OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

czwartek, 24 grudnia 2015

HOBBIT (4) - "(...) zwycięstwo to bardzo smutna historia."


Rozdział 18

Droga powrotna

"(...) zwycięstwo to bardzo smutna historia."

Do takiej refleksji dochodzi Bilbo Baggins po bitwie, w której - jak to zazwyczaj w takich razach bywa - jedni są zwycięzcami a drudzy pokonanymi. Dla tych drugich, co wydaje się oczywiste, wynik potyczki jest powodem do smutku. Ale dlaczego Bilbo jako należący do obozu zwycięskiego uważa, że cieszyć się raczej nie ma powodu? Aż nadto widzi jak wielką cenę przyszło zapłacić mu za zwycięstwo. Zbyt wielką. Śmierć przyjaciela. I właśnie to smuci hobbita. 

W naszym codziennym życiu toczymy walkę o wiele rzeczy ważniejszych i mniej istotnych. Przekonaliśmy się już niejednokrotnie, że nie zawsze sukces = szczęście. Nader często towarzyszy mu gorycz i refleksja, zastanowienie się nad kosztami, jakie ponieśliśmy. Właśnie. Dlaczego po a nie przed, kiedy już nic zgoła nie można zmienić, bo przecież nie da się cofnąć czasu... Gdybyśmy przed podjęciem decyzji rozważyli czy warto postąpić tak lub inaczej może udałoby się uniknąć rozczarowań. To prawda, że są sytuacje, w których trzeba stawić czoła brutalnej rzeczywistości, nie ma wyboru lub co najwyżej można się wycofać...


"Świat byłby weselszy, gdyby więcej jego mieszkańców (...) ceniło dobre jadło, zabawę i śpiew wyżej niż górę złota."

                        fragment mowy pożegnalnej Thorina, Króla spod Góry

Gonitwa za bogactwem okazuje się marnością. Przykładów można by mnożyć.
Jeśli nie my sami, to ktoś z grona naszych najbliższych, przyjaciół bądź znajomych przekonał się o tym aż nadto dotkliwie. Radość i szczęście nie zależy przecież od statusu materialnego. 



środa, 23 grudnia 2015

HOBBIT (3) - Zagadki w ciemnościach czyli pojedynek na życie i śmierć...


Rozdział 5

Zagadki w ciemnościach

Zagadki Golluma

Korzeni nie widziało niczyje oko,
A przecież to coś sięga bardzo wysoko,
Od drzew wybujało wspanialej,
Chociaż nie rośnie wcale.


Nie ma skrzydeł, a trzepocze,
Nie ma ust, a mamrocze,
Nie ma nóg, a pląsa,
Nie ma zębów, a kąsa.


Nie można tego zobaczyć, ani dotknąć palcami,
Nie można wyczuć węchem ani usłyszeć uszami;
Jest pod górami, jest nad gwiazdami,
Pustej jaskini nie omija,
Po nas zostanie, było przed nami,
Życie gasi, a śmiech zabija.


Nie oddycha, a żyje,
Nie pragnie, a wciąż pije.


Coś, przed czym w świecie nic nie uciecze,
Co gnie żelazo, przegryza miecze,
Pożera ptaki, zwierzęta, ziele,
Najtwardszy kamień na mąkę miele,
Królów nie szczędzi, rozwala mury,
Poniża nawet najwyższe góry.



Zagadki Bilba Bagginsa


W czerwonej stajni trzydzieści białych koni
Kłapie, tupie, a czasem ze strachu dzwoni.


Oko, co tkwiło w niebieskiej twarzy, ucieszyło się ogromnie,
Gdy zobaczyło w zielonej twarzy drugie oko.
„Ono jest zupełnie podobne do mnie,
Tylko że błyszczy nisko, a ja wysoko”.

[odpowiedź w książce]


Pudełko bez zawiasów, klucza ani wieka,
A przecież skarb złocisty w środku skryty czeka.

Beznogi leży na jednonogim,
Dwunogi siedzi na trójnogim,
A czworonóg dostanie resztki.

[odpowiedź w książce]


Większość z nas chyba lubi zagadki. 
Najbardziej uwielbiają je dzieci (może bardziej nawet zadawać niż zgadywać). Ale od zagadek nie stronią w zasadzie ludzie w każdym wieku. 
Są one częścią spotkań towarzyskich, odgrywają mniejszą lub większą rolę w bajkach, baśniach, powieściach, filmach i sztukach teatralnych. 
Służą zabawie albo w ich atmosferze rośnie napięcie. 
Szczególnie niektóre teleturnieje mają formę zagadek i właśnie w takiej postaci zyskały niesłychaną wręcz popularność.

Czasem od rozwiązania zagadki może zależeć czyjś los lub nawet życie. 
A tak w ogóle zagadki można uznać za niezłą terapię pobudzającą nasz mózg. Niektóre w treści lub rozwiązaniu kryją jakiś morał. 
W sumie więc zarówno wymyślanie zagadek jak i ich rozwiązywanie daje wiele pożytku wszystkim, którzy potrafią się nimi bawić i mają odpowiedni do nich dystans.




wtorek, 22 grudnia 2015

HOBBIT (2) - Krótka refleksja o tym, jak rozmawiamy...


Rozdział 3

"Dziwna rzecz: o tym, co najlepsze, i o dniach najmilej spędzonych niewiele się ma do opowiadania, a słuchanie o tym nie tak bawi słuchacza; za to o rzeczach przykrych, niepokojących czy wręcz groźnych można opowiadać wspaniałe historie i starczy tematu na długo."

Kiedy spotykasz kogoś po jakimś czasie w 'realu' albo rozmawiasz z nim za pośrednictwem komunikatora internetowego lub przez telefon, najczęściej pada pytanie w rodzaju: "Co u ciebie słychać? Co się ostatnio wydarzyło w twoim życiu [od ostatniej rozmowy]?" 

No właśnie. Co w takiej sytuacji odpowiadamy? O czym mówimy? Czy często nie skupiamy się na tym, co nas zirytowało, rozdrażniło, wyprowadziło z równowagi? W dodatku nie mówimy o sobie tylko o kimś, o czymś, co negatywnie wpłynęło na nas. A przecież pytającemu zależało raczej na tym, żebyśmy podzielili się z nim jakimś pozytywnym przeżyciem, doświadczeniem, tym bardziej, że zapewne w jego życiu też nie brakowało chwil, o których zapewne chciałby zapomnieć. Tymczasem po naszej odpowiedzi czuje się 'zachęcony' do podobnych, bynajmniej nie budujących zwierzeń. 

Albo nierzadko odpowiadamy po prostu: "Ot, dzień jak co dzień. Jakoś leci. Pomalutku do przodu." 

Na początek to może nawet dobre. Ale czy nieraz nie poprzestajemy na takiej zdawkowej odpowiedzi. To prawda, że nie jest zawsze łatwo zebrać myśli. Może jesteśmy zwyczajnie przemęczeni, może mamy niełatwy okres w życiu... 

Warto jednak się od czasu do czasu głębiej zastanowić i szczerze odpowiedzieć sobie na następujące pytanie: W jaki sposób rozmawiam z najbliższymi, przyjaciółmi i w ogóle z innymi? Jak o mnie świadczą tematy, które poruszam w rozmowie, zwłaszcza z najbliższymi? Czy po rozmowie ze mną ktoś jest w takim samym, lepszym nastroju czy może gorszym? 

Postarajmy się wydobyć z zakamarków naszej pamięci najprzyjemniejsze momenty, nawet najkrótsze epizody z szarej codzienności. Wysilmy się, żeby opowiedzieć o nich w sposób, który przykuje uwagę rozmówcy, sprawi, że będzie nas chciał słuchać i poczuje się dobrze już w trakcie rozmowy i - a może zwłaszcza po niej. 

Myślę, że ja też mam coś w tym względzie do zrobienia...



poniedziałek, 21 grudnia 2015

HOBBIT (1) DZIEŃ DOBRY


Rozdział 1


Na początek dla tych, którzy nigdy o nim nie słyszeli, definicja hobbita z książki zacytowana:

(...) co to jest hobbit? (...) Hobbici są - czy może byli - małymi ludźmi, mniejszymi od krasnoludów (...) lecz znacznie większymi od liliputów. Nie uprawiają wcale albo prawie wcale czarów, z wyjątkiem chyba zwykłej, powszechnej sztuki, która pozwala im znikać bezszelestnie i błyskawicznie, kiedy duzi, niemądrzy ludzie, jak ty i ja, zabłądzą w ich pobliże hałasując niczym słonie, tak że na milę można ich usłyszeć. Hobbici są skłonni do tycia, zwłaszcza w pasie: miewają wypięte brzuchy; ubierają się kolorowo (najchętniej zielono i żółto); nie używają obuwia, ponieważ stopy ich z przyrodzenia opatrzone są twardą podeszwą i porośnięte bujnym, ciemnym, brunatnym włosem, podobnie jak głowa (zwykle kędzierzawa); mają długie, zręczne, smagłe palce i poczciwe twarze, a śmieją się dużo, basowo, serdecznie (szczególnie po obiedzie, który - w miarę możności - jadają dwa razy dziennie).

*
DZIEŃ DOBRY 

 - Dzień dobry - powiedział Bilbo i powiedział to z całym przekonaniem, bo słońce świeciło, a trawa zieleniła się pięknie. Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza.

 - Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał. - Czy życzysz mi dobrego dnia, czy oznajmiasz, że dzień jest dobry, niezależnie od tego, co ja o nim myślę; czy sam dobrze się tego ranka czujesz, czy może uważasz, że dzisiaj należy być dobrym?

 - Wszystko naraz - rzekł Bilbo.

Dzień dobry. Zwyczajne pozdrowienie-przywitanie, które stosujemy niemal wszyscy i każdego niemal dnia. Przybiera różne formy w zależności od regionu geograficznego, wieku, środowiska. W niektórych krajach zależy również od pory dnia. 

W zacytowanych przez Gandalfa pytaniach kryje się głębsza treść i zachęta do refleksji. Warto może czasem uświadomić sobie, ile dla nas samych znaczy "dzień dobry" wypowiedziane do drugiego człowieka lub odwzajemnione przezeń w nieco zmienionej formie: "witam", "cześć" lub jeszcze inaczej. Nietrudno sobie wyobrazić sytuacje skrajne, w których "dzień dobry" mogłoby znaczyć "do widzenia" czy coś w tym rodzaju. Krótko mówiąc, czasem warto by się zastanowić czy nasze "dzień dobry" jest tak zwyczajnie grzecznościowe, czy może chcemy przez nie wyrazić coś więcej. Świadczyć o tym może ton głosu, mimika twarzy, wzrok zwrócony w kierunku pozdrawianego, serdeczny uścisk dłoni i inne gesty.

W pierwszym rozdziale do hobbiciej norki przychodzą "nieproszeni goście" - trzynastu krasnoludów. Określenie to jest trafne i nieścisłe zarazem. "Nieproszeni" - a jakże, bo właściciel chatki, którą z racji rozmiarów i wyposażenia spokojnie można by nazwać "Pensjonatem pana Bilbo w Pagórku", nikogo, z wyjątkiem spotkanego w przeddzień Gandalfa, nie zapraszał. A dlaczego nieścisłe? Bowiem ów wspomniany Gandalf zaprosił gromadę krasnoludów, bynajmniej nie pytając o zgodę gospodarza.

Ciekawa była reakcja hobbita na sytuację, która była dla niego całkowitym zaskoczeniem. Jednak nie mam zamiaru jej tutaj analizować. Zastanawia mnie raczej, jak w podobnych okolicznościach bylibyśmy skłonni potraktować przypadkowych gości. Co prawda nie grozi nam najście tak licznej gromady ale nawet niespodziewana wizyta niezapowiedzianego gościa mogłaby wystawić nas na próbę. Gościnność różne ma oblicza i w różnych kręgach bywa rozumiana w różny sposób. Rzeczywistość fikcyjna opisana przez Tolkiena w jego słynnej przedwojennej powieści z pewnością znacznie odbiega od tej, która nas dzisiaj otacza. Jednak warto by się pokusić o przemyślenie, na ile jesteśmy gotowi okazywać serdeczność, szczerą i autentyczną gościnność zwłaszcza wtedy, gdy znienacka zadzwoni dzwonek do naszych drzwi...