest jeszcze przemocy, niesprawiedliwości i okrucieństwa."
Szczególnie przypadł mi do serca ten końcowy fragment rozdziału piątego, ponieważ - nazbyt często będąc świadkiem różnych przejawów zła
w codziennym życiu - równie często ubolewam nad własną niemożnością zmiany sytuacji ludzi w niedoli. Dlatego zawsze ilekroć jestem w stanie
i mam możliwość działania czuję prawdziwą satysfakcję i niekłamaną radość, że czasem coś jednak ode mnie zależy, że mimo wszystko coś mogę zrobić dla innych... Natomiast bardzo ciężko znoszę sytuacje, gdy nade wszystko bym chciał zrobić cokolwiek, a nie mogę zrobić zbyt mało lub zgoła nic...
NIEZWYKŁE PRZYGODY DON KICHOTA Z LA MANCZY
według MIGUELA CERVANTESA dE SaAvEDRy
przez WIKTORA WOROSZYLSKIEGO na nowo opowiedziane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.