OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

niedziela, 26 lipca 2015

WĄWÓZ KRAKÓW i SMOCZA JAMA



Do upragnionego wąwozu zbliżaliśmy się z każdym krokiem. A kiedy wreszcie stanęliśmy u jego wejścia oczarował nas widok tego miejsca i zanim weszliśmy przez 'bramę' wiedzieliśmy już, że koniecznie trzeba będzie tu jeszcze kiedyś wrócić. Utwierdzaliśmy się w tym przekonaniu z każdą chwilą...

Popatrzcie...

Trochę nam było żal, że czas się nam tak szybko 'kurczył'. Koniecznie musimy tu jeszcze kiedyś wrócić...

Wąwóz też zbyt szybko się skończył. Chociaż właściwie ciągnął się dalej...



Ale szlak kończył się właśnie tutaj. A właściwie rozpoczynał się nowy.

Przed nami drabina i łańcuchy do Smoczej Jamy.



Nie wiedząc jeszcze co tak naprawdę czeka nas u góry rozpoczęliśmy wspinaczkę.


Zatrzymałem się na chwilę, w jednej ręce trzymając łańcuch a w drugiej aparat. Tak wyglądały z góry łańcuchy, bez których byśmy za nic nie weszli...


U wejścia do jaskini mieliśmy dylemat wobec dwóch opcjonalnych dróg. Obie były zaopatrzone w łańcuchy. Jedna prowadziła wewnątrz jaskini. 


Po krótkim zastanowieniu, z powodu braku odpowiednich do tych warunków lampek górniczych, wybraliśmy wejście po zewnętrznej ścianie, kurczowo trzymając się łańcuchów. Miałem świadomość, że nie mogę sobie pozwolić nawet na krótki moment, w którym nie czułbym chłodu metalowej uwięzi...

Po dotarciu na górę odetchnęliśmy z ulgą u wylotu jaskini...


tędy wyjdziemy następnym razem...

Dla niektórych drabina oznaczała bezwzględny koniec szlaku i powrót do Doliny Pisanej. My byliśmy autentycznie szczęśliwi, że udało nam się dotrzeć szczęśliwie aż tutaj i że nie musimy wracać na łańcuchy i drabinę...

Z ulgą schodziliśmy pewni, że kulminację emocji w tym dniu mamy już za sobą.

Na skraju Polany Pisanej przystanęliśmy, żeby się nacieszyć widokami i złożyć telefoniczną relację z naszych dokonań pani Ewie.



Naprawdę poczuliśmy się znakomicie słysząc radość pani Ewy, która wystawiła nam 6+ i wyznaczyła kolejny cel: Czerwone Wierchy. A jakże. Czemu nie?


Polana Pisana


DZIĘKUJĘ CI, SYNU

Z poczuciem spełnienia, szczęśliwi, że tak wiele cudów stworzenia mogliśmy zobaczyć na żywo i dotknąć, pooddychać górskim ożywczym i odmładzającym powietrzem, wróciliśmy do naszego pokoju nr 3 Pod Nosalem

Ale dzień się jeszcze nie skończył...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ukaże się po sprawdzeniu przez administratora.
Bardzo proszę o poprawne gramatycznie i ortograficznie wypowiedzi.
Dziękuję za wyrażenie opinii.