OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

piątek, 30 grudnia 2016

HYMN DLA STWÓRCY - ANTONIO HALIK W MATO GROSSO



Obudziła mnie chłodna rosa świtu. Selwa spała jeszcze, okryta płaszczem mgieł. Była jak zwlekający ze wstawaniem próżniak. Diamentowe krople spadały z liści palm i krzewów, pokrywały trawę milionami przezroczystych kryształów. Nad gładką taflą rzeki unosiły się kłębki gęstej mgły. Ledwo odczuwalny powiew wiatru igrał z nimi i w tym ulotnym materiale rzeźbił dziwne groteskowe kształty. Przez chwilę miałem wrażenie, że rzeka występuje z brzegowi że wkrótce zaleje selwę. Drzewa, wąwozy, nasza łódź i cały obóz — wszystko jak gdyby płynęło w mlecznym oparze. Było zimno i wilgotno. 

Zwinięta tak kotka Pierrette ciągnęła ku sobie moją część jedynej, okrywającej nas, derki. 

Trudno było uwierzyć, że to ta sama tropikalna strefa, i że wkrótce rtęć w naszym termometrze wskaże 50°C. W mojej głowie tłukły się jeszcze dziwaczne, wywołane snem, myśli, ale trzeba było wstawać i szukać czegoś do jedzenia. Poprzedniego wieczora nie było czatowania i brakowało nam świeżego mięsa. Chciałem wykorzystać chłód poranka na żeglugę, zanim południowe słońce zdąży sparaliżować nam ruchy. 

Świtało. Zorza gasiła ostatnie gwiazdy, otwierając drogę Słońca, Pana Życia i śmierci. Jasnofioletowa pręga nad Wyżyną Mato Grosso zwiastowała dzień suchy i gorący. Panowała idealna cisza: przyroda składała milczący hołd Stwórcy przed koncertem, który miał zacząć się za chwilę. Ostatni nocni maruderzy powracali do swoich jam i gniazd. Dały się słyszeć już pierwsze trele, pojedyncze głosy łączyły się w chór, tworząc odpowiednie tło muzyczne dla solistów. 

Za chwilę mały termit będzie wznosił swoje budowle, wzbije się w niebo brązowy sokół szimango, wypełznie na łowy śmiercionośny wąż koralowy. Rozpocznie się Gloria. 

Stwórca jest w prześwitującym listowiu, pokrytym diamentami rosy. Jest w macierzyństwie łani poszukującej miejsca, gdzie wyda na świat maleństwo błotnego jelenia. Jest w cudzie rozmnażania i w okrutnej walce o byt. Jest w śpiewie tysięcy ptaków i w dzwonkach świerszczy, w spokojnym biegu wód i odgłosie burzy miotającej gałęziami drzew, kiedy gniew przyrody szaleju w selwie, a wszystko co żywe, rzuca się do ucieczki, Jest w tropikalnej ulewie i w zwałach chmur. Jego wola nadaje kształt i rytm puszczy, która właśnie odprawia modły, w różnych językach, w obrzędach różnych kultów. Śpiewa więc ptactwo i skrzydła świerszczy grają na chwałę Panu. 

"Albowiem jego niewidzialne przymioty — jego wiekuista moc i Boskość — są wyraźnie widoczne już od stworzenia świata, gdyż dostrzega się je dzięki temu, co zostało uczynione (...)" 

                                                                          Rzymian 1:20 NWT


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.