OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

niedziela, 15 listopada 2015

DWIE KANGCZENDZONGI (2) -

"Weszliśmy na szczyt, nic więcej nie da się zrobić..."

                     


      Eugeniusz Chrobak - NA KANGCZENDZONDZE POŁUDNIOWEJ


"Nie czuję uniesienia, po prostu jesteśmy za wysoko. [*] W głowie plączą mi się słowa przeczytanego kiedyś wiersza: "Weszliśmy na szczyt, nic więcej nie da się zrobić...""
             


                     Jan Serafin - OBSERWACJA Z OBOZU III
                 

o uczuciu himalaisty :

"Egzaltacja? Romantyzm? A jeżeli nawet! Czy jest się czego wstydzić? Może my, alpiniści, jesteśmy trochę szurnięci - kochamy te góry trochę jak... kobiety. Teraz zaś to uczucie zrodzone o świcie na pogórzu himalajskim, gdy zobaczyliśmy nasz szczyt podobny do różowej chmurki nad sinymi pasami lesistych wzgórz, zostało odwzajemnione... Jako chirurg muszę być bardzo konkretny i "chodzić po ziemi". W tej chwili robię wszystko, aby nie być taki "przytomny" i "rzeczowy". Myślę, że moi towarzysze mają podobne odczucia. Wykonywane przez nich zawody są bowiem jeszcze bardziej ścisłe - to matematycy, fizycy. Nie ma tam miejsca na romantyzm. Może właśnie dlatego oraliśmy w tej dżungli jak zwierzęta, żeby wyjść poza nasze dotychczasowe życie z jego nudnymi regułami gry?"

Każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu oderwać się od szarości zwyczajnych dni i gonitwy, w którą bywamy wplątani nawet mimo woli, od napięcia towarzyszącego nam w przeżywaniu trudnych momentów w domu czy w pracy...

Dla każdego będzie to oznaczać zupełnie inną rzeczywistość, różną od tej, która otacza nas na co dzień i której nie jesteśmy w stanie się oprzeć. Właśnie dlatego szukamy sposobu na zregenerowanie sił, 'podładowanie akumulatorów' i odreagowanie.  Jednym wystarczy niezbyt wymyślny, niedaleki i spontaniczny wypad w promieniu paru kilometrów od miejsca zamieszkania, kilka godzin relaksu w samotności albo w gronie najbliższych czy przyjaciół. Drudzy potrzebują bardziej wyrafinowanej formy wypoczynku z przewidywanym ryzykiem i zagrożeniem. Nie jest to bynajmniej równoznaczne z bezmyślnym narażaniem się na niebezpieczeństwo lecz raczej świadome przewidywanie go i staranne przemyślenie jak można by je zmniejszyć lub wręcz go uniknąć... 



           Wojciech Brański - GÓRY ZA NAMI I GÓRY PRZED NAMI


"Góry za nami i góry przed nami,
Światła z ciemnością zmaganie milczące,
Tuż, tuż jest wszechświat z naprężonym grzbietem,
A my tak drobni między powiekami 
I serca zawsze pod skórą krwawiące.

                                                   Julles Suppervielle"

Tatry widziane z Trzech Koron


Wojciech Brański o noclegu na skraju przepaści i tuż nad nią:

"Hiszpanie swój dwuosobowy namiot rozstawili fatalnie. Część podłogi nie mieściła się a wyrąbanej w stromym śniegu platformie i zwisała wprost ku przepaści, zaś pozostała tworzyła doły i wypukłości, w które w żaden sposób nie można się było wpasować. W najgorszej sytuacji znajduje się Zyga [Zygmunt Andrzej Heinrich - przyp. rikardo], który umieszcza się od zewnętrznej strony, wisząc jak w hamaku.
- Nic się nie przejmuj, stary - mówi - przecież płótno ma swą wytrzymałość."



                         Jan Serafin - DO ZIELONYCH HAL                              

czyli pożegnanie z Górą:

(...) w ostrych promieniach niskiego już słońca mienią się karłowate rododendrony, kwitną żółto, niebiesko, czerwono, biało, różowo, fioletowo. Siadam na płaskim kamieniu. Mijają mnie koledzy. Cieszę się, że nikt się nie zatrzymuje. Chcę być tu sam! Przedłużyć tę chwilę pożegnania z Górą. Tuż obok jest granica cienia i czuje się chłód, ale kamień jest mocno nagrzany słońcem - przyjazny, wręcz przytulny, a kępy traw miękkie pod dotykiem, Między nimi małe różnokolorowe kwiatuszki. W trawach szumi wiatr.

    Miotają mną sprzeczne uczucia. Odchodzimy stąd jako zwycięzcy. Mówi się zawsze i pisze, że na takie zwycięstwo jak nasze pracuje cały zespół. To prawda! Jest jednak i inna prawda - ten zespół pozostaje w cieniu sukcesu tych dwóch, trzech, albo w naszym przypadku pięciu wybrańców losu. Pozostali są bezimienni... Słońce grzeje coraz słabiej, cienie wydłużają się, z doliny poniżej wieje coraz większy wiatr... Może jest i trzecia prawda? Większość z nas jechała na tę wyprawę nie licząc na największy sukces, którym jest zdobycie szczytu. Liczy się, żeby po prostu być użytecznym, a miałem szczęście znaleźć się w tej grupie. Obaj z Andrzejem [Andrzej Pietraszek - przyp. rikardo]  mamy też niewymierny sukces zawodowy. Dzięki medycynie dwóch ludzi - Polak i Szerpa wracają teraz do domów. A mogło być inaczej! Może nie należy więc myśleć, że stoję "w cieniu sukcesu". Każdy prawie na wyprawie odnosi sukces na swoją miarę. Dokonałem już rozrachunku. Cień doszedł do mojego głazu. Kamień stygł. Kończył się dzień. Szedłem dalej. Z daleka pobrzękiwały dzwonki jaków."

Czytając relacje uczestników wyprawy na Kangczendzongę zawsze wyczuwałem nieodpartą chęć zdobycia szczytu przez każdego z nich, a jednocześnie trudną do zaakceptowania świadomość, że wszyscy przecież i tak osobiście nie zdołają tego celu osiągnąć... Cała wyprawa to nieustanna walka wewnętrzna z samym sobą, własnymi słabościami, chwilową niedyspozycją i pokonywanie zrozumiałej zazdrości w stosunku do kolegów, którzy weszli na górę. Kulminacją tych mieszanych uczuć jest moment, w którym do głosu dochodzi świadomość, że im się udało i pozostaje się tylko z tego cieszyć. Ich sukces, nasz wspólny sukces, na który wszyscy zapracowali i z którego wszyscy mogą być dumni...


na szczycie Kangczendzongi Południowej 8 490 m n.p.m. Eugeniusz Chrobak i Wojciech Wróż stanęli 19 maja 1978 roku o godz. 14.15                   [o wyprawie i zdobyciu szczytu Wojciech Wróż pisze w swojej książce ŚWIĘTA GÓRA SIKKIMU]


Piotr Młotecki 
 DWIE KANGCZENDZONGI

sobota, 14 listopada 2015

DWIE KANGCZENDZONGI (1) -

"Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach."

                      
                        Szymon Wdowiak - Z KAMERĄ PO TERAIU

                          
"Gigantycznie rozbudowany panteon hinduistycznych bogów to różne aspekty tej samej Najwyższej Boskiej Istoty. Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach. Trzy ścianki bardzo wielkie to Brahma, Wisznu, i Sziwa, pozostałe ścianki to pomniejsi bogowie."

Takie wyobrażenie o Bogu mają Nepalczycy (ponad 80% z nich to hinduiści). Bardzo wyraźnie da się tu zauważyć pewną zbieżność z dogmatem o Trójcy Świętej i bardzo rozpowszechnionymi w różnych religiach i mitach triadami bóstw. 

"Bóg jest jak gdyby diamentem o niezliczonych ściankach" - zdanie to oddaje prawdę o tym, że chociaż dzięki natchnionemu Słowu Bożemu, Biblii, Boga można poznać i się do Niego zbliżyć, niemożliwe jest poznanie do końca Jego istoty i głębi. Stwierdzenie to uświadamia też, że wobec nieskończoności Stwórcy winniśmy okazać należyty szacunek.


                Wojciech Brański - KARAWANA DO YAMPHODIN


    "Dalsza nasza trasa prowadzi grzbietem pasma górskiego jednej z licznych odnóg, tworzących skomplikowany system Małych Himalajów. Ocalały tu jeszcze pozostałości rododendronowych lasów, które niedługo zaczną kwitnąć. (...) Las ten, nawet bez kwiatów różaneczników, wygląda jak z bajki. Jakiś czar czy przekleństwo poskręcało te pnie i konary w kształty najdziwniejsze i kazało pokryć je gęstym kożuchem mchów i porostów, przypominających długie niby-brody i niby-firanki. Oplatające drzewa liany gdzieniegdzie zwisają swobodnie, jakby rozerwane zostały w nieludzkich zmaganiach... Z mchów wyrastają paprocie, a gdzieniegdzie mrok gąszczu rozświetla jasnoróżowy kwiat storczyka, to znów żółcą się i odurzają zapachem gałązki obwieszone delikatnymi dzwoneczkami..." 
                       

    "Kiedy wyłuskałem się z ciepła śpiwora i bosymi nogami stanąłem na oszronionej trawie, przed moimi oczami roztoczył się niezwykły obraz. Nad głęboką czernią uśpionych niżej dolin rozpoczynał się zapierający dech spektakl światła. Słońca jeszcze nie było widać, lecz wysoko, wysoko w górze jego promienie przed naszymi zdumionymi oczami powołały do istnienia nierealne jakieś zjawy, jakby nie wyrastające z ziemi, ale zawieszone na firmamencie góry. Początkowo były różowe, ale z każdą chwilą barwy zmieniały się przechodząc w oślepiającą biel. Palce nie nadążały w naciąganiu migawek aparatów. Każda chwila inna i dwa kolejne ujęcia nie były już do siebie podobne. Jasność stawała się coraz większa, aż doliny nabrały kształtów, wynurzywszy się z morza mroku, a biel gór wtopiła w tężejący błękit nieba..." 
                       



                          Jerzy Wesołowski - BAZA GŁÓWNA
                                        

"Czytamy nie tylko otrzymane gazety, ale także książki przyniesione przez niektórych kolegów. Wielką frajdą jest dla mnie  zapalić sobie świeczkę albo lampkę czołową przed snem, kiedy już leżę w śpiworze i czytać na przykład Pawlikowskiego czy Agatę Christi. Chłopcy chętnie czytają Nowy Testament."
                               
Piotr Młotecki
DWIE KANGCZENDZONGI

piątek, 13 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (21) -

Nowoczesne urządzenia to magia naszych czasów...


Rozdział 20

Czwarta Era


"Gatunek ludzki zdominował naszą planetę (...). Jesteśmy tak zajęci produkowaniem i konsumpcją, że doprowadziliśmy do zmian klimatycznych. (...) ludzie znacząco zmienili bioróżnorodność Ziemi na gorsze. (...) To (...) Era Technologii, różnorakich gadżetów, które nas fascynują i nierzadko rządzą naszym życiem; nowoczesne urządzenia to magia naszych czasów."

A jeszcze nie tak dawno bardziej byliśmy skłonni ulec magii świata przyrody i zachwycać się naturalnym kręgiem życia. Od każdego z nas zależy na ile ta cudowna magia zniknie z powierzchni naszej cudownej planety, na której pojawiliśmy się bynajmniej nie za sprawą ewolucji. Podstawowe pytania, na jakie powinna odpowiedzieć sobie dzisiaj ludzkość brzmią:

Co jest niezbędne do szczęśliwej i harmonijnej egzystencji i czego w związku z tym naprawdę potrzebujemy? 

Niziołkom z Shire potrzeba: jedzenia, przyjaźni, zabawy, snu, zachwytu nad przyrodą i ćwiczeń. Hobbici chcą funkcjonalnych i praktycznych: narzędzi do pracy, malutkiego, wygodnego, ale własnego domu i ciepłych ubrań.

Naszym problemem, ludzi w dwudziestym pierwszym wieku, jest to, że od dawna tak naprawdę nie wiemy, czego chcemy. Zapomnieliśmy, że do szczęścia wystarczy często coś, co nie zależy od pieniędzy, naszego statusu materialnego: potrzebujemy naszych przyjaźni, naszych rodzin i dzieci. 

W konsekwencji pozwalamy, by "przytłoczył nas debet na karcie kredytowej, a banki oszukiwały nas wciąż i wciąż, sycąc się kolejnymi oszustwami i rosnąc w siłę."

"Shire nie jest realnym miejscem i zdajemy sobie z tego sprawę, lecz możemy przejąć od hobbitów ich sposób na życie. (...) chodzi o zwyczajną ludzką uprzejmość i radosne podejście do życia. (...)

Nasze życie może okazać się ekscytującą przygodą i choć natrafimy na trudne chwile, jest ona warta podjęcia tego ryzyka. Jeśli wasz system wartości opiera się na solidnych i trwałych podstawach (...) możecie mieć pewność, że zrealizujecie swoje cele i na każdym etapie Drogi będziecie wiedli szczęśliwe i długie życie."



Wszystkie ścieżki wiodą do Drogi i niech
życie ześle na was mądrość,
która poprowadzi was tam i z powrotem
do Shire - kraju, który istnieje w naszych
sercach, i niechaj ta prawda
zostanie wyjawiona światu 
poprzez nasze szlachetne czyny.


czwartek, 12 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (20) - "Często (...) ci, którzy poszukują oświecenia, są wyszydzani przez ludzi ceniących jedynie władzę i pieniądz."


Rozdział 19

Światło Eärendila


Światło Eärendila jest symbolem zrozumienia. (...) wielu z nas podąża drogą prowadzącą ku samopoznaniu, lecz powraca z takiej podróży z jeszcze większym mętlikiem w głowie, albo znajduje mentora i wierzy, że ten nauczy go, co naprawdę jest w życiu ważne, apotem okazuje się, iż to osoba działająca według jakiegoś egoistycznego planu. Często też ci, którzy poszukują oświecenia, są wyszydzani przez ludzi ceniących jednie władzę i pieniądz."

Pokusa poznania samego siebie bywa na tyle silna, że niektórzy są gotowi poświęcić wiele, zbyt wiele... 

Jakie jest nasze miejsce w społeczeństwie?  Może gonimy za kimś lub za czymś, czego w ogóle nam nie potrzeba? A może zwyczajnie powinniśmy zdać sobie sprawę, co naprawdę daje mi szczęście? Czy można nazwać szczęściem to, co udaje nam się osiągnąć kosztem innych, zwłaszcza bliskich, lub sprowadzając kłopoty na samych siebie? Czy może cieszyć sukces osiągnięty bez oglądania się na koszty? 

Pomyślmy o uśmiechniętych twarzach ludzi, którzy nie chodzą w wyszukanych i bardzo drogich strojach, nie jeżdżą wypasionymi brykami za pieniądze, których my nie bylibyśmy w stanie zarobić przez całe życie. Co sprawia, że czują się szczęśliwi i w gruncie rzeczy SĄ SZCZĘŚLIWI? 

Gdyby zrobić z nimi wywiad, pewnie usłyszelibyśmy, że życie samo w sobie ma dla nich wartość i sztuka życia polega - ich zdaniem  na tym, że starają się cieszyć każdym dniem i wcale nie przeszkadza im zwykła, "szara" egzystencja. W tej pozornej szarości życie takich ludzi mieni się wszystkimi kolorami tęczy...

Magiczne światło gwiazd, zamknięte w butelce, które w najtrudniejszych chwilach jest źródłem pociechy, zdolne rozświetlić najciemniejsze mroki - symbol dobra i nadziei. Może pomyślimy, że dobrze byłoby mieć taką fiolkę na szyi - na wszelki wypadek. 

Światło Eärendila to fikcja literacka. Jednak każdy z nas czasem bywa zmęczony, przerażony lub ma złamane serce. Każdy stracił ukochaną, bliską osobę, przeżył lub przeżywa aktualnie chorobę i ból, jaki jej towarzyszy albo stracił pracę i doświadczył związanej z tym rozpaczy. W takich okolicznościach mamy wrażenie, jakby zgasło słońce a gwiazdy skryły się w czarnej otchłani wszechświata i otaczający nas świat przypominał nieprzebytą szarość bez nadziei na przebłysk jakiegokolwiek światła. Łatwo wtedy o frustrację.
Żeby jej nie ulec trzeba starać się przebić przez otaczający nas mrok beznadziei.
To tak, jakby pozwolić, by ze szklanej buteleczki wystrzelił promyk światła - światło Eärendila, symbol nadziei, determinacji i mądrości.



Niech światło Eärendila
służy wam za symbol niegasnącej nadziei i mądrości,
rozświetla zarówno świt, 
jak i zmierzch waszego życia.



środa, 11 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (19) -

"Sami jesteśmy w stanie zdecydować, jak wykorzystamy nasz czas (...)"



Rozdział 18

Jak radzić sobie z ciężarem pierścienia


"Wyobraźcie sobie, że istnieją dwa pierścienie niewidzialności. Jeden otrzymuje osoba sprawiedliwa i prawa, drugi ktoś zły i zepsuty. (...) Czy udałoby się osobie sprawiedliwej zwalczyć pokusę?" 

Przed jaką pokusą mógłby stanąć ktoś taki? Skoro nikt mnie nie widzi, to właściwie co mi szkodzi, żebym przywłaszczył sobie jakiś drobiazg, którego zniknięcia przecież i tak nikt nie zauważy? W gruncie rzeczy każdemu z nas może się przytrafiło być w sytuacji, gdy w pobliżu nie było nikogo (albo przynajmniej tak się nam wydawało), a miejsce i okoliczności sprzyjały, żeby 'pozwolić sobie' na odrobinę swawoli... Właśnie. Co podpowiadało nam sumienie? 

Czy przed zrobieniem czegoś nagannego powstrzymuje nas tylko obecność kogoś, kto uznałby to za naganne, złe? Jakie mamy poczucie prawości? Czy jesteśmy bezkompromisowi wobec zła, nawet gdyby naprawdę nikt nas nie widział?

"(...) każdy z nas dźwiga swój Pierścień Zagłady. Może to być jakaś trauma z przeszłości albo stres związany z finansami lub zdrowiem. (...) Hobbici (...) zmuszeni są stanąć oko w oko ze swoimi największymi lękami, lecz udaje im się uporać ze wszystkimi trudnościami dzięki nieugiętej woli i ogromnej mocy prawdziwej przyjaźni (...)"


Życie w pewnym sensie jest pasmem zmagań z różnymi brzemionami. Możemy starać się je dźwigać, odłożyć na bok, porzucić lub pozwolić się im pokonać. Jeśli nas przygniotą, to naprawdę może to doprowadzić do naszej klęski, "zagłady". Dobrze jest pamiętać, że w naszych zmaganiach mogą nas wesprzeć przyjaciele, rodzina. Osoby wierzące są przekonane, że takie trudne chwile warto powierzyć Bogu i korzystają z modlitwy, dzięki której czują się bliżej Niego i ufają, że pomoże im wytrwać w najcięższych nawet próbach.  


"(...) jak (...) wytłumaczyć fenomen kandydatów starających się o wysokie stanowiska polityczne, choć zupełnie się do tego nie nadają, albo beztalencia propagujące swój bezmyślny styl życia w telewizji i w Internecie, gdzie z miejsca uzyskują status "gwiazdy?""

Wyobraźmy sobie, że zdobywamy nagrodę główną w jakimś liczącym się w danej branży konkursie i nasza praca zostaje opublikowana. Znakomite, wbijające w pychę, recenzje i kusząca propozycja od renomowanego wydawnictwa. Z obiecującym kontraktem w ręku wychodzimy na ulicę i myślimy sobie: "Teraz naprawdę jestem kimś! Przede mną kariera, o jakiej inni mogą tylko pomarzyć!" I nagle, na rogu ulicy, mijamy jakiegoś biedaka. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby przeczytać tabliczkę, którą wypisał intrygująco starannym charakterem pisma. Okazuje się, że może jeszcze niedawno był człowiekiem sukcesu i niczego mu nie brakowało (przynajmniej w sensie materialnym). Smutne koleje losu sprawiły jednak, że stał się żebrakiem.
Czy ten epizod spowoduje refleksję nad naszym własnym życiem?


"Czasem Pierścieniem Zagłady może być czyjś problem, z którym to jednak my musimy się przez całe życie borykać. Nie możemy pozwalać, żeby czyjaś obsesja lub nałóg niszczyły nam życie tylko dlatego, że tę osobę znamy lub kochamy. Nasze życie należy do nas i nie powinno służyć nikomu za tarczę odgradzającą go od szkodliwych fobii czy też być przedłużeniem wygórowanych ambicji i aspiracji. Sami jesteśmy w stanie zdecydować, jak wykorzystamy nasz czas i powinniśmy się skupić na tym, co istotne. Wystarczy rozsądnie oddzielać szkodliwe czynniki i pragnienia od tego, co daje nam radość."

Jak w takich sytuacjach radzą sobie hobbici? Niepewność czy chwila słabości to dla nich okazja do zastosowania jednego z wielu praktycznych rozwiązań, jakie mają w swoim arsenale. Na nadwagę - kostur i zachęta do pójścia na długi spacer. Nie cierpisz swojej pracy? To prawda, że może nie być o nią łatwo. Ale przecież warto pomyśleć czy jakaś zmiana nie jest jednak możliwa i może się okazać, że rozwiązanie jest prostsze niż na początku ci się wydaje. Coś cię gnębi? Nic tak nie pozwala zapomnieć jak wyrywanie chwastów we własnym ogródku, dłubanie przy samochodzie, w którym zawsze jest coś do zrobienia, ulubiona książka, nawet jeśli czytałeś ją już nie raz. Masz problemy z zaśnięciem? Może niekoniecznie trzeba od razu łykać garść tabletek? A co powiesz  na spacer albo kilkanaście czy kilkadziesiąt minut dobrej, relaksującej muzyki?


Noś swój Pierścień Zagłady tak długo,
jak uważasz za konieczne.
Kiedy nadejdzie czas, wrzuć go do ognia
i pozbądź się ciężaru.


wtorek, 10 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (18) -

"Jedyne, co możemy zrobić, to zdecydować, jak postąpić z czasem, który został nam dany"



Rozdział 17

Protokół Istarich*


"Skromność nie jest dzisiaj cechą powszechną; ludzi zachęca się, żeby dążyli do celu nawet po trupach, promuje się zuchwałość i ekstrawagancję. (...) Politycy chwalą się tym, co zrobili lub co mają zamiar zrobić w trakcie niekończącej się krucjaty prowadzonej w celu pozyskania funduszy, które pozwolą im na dalszą egzystencję. (...) Dla Istarich (...) liczą się czyny, a nie słowa."

Dzisiejszy świat wmawia nam, że za wszelką cenę powinniśmy starać się dotrzeć do obranego celu, bo w przeciwnym razie ktoś nas w tym ubiegnie i w rezultacie nie osiągniemy zupełnie nic. Wszechobecna rywalizacja sprawia, że liczy się tylko ten, kto na mecie zamelduje się pierwszy i zmusza do nadludzkich wysiłków, żeby zaspokoić własne pragnienia lub oczekiwania innych. 

Kto z nas nie chciałby, żeby inni łaskawie nas zauważyli pomimo pomniejszych wad, które ma przecież każdy. Zwłaszcza powinni to sobie wziąć do serca nasi szefowie, trenerzy. Umiejętny i mądry przywódca szanuje tych, którzy mu podlegają, pomaga w rozwijaniu już posiadanych zdolności i zdobywaniu nowych umiejętności, przez co łatwiej im uwierzyć w siebie.

Pan Smith pisze:

"Ci z nas, którzy są już rodzicami, znają trudną sztukę nauczania naszych dzieci o czyhających na nie niebezpieczeństwach, jednocześnie dając im wystarczająco dużo wolności, żeby same mogły decydować o swoich wyborach."

Kto z nas nie obserwował, jak kilkuletnie dziecko, któremu wydaje się, że ma już jakieś 'doświadczenie', pomimo ostrzeżeń upada, bo uznało, iż wie lepiej niż mamusia, która wyraźnie nakazała: "Trzymaj się poręczy, bo możesz się poślizgnąć!" 

"Jedyne, co możemy zrobić, to zdecydować, jak postąpić z czasem, który został nam dany. (...) nie mamy wpływu na to, co wydarzyło się w przeszłości, i jesteśmy w stanie decydować o teraźniejszości."

To, co zrobimy z teraźniejszością może mieć i najczęściej ma jakiś wpływ na naszą (a także innych) przyszłość. Dlatego nie warto i nie można ignorować teraźniejszości. Nie powinno się też lekceważyć przeszłości, z której wypływa zawsze jakaś nauka...

"Zwyczajna empatia (...) jest potężnym narzędziem i przydaje się bardziej niż agresywne (...) deklaracje, które często słyszymy podczas publicznych debat."

Żądza władzy. Przekupstwo i korupcja. Możni tego świata mogliby się uczyć od Istarich, chociażby takich jak Gandalf. Wraz z nabywaniem mocy wzrasta jego poczucie sprawiedliwości i odpowiedzialności. Może dzięki temu częściej na jego twarzy można zobaczyć szczery uśmiech, odbicie wewnętrznego spokoju i harmonii. I jeszcze jeden paradoks. Gandalf, pozostając czarodziejem, nabywając mocy staje się bardziej ludzki i wrażliwy. Próżno by szukać tych cech u ludzkich (nomen omen) przywódców. "Serce, odwaga i umysł" - to trzy przymioty, które decydują o człowieczeństwie.

* - "ci, którzy wiedzą"


Jeśli zostałeś wybrany do wymagającego
zadania, staw mu czoła z sercem,
odwagą i umysłem, nigdy nie zapominając
przy tym o współczuciu.


poniedziałek, 9 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (17) -

"Śpiewać każdy może..." - ale nie każdy powinien?



Rozdział 16

Śpiewaj jak hobbit


"(...) hobbici obdarzeni są prawdziwym talentem i kochają śpiewać (...). 
(...) chcą głośno wyrazić swoją radość życia i jednym z ich sposobów jest właśnie śpiew."

Każdy z nas zapewne kiedyś doświadczył na sobie przemożnego oddziaływania muzyki i to bez względu na to, czy sam potrafi śpiewać, czy też niemiłosiernie fałszuje. Często pierwsza usłyszana w danym dniu po przebudzeniu melodia 'prześladuje' nas potem przez kilka godzin. Albo jakaś nuta w ciągu dnia tak bardzo utkwi w naszej podświadomości, że słyszymy ją jeszcze przed zmrokiem lub nawet 'przenosi się' do krainy snu. Czasem wystarczy nawet, że przypomni się nam jakaś piosenka lub ktoś przy nas o niej wspomni, a już po chwili nie możemy się od niej 'uwolnić'. Są takie utwory, które wyjątkowo się nam spodobały od pierwszych dźwięków, wywołują emocje, wspomnienia, wzruszenie, łzy... 

Ktoś, kto na co dzień lubi śpiewać (lub zwyczajnie sobie podśpiewywać) pewnie nie wyobraża sobie, co by było gdyby z jakiegoś powodu nagle utracił tę możliwość przez wypadek, operację lub w jakiś inny sposób. Jeśli nigdy nie mieliśmy ograniczeń w porozumiewaniu się z innymi, może nie zdajemy sobie sprawy jak dotkliwe musi być to dla ludzi, którzy na trwałe są pozbawieni tej możliwości. 

Jest to w istocie bezcenny dar. 

Wyrażajmy zatem na głos nasze myśli i niech nie powstrzymuje nas przed tym brzmienie naszego głosu. Nie każdy co prawda musi śpiewać w obecności innych, a czasem nawet słusznie, że tego nie robi, ale korzystanie ze swojego głosu w relacjach z najbliższymi jest nader wskazane.



Wielu z zapartym tchem ogląda programy w rodzaju "Must be the music" czy "Twoja twarz brzmi znajomo". Nie musimy uczestniczyć w castingach do tych audycji czy tym bardziej w nich występować. Ale może warto częściej pośpiewać sobie, pogwizdać (jeśli ktoś potrafi) czy ponucić przy różnych czynnościach w domu, w pracy (jeśli nie słyszą nas współpracownicy, których mogłoby to drażnić)? Albo może spróbować swoich sił w grze na jakimś instrumencie? I nie chodzi o to, żeby być wirtuozem. Zwyczajnie, żeby pograć dla siebie (ewentualnie niewielkiego grona najbliższych).



                   "Hobbici z pewnością nie przejmowaliby się tym, 
   że ich głos się komuś nie podoba, i dlatego śpiewają przy każdej okazji. Śpiewają, kiedy radość przepełnia ich serca i gdy są samotni i przerażeni."

Czasem w melodii, która nam się podoba, słyszymy jakby swoje doświadczenia, czujemy niemal magiczną więź z bohaterami, o których jest mowa w tekście, odbieramy coś tak silnie, jakby to były nasze przeżycia. 

Muzyka pełni też w różnych momentach naszego życia rolę terapeutyczną: uspokaja, pobudza, dodaje otuchy. Ma też moc przenosić nas w czasie. Wspomnienie jakiejś chwili z naszej przeszłości wywołane przez znaną i ulubioną piosenkę może sprawić, że czas się dla nas zatrzyma albo wręcz poczujemy się tak, jakby nie upłynął, bo poprzez muzykę są z nami bliscy, którzy już dawno temu zmarli. I bynajmniej nie ma to nic wspólnego z wiarą w duchy. Chodzi o swoiste, indywidualne oddziaływanie muzyki na nasz mózg i podświadomość (bardziej kojarzy mi się to z doświadczeniami ze snu).

W dobie muzycznej komercji ważne jest, żebyśmy nie dali się koncernom, które mają wgląd do tego, co "lubimy" i czego "nie lubimy" i w odpowiedzi na takie wyrażone przez internet gusty są gotowe produkować artystów odpowiadających na to zapotrzebowanie. 

Kto więc może, niech gra własną muzykę, na własny użytek, niech spróbuje w niej zawrzeć swoje osobiste doświadczenia, emocje - taki soundtrack of my life. Nie bójcie się grać, chyba że mielibyście się narazić sąsiadom, którzy nijak nie potrafią znieść waszej radosnej twórczości.



Śpiewajcie z dziećmi, rodziną, przyjaciółmi - co chcecie i jak często tylko możecie. A co śpiewać? Na rynku aż roi się od śpiewników dla różnych grup wiekowych, uwzględniających różne zainteresowania, zawierających różne gatunki muzyczne.



 Twój głos chce zaśpiewać pieśń
swojego życia. Pozwól mu na to.


niedziela, 8 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (16)

"Naj­lep­szym pre­zen­tem byłaby świado­mość, że czasem o mnie myślisz..."

Cytaty


Rozdział 15

Drzewo Urodzinowe


"Urodziny to dni niezwykle dla hobbitów ważne i niziołki mają określony sposób na ich spędzanie. Zamiast otrzymywać prezenty, dają je. Jak mawiają, każdego dnia każdego roku wypadają czyjeś urodziny, więc hobbici cały czas obdarowują się prezentami (...)."

Kiedyś napisałem taki wierszyk, który wyraża mój stosunek do obchodzenia świąt i urodzin, a ściślej rzecz biorąc tłumaczy, dlaczego nie popieram takich zwyczajów.

BEZ OKAZJI

Gdy chcesz sprawić radość, z serca obdarować,

żeby prezent wręczyć każdy dzień jest dobry.
Kiedy tę zasadę zechcesz zastosować,
to radości zaznasz będąc w życiu szczodrym.

Gdy ktoś coś od kogoś w prezencie dostaje

nie trzeba ukrywać skąd dar ów pochodzi
lub się w tym wyręczać "Świętym Mikołajem" -
zgadzacie się ze mną, starsi oraz młodzi?


Jeszcze jedno zasługuje na uwagę w zwyczajach urodzinowych hobbitów. 
Jeśli już obdarowują się prezentami, to nie są one ani wielkie, ani bardzo wartościowe materialnie. Najczęściej są to niepotrzebne przedmioty, które zalegają w ich hobbickich norkach zwane mathomami, kojarzącymi się z przyjaźnią. Może to więc być jedzenie albo coś do ubrania, najogólniej rzecz biorąc, praktyczne rzeczy. 

Pan Smith tak wyraża się o zwyczajowym obchodzeniu urodzin i trudno nie zgodzić się z jego spostrzeżeniami:

"Żyjemy w świecie szalejącego konsumpcjonizmu i konsumeryzmu i czy wyprawiane co roku huczne imprezy z setkami prezentów są nam faktycznie potrzebne? Reklamy tak skutecznie zatarły rzeczywistość, że wydaje nam się, iż jedyną rzeczą, która zapewni nam prawdziwe szczęście (i wypełni pustkę ziejącą w naszych duszach), jest nowe auto albo diamentowy pierścionek." 

Czy od naszego życia o wiele ważniejsze nie jest życie z naszymi bliskimi? Czy potrzeba nam pretekstu w postaci dnia urodzin (bo tak najczęściej w istocie jest), żeby zrobić prezent komuś, na kim nam zależy? Coraz częściej najcenniejszym prezentem dla najbliższych - tak mi się wydaje - jest czas, jaki udaje się nam z nimi spędzić, szczera, otwarta i serdeczna rozmowa twarzą w twarz, czuły dotyk, przytulenie i wszelkie inne gesty, które upewnią ich, że są dla nas najważniejsi. Dla naszych najbliższych z pewnością najcenniejsze jest poczucie bliskości: fizycznej i uczuciowej.


Świętuj swoje urodziny, wręczając innym 
mathomy na znak przyjaźni i miłości.




sobota, 7 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (15)

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie


Rozdział 14

Drużyna z Shire


"Niziołki potrafią pokłócić się czasem nad talerzem duszonych grzybów, 
ale nie zawahają się poświęcić własnego życia, 
żeby uratować kogoś, kogo kochają (...)."

"Hobbici są nieustępliwi, przyczepiają się do przyjaciół tak mocno, 
jak rzep do psiego ogona."

Mam nadzieję, że doświadczyliście już dobroci prawdziwych przyjaciół, którzy pomogli wam uporać się z niejednym problemem i za nic nie pozwolili wam upaść, cokolwiek nie przyczyniłoby się do tego, że się potknęliście. W erze brawurowej internetowej konwersacji za pomocą wpisów na FB w rodzaju: "Piję kawę" czy "Jem pizzę" coraz trudniej jest o bliskich przyjaciół, którzy usiądą przy was i zwyczajnie wysłuchają, co was trapi. Gdzie są dzisiaj nasi przyjaciele z dzieciństwa, ławy szkolnej, ze studiów? Większość rozjechała się, żeby robić karierę albo choćby trochę godniej żyć. 


"[Dzięki] Czemu hobbitom udało się pozostać wiernymi 
swoim długoletnim przyjaźniom? 
W jaki sposób utrzymują znajomości 
przez całe życie?"

Pierwsza sprawa to korzenie i dorastanie w rodzinie, w której "wszyscy krewniacy byli radośni, szczerzy, bystrzy, godni zaufania i uwielbiali zabawę."
Wiek nie przeszkadza niziołkom i ich przyjaciołom z dzieciństwa miło spędzać czasu przy śpiewie i opowiadaniach różnych historii z przeszłości. Podczas długich spacerów potrafią zarówno serdecznie pożartować jak i popsocić. Co ciekawe poczucie humoru zawsze idzie u nich w parze ze skromnością. Przyjemnie jest się przyjaźnić z kimś, kto potrafi patrzeć na świat przez różowe okulary i nie traktuje drugich zbyt poważnie. Łatwiej być przyjacielem dla kogoś, kto w pełni zadowala się naszym towarzystwem i nie wymaga wiele więcej lub zgoła nic ponadto. Naszym nieszczęściem jest to, że za wszelką cenę chcemy jakoś nadzwyczaj się pokazać, zabłysnąć a nie potrafimy po prostu wspólnie zjeść posiłek lub wybrać się na spacer z kimś bliskim. Zamiast więc tracić energię na nie wiadomo co i zabiegać o drugie tyle - może warto by zwyczajnie połazić tu i ówdzie z kimś, na kim nam zależy.

"Godną podkreślenia cechą hobbitów jest ich dziecięca naiwność, 
choć [bynajmniej] nie można ich nazwać dziecinnymi."

W naszym świecie naiwność często aż nazbyt wiele kosztuje, tak dzieci, jak i dorosłych. Dlatego żeby przejawiać dziecięcą naiwność a przy tym nie narazić się na przykre lub tragiczne konsekwencje musimy być bardzo ostrożni. Właściwie lepiej nie być naiwnym, bo otoczenie bezlitośnie może to wykorzystać.

Jeśli zdarzyło nam się pokłócić z dobrym przyjacielem lub krewnym potrafimy zrozumieć jak trudno zrezygnować z własnej dumy, żeby prosić o wybaczenie lub przyjęcie przeprosin kogoś, kto zaszedł nam za skórę. I jest to tym bardziej skomplikowane, gdy dotyczy bliskiej nam osoby. Warto jednak spróbować wyciągnąć rękę do kogoś, kto nas zranił, bo gdy już dojdzie do pojednania, przekonamy się jakie szczęście daje świadomość, że się na to zdobyliśmy.


Niech gwiazda zapłonie w godzinę, w której
spotkasz nowego przyjaciela, i niech oświetla
wam drogę do długiej przyjaźni.


piątek, 6 listopada 2015

MĄDROŚCI SHIRE (14) -

"Staranie o prawdziwą miłość przypomina wykuwanie [miecza]."


Rozdział 13

Miłość w Trzeciej Erze

Czy jakaś drobna wada w zachowaniu potencjalnego przyszłego partnera powstrzymała nas przed staraniem się o jej (jego) względy? Czy mimo wszystko byliśmy zdeterminowani łatwo nie ustępować? Albo będąc już w związku małżeńskim, czy jesteśmy zdecydowani pozostać wierni i lojalni, przechodząc do porządku dziennego nad mało ważnymi błędami drugiej strony, pamiętając, że my też nie jesteśmy doskonali? Jak znosimy chwile rozstania, samotności albo czy potrafimy pragnienia partnera stawiać ponad własne?


"Miłość popycha (...) do wariackich rzeczy".

To prawda, że miłość jest zdolna wyzwolić energię, z którą nie można porównać żadnej innej siły we wszechświecie. Ale paradoksem jest też to, że wielu 'zakochanych bez pamięci' zbyt szybko zaczyna się sobą nudzić i przerażająco łatwo zdradza najbliższą, ukochaną osobę. 


"Czy małżeństwo jest kolejną ofiarą naszych czasów, Epoki Jednorazówek? (...) Może jesteśmy zbyt zmęczeni życiem, zbyt wybredni, a może po prostu zbyt leniwi, by spróbować zadbać o miłość."

Pan Smith dzieli się z nami ciekawym wyznaniem:

"Nadal jestem zakochany w dziewczynie, którą poznałem w college'u, i rozpiera mnie szczęście, że zgodziła się za mnie wyjść... pomimo bardzo długiego narzeczeństwa."

Ja też jestem wciąż niezmiennie zakochany w dziewczynie, którą poznałem przed ponad 35 laty. Moje uczucie jest wciąż tak mocne jak kiedyś, chociaż może nawet silniejsze, to samo a jednak inne, bo bogatsze o wspólnie przeżyte doświadczenia i oparte na nich zaufanie. I bynajmniej nie byłem, a teraz tym bardziej nie jestem, znudzony moją dziewczyną i naprawdę jestem szczęśliwy, że przez te wszystkie lata byłem jej wierny i stanowczo pragnę, żeby tak pozostało NA ZAWSZE.


Prawdziwej miłości trzeba strzec z męstwem
godnym rycerza i dbać o nią
z zapałem cierpliwego ogrodnika.