Minął ponad rok od mojego pamiętnego wejścia na Czarny Staw Gąsienicowy.
Tym razem na szlak wyruszyłem z młodszym synem przy dość niskiej, jak na lipiec, temperaturze - jakieś 7 st. C. Dość szybko jednak zaczęła ona rosnąć zmuszając nas do zrzucania co jakiś czas kolejnych elementów naszego ubrania. Nasze plecaki zapełniły się więc bluzami i kurtkami i właściwie pozostały tam aż do powrotu na kwaterę Pod Nosalem.
Podczas tegorocznej wycieczki nasze doznania zyskały dzięki promieniom słońca, którego nie brakowało ani przez chwilę... Nawet więcej. Jak się później okazało, krajobrazy zauroczyły mnie do tego stopnia, że zapomniałem o odkrytych przedramionach. W efekcie przypłaciłem to poparzeniem...
Tymczasem jednak podziwialiśmy rozpościerające się po obu stronach szlaku zapierające dech w piersiach panoramy Zakopanego i tatrzańskich szczytów...
w tle Giewont jak nie-Giewont
u dołu dolina Jaworzynki,
powyżej w oddali panorama Zakopanego
powyżej w oddali panorama Zakopanego
Hala Gąsienicowa - Czarny Staw niedaleko...
Pierwszą z nich było wejście na przełęcz Karb.
Ale po drodze Czarny Staw Gąsienicowy - dla mnie po raz drugi rok po roku, dla syna pierwsze spotkanie z tym uroczym jeziorem tatrzańskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.