OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

sobota, 21 maja 2016

WSZYSTKO GRA - muzyka i refleksja





WSZYSTKO GRA - zwiastun


Postanowiliśmy obejrzeć tę superprodukcję współczesnego polskiego kina musicalowego wspólnie z moją żoną. Zarezerwowaliśmy więc sobotni wieczór i przespacerowaliśmy się do Multikina w Galerii Rumia.

Jak się można było spodziewać, tłumów na seansie nie było, co raczej nie dziwi, bo takowe ciągną na bardziej spektakularne dzieła lub produkcje obliczone na bardziej masową widownię, a więc ze sporą dozą przemocy, wulgaryzmów... Potwierdzeniem tego osobistego spostrzeżenia był fakt, że z i tak nielicznej widowni kilka osób wyszło w trakcie wyświetlania filmu, dając wyraz swojego 'zainteresowania'...

My natomiast z przyjemnością obejrzeliśmy cały film. Zwiastun zapowiadał szeroką gamę znanych polskich przebojów w nowoczesnym, nierzadko dość szokującym, opracowaniu i wykonaniu.

Kinga Preiss i Sebastian Fabijański

Nasze oczekiwania związane z tym filmem zostały w pełni zaspokojone za sprawą zarówno gry aktorów, jak ich popisów wokalnych, tanecznych i ciekawie skonstruowanej akcji. Wszystko to pobudzało do zastanowienia nad poszukiwaniem szczęścia, miłości i radości życia. Zwłaszcza niektóre utwory w szczególny sposób nastrajały do refleksji na temat, co tak naprawdę liczy się w życiu... Osobiście wyróżniłbym "Małe tęsknoty" z repertuaru Krystyny Prońko i "Jej portret" Bogusława Meca.

Chociaż nie brakowało w tym filmie zabawnych dialogów i pikantnych wypowiedzi poszczególnych bohaterów, całość jest utrzymana w konwencji dość poważnej.

Karolina Czarnecka, Eliza Rycembel, Irena Melcer

Osobne słowa uznania kieruję pod adresem tercetu: Eliza Rycembel (Zosia), Karolina Czarnecka i Irena Melcer. Stworzyły naprawdę zgrany zespół aktorsko-wokalno-taneczny. Z dużą przyjemnością się je oglądało. Wyjątkowe kreacje zaprezentowały znane z wielu filmów polskich Stanisława Celińska (babcia) i absolutnie fenomenalna Kinga Preiss.




W filmie ciekawie zostały wplecione sekwencje animowane, świetnie harmonizujące z pasją Zosi, której oddawała się w konspiracji przed policją i pod osłoną nocy...

Dość zaskakujące jest też samo zakończenie akcji...

A potem już tylko napisy końcowe i muzyka im towarzysząca. 

Oczywiście zostaliśmy z żoną jako jedyni w sali kinowej aż do ostatniego taktu i ostatniej linijki napisów. Obsługa sprzątająca z szacunkiem pozwoliła nam na tę ekstrawagancję... Wychodząc z sali nie omieszkaliśmy młodemu panu uprzejmie podziękować za wyrozumiałość.

Reasumując gorąco zachęcamy do obejrzenia filmu wszystkich widzów z tzw. 'średniego pokolenia', jak również młodych widzów. Tych pierwszych, jeśli chcą sobie przypomnieć znane z młodości polskie przeboje w mocno 'odświeżonych' wersjach. Drugich zaś, żeby spróbowali po obejrzeniu filmu 'odgrzebać' oryginalne wykonania zaprezentowanych w nim utworów i porównać albo może przede wszystkich zapoznać się z nimi (np. Wszystko czego dziś chcęAle wkoło jest wesoło, Małe tęsknoty, Jej portret, Do łezki łezka).


warto też obejrzeć: Jak powstawał film

P.S. jeśli chcecie iść na film, to idźcie. Nie sugerujcie się wypowiedziami krytyków, bo oni po to są, by krytykować i oceniać po swojemu. A przecież każdy z nas może sam ocenić czy mu się film spodobał...

niedziela, 15 maja 2016

ISAO TOMITA NIE ŻYJE

- o słuchaniu muzyki w przeszłości...


Twórczość Isao Tomity poznałem słuchając jego elektronicznej wersji "Obrazków z wystawy" Modesta Musorgskiego. 

Byłem od początku zafascynowany charakterystycznym brzmieniem tej kompozycji w nader oryginalnej interpretacji Japończyka. Potem poznawałem inne jego wykonania a także własne kompozycje Isao Tomity: Bolero Ravela, Clair de Lune C. Debbussy, Star WarsConcierto de Aranjuez.

W tamtych latach muzyki słuchało się albo z płyt (oczywiście winylowych, a jakże!), albo z taśmy magnetofonowej (magnetofon szpulowy - ja na takim właśnie najpierw słuchałem) a później z kaset magnetofonowych (co to był za postęp!).

Płyty gramofonowe też wówczas miałem. Ale, jak dla mnie, był to artykuł na tyle ekskluzywny, że nie mogłem sobie pozwolić na kupowanie płyt z muzyką takich gigantów tamtych czasów, do jakich należał Isao Tomita. 

Tylko od czasu do czasu udało mi się nabyć jakieś rarytasy, "przedruki" znanych wykonawców zrobione przez wytwórnie płyt w NRD, Czechosłowacji, ZSRR czy na Węgrzech, Bułgarii lub w Rumunii. Mam je zresztą do dziś, chociaż prawie w ogóle ich nie słucham... Z różnych względów. Można je było kupić w EMPiK-ach w Polsce lub w którymś z wymienionych, zaprzyjaźnionych krajów... 




CDN.