OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

czwartek, 11 lutego 2016

"W OGRODACH" zimową (?) porą...

element ściany, który świetnie nadaje się 
jako tło do pamiątkowego zdjęcia 

Uroczysty wieczór z rodziną i przyjaciółmi powinien sprawić wszystkim radość. Jeśli tak się dzieje, to można uznać go za udany. Ale żeby tak było muszą zostać spełnione pewne warunki. 



Przyjazna atmosfera 
miejsca spotkania


Zadbali o to gospodarze-właściciele. Proszę zwrócić uwagę na kolejność w tym określeniu. Nie każdy wszak właściciel okazuje się gospodarzem, od którego goście wychodzą usatysfakcjonowani ze szczerym zamiarem ponownego odwiedzenia. Zadowolenie klienta restauracji to przecież coś więcej niż smacznie i po brzegi zapełniony żołądek...  Nasi gospodarze-właściciele spisali się tego wieczora na medal. 

Im oraz nam - jak się okazało w rozmowie z panią Jolantą (właścicielką restauracji) - dopisało szczęście albowiem zwolniła się sala, którą wcześniej zamawiał ktoś inny. Dzięki temu mogliśmy spędzić ten wieczór w oddzielnym pomieszczeniu z własną szatnią i toaletą. To też bardzo ważny szczegół zapewniający prywatność i pozwalający na rozsądnie swobodne zachowanie. 


Bardzo miły pan Robert wprowadził nas i zachęcił, żebyśmy się rozgościli. Włączył muzykę z płyty (następnym razem zabierzemy ze sobą własne propozycje muzyczne z nadzieją, że będziemy mogli z nich skorzystać). 
Po paru chwilach przyszedł, żeby sprawdzić, czy wszystko "gra". I - jak słusznie zauważył - troszkę zbyt głośno grała muzyka. Ten ważny drobiazg został niezwłocznie skorygowany i z przyjemnością mogliśmy dalej rozmawiać słuchając dyskretnie pobrzmiewających w tle nagrań.

Pan Robert rozłożył na odpowiednio przygotowanym i przystrojonym stole menu dla każdego. Zapoznaliśmy się z propozycjami lokalu (chociaż niektórzy z nas zajrzeli do karty dań jeszcze on-line). Nie omieszkaliśmy 'podpytać' pana Roberta, jakie być może ma dla nas jeszcze asy za rękawem i rzeczywiście miał coś w zanadrzu. Właściwie nic to dziwnego, bo restauracja przygotowuje na każdy dzień dania spoza regularnego menu. Warto przy tym zaznaczyć, że lokal proponuje zmienianą w zależności od sezonu, dostosowaną do pór roku kartę dań.

Gdybyśmy nazwali pana Roberta kelnerem, byłoby to określenie dalece niewystarczające a nawet umniejszające jego zalety. Według definicji z Wikipedii jest to bowiem osoba zajmująca się pełną obsługą [wyróżnienie rikardo] konsumenta w restauracjach.

Kelner (na szczęście coraz rzadziej) kojarzy nam się z osobą, która po prostu (nie zawsze dość uprzejmie) przyjmuje i dostarcza zamówienie. Pan Robert za to wzorowo wywiązuje się ze swojej roli i z pełnym zaangażowaniem, humorem i profesjonalizmem spełnia wszystkie oczekiwania klientów. W sytuacji, gdy z jakichś powodów niemożliwe okazuje się spełnienie wyrafinowanych gustów i pomysłów gości, taktownie i przekonująco proponuje wariant alternatywny. I potrafi zrobić to tak, że nie mamy mu za złe, że coś jest nie do końca po naszej myśli. 



Wystrój wnętrza 

czyli schludny wygląd, czystość 
i ze smakiem (nomen omen) 
oraz gustem urządzone 



Od momentu przekroczenia progu OGRODÓW nie mieliśmy wątpliwości, że nam się tu spodoba, choć właściwie spodobało się od pierwszej chwili. Chociaż niejeden z nas skorzystał wcześniej z wglądu, jaki daje w dobie obecnej internet, okazało się - co nie jest raczej zaskoczeniem, że nawet najbardziej profesjonalnie przygotowana strona, najbardziej 'wypasione' zdjęcia to nie to samo, co osobista obecność w miejscu, które oglądaliśmy na fotografiach. 

W oczekiwaniu na realizację zamówienia postanowiliśmy zrobić kilka pamiątkowych fotografii. Możliwości ciekawych ujęć w wydzielonej sali jest co najmniej kilka. Ale dla naszych potrzeb (tylko na kilka minut) zrobiliśmy drobne manewry z przestawieniem wyposażenia sali tak, by uzyskać optymalne warunki do zdjęcia rodziny i przyjaciół w tym gościnnym miejscu. 

(zdjęcia wnętrz z galerii na angielskiej wersji strony)




Menu 

- smaczne, urozmaicone i w rozsądnej cenie 


To się rozumie samo przez się, że jedzenie odgrywa niepoślednią rolę, zwłaszcza w restauracji, w której jesteśmy po raz pierwszy i nie mieliśmy do tej pory okazji, żeby skonfrontować zasłyszane bądź przeczytane opinie z naszym osobistym doświadczeniem i właściwościami naszych kubków smakowych.

Ile ludzi, tyle smaków. Tak jak gusty i upodobania również smaki bywają różne. Stąd tyle nierzadko sprzecznych ocen. W końcu każdy z nas we właściwy dla siebie sposób odbiera te same bodźce smakowe. Są potrawy i smaki, które większość z nas akceptuje bez wahania, ale też nie brak takich, które wywołują skrajnie różne reakcje. 

Dlatego nie zdziwiłem się, kiedy wśród niemal samych pochlebnych opinii natrafiłem na jedną, wyraźnie negatywną i zniechęcającą. 
Doświadczyłem tego już wielokrotnie, gdy słyszałem lub czytałem recenzje lub wpisy różnych osób na temat jakiegoś spektaklu, filmu, koncertu, wystawy, gry aktorów, dyspozycji muzyków, artystów, ich pobudek itd. Tak więc czyjeś skrajnie negatywne zdanie na temat lokalu, który zamierzałem wybrać na miejsce spotkania z najbliższymi i przyjaciółmi, uznałem za wybryk kogoś, kto być może miał już ustalony na ten temat pogląd, jeszcze zanim przekroczył próg OGRODÓW

Zaufałem w tym wypadku większości (w tej sytuacji uznałem to za bezpieczne posunięcie) i zamówiłem stolik na uroczysty wieczór z okazji rocznicy ślubu. 

Po niezbyt długim oczekiwaniu na przygotowanie dań (wypełnionym rozmowami i krótką sesją fotograficzną) pan Robert wniósł poszczególne potrawy w takiej kolejności, jak przygotowała je kuchnia. Obsługa postarała się, żeby były w odpowiedniej temperaturze i miały zachęcający wygląd. Zjedliśmy wszystko (prawie dosłownie) ale po chwili mieliśmy jeszcze ochotę na deser (zachęceni zresztą przez zapobiegliwego pana Roberta). 

A oto niektóre ze specjałów menu W OGRODACH:


półmisek dla dwojga


na deser szarlotka 
                                                                        albo mus bazyliowy

Kiedy rozmawiałem z panem Robertem krótko przed wyjściem, oznajmił on pani Jolancie, że nieczęsto zdarza mu się widzieć, żeby goście do tego stopnia 'wyczyścili' talerze. Wnioski nasuwają się same...

A więc na koniec dopisujemy się do listy gości. Jesteśmy przekonani, że warto W OGRODACH zjeść (smacznie i apetycznie) i spędzić miło czas w towarzystwie bliskich (i) bądź przyjaciół. Nikt nie będzie zawiedziony. Gdyby jednak taki się znalazł, to naprawdę już tylko jego problem...

P.S. Znakomitą zachętę stanowi też fragment MENU dla 'uczestników' FB. 
       Jak myślicie? Skorzystałem?