OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

sobota, 25 lipca 2015

SARNIA SKAŁA


Jeszcze będąc nad morzem, w domu, myślałem o miejscach, które chciałbym odwiedzić podczas pobytu w górach. Do nich należał drugi ze szczytów reglowych. Po Nosalu przyszedł czas na Sarnią Skałę. 

Wybraliśmy szlak Doliną Białego.



Tak samo jak poprzedni mokry, śliski i błotnisty. Ale uznaliśmy to za standard tego dnia i uparcie podążaliśmy naprzód radzi pomagając sobie kijkami. 



Podejście na sam szczyt wymagało koncentracji i ostrożności na każdym kroku.
Ale na górze znów można było się napawać widokami. Chmury na szczęście były tylko w wyższych partiach.





Giewont z tego miejsca wydawał się być niemal na wyciągnięcie ręki. Ale w górach łatwo ulec pozorom. W górach na ogół wszędzie jest daleko. No, może za wyjątkiem Nosala... 

Tu, na Sarniej też trzeba było uważać i nie stawać zbyt blisko krawędzi. Dlatego ze zgrozą obserwowaliśmy kilkunastoletniego chłopca, który za nic miał nawoływania ojca do zejścia niżej. Trzeba też dodać, że chwilami naprawdę mocno zawiewało i wystarczył moment nieuwagi...

Możecie mi wierzyć, że w tym miejscu byłem bezpieczny...

I tak zamknął się nam drugi dzień na szlaku. Teraz tylko zejść. Pierwsze metry, podobnie jak przy podejściu, nie należały do łatwych. Ale znowu pomocne okazały się kijki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.