OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

niedziela, 30 marca 2014

GENESIS INACZEJ...

RAY WILSON W GDYNI

- wrażenia po koncercie

 

28 marca 2014, parę minut po 20-ej zabrzmiały pierwsze dźwięki zespołu GENESIS CLASSIC QUINTET, z którym Ray Wilson wykonuje klasyczne utwory z repertuaru grupy GENESIS oraz wybrane utwory z własnych płyt. 

Muzyka GENESIS towarzyszy mi od około 40 lat i niezmiennie zajmuje jedno z pierwszych miejsc na liście odtwarzanych przeze mnie utworów różnych ulubionych wykonawców. 

Najbardziej lubię słuchać ich w oryginalnych wykonaniach z charakterystycznym głosem Phila Collinsa. Jednak muzyka GENESIS daje szeroki wachlarz możliwości wielu innym wykonawcom. Do najbardziej znanych interpretatorów twórczości GENESIS należy, zwłaszcza w ostatnich latach, Ray Wilson. Dlatego możliwość usłyszenia go i obejrzenia "na żywo" była dla mnie ciekawym doświadczeniem.

W dniu koncertu głos artysty zabrzmiał wyjątkowo (jak dla mnie) imponująco. Siła i ekspresja połączona z wysublimowanym smakiem i szczególną wrażliwością szczególnie podobała mi się w partiach melodyjnych. Nastrój wytworzony przez głos Ray'a i towarzyszących mu muzyków (większość o polskich nazwiskach) na trwałe pozostanie w pamięci i na długo utkwi w mojej świadomości.

Muzyk bardzo dobrze potrafił zbudować relacje z publicznością. Widać było, że słuchacze w sali koncertowej Zarządu Portu Gdynia (nie wyłączając mnie i mojej żony) czuli się bardzo dobrze i blisko artysty. Wnoszę to po reakcjach, które obserwowałem i w których sam uczestniczyłem.

Koncert uważam za bardzo udany zarówno jeśli chodzi o wykonawców jak i zadowolenie słuchaczy, ze mną i moją żoną włącznie.


                                28 marca 2014 -fragmenty koncertu

czwartek, 13 marca 2014

RODZICE



Wszyscy mamy Rodziców. Rodzice niektórych z nas już nie żyją... Tak jak moi... Ale wszyscy mamy Rodziców, nawet jeśli nie możemy ich już odwiedzić...

Wszyscy też Rodzicom zawdzięczamy życie, bo oni właśnie kiedyś przekazali nam ten bezcenny dar Boga mocą ich wzajemnej miłości i miłości do nas, zanim jeszcze zostaliśmy poczęci...

Naszym Rodzicom zawdzięczamy początek i całe nasze życie, łącznie z tym od chwili rozstania z nimi, gdy już nie możemy ich odwiedzić...

Nasze relacje z rodzicami są różne w każdym domu i różnie wygląda okazywanie wzajemnych uczuć, rozmowy. Inaczej jest gdy dorastamy przy nich jako dzieci, gdy opuszczamy dom, żeby się usamodzielnić, założyć własną rodzinę. Z czasem coraz lepiej rozumiemy to, jak się z nami obchodzili, że zawsze pragnęli jak najlepiej dla nas, chcieli, żebyśmy byli zdrowi, szczęśliwi i żeby było nam lepiej niż kiedyś im, nawet gdyby ich nie miało już czekać nic lepszego...

Zawsze bardzo zatroskani o to, jak aktualnie się nam wiedzie i zmartwieni z powodu każdego niepokojącego zdarzenia, sytuacji, często kochająco "podejrzliwi", jakby przeczuwali, że nie chcemy ich zanadto obarczać naszymi troskami, bo przecież życie ich nie pieściło...

I wreszcie nadchodzą te najgorsze lata, gdy zaczynają podupadać na zdrowiu... Sami widzą, że zaczyna ich "dopadać" najpaskudniejsza "choroba" zwana starością... Chociaż tu ktoś może zaprotestować, bo przecież i w starości niemało radości zaznać można. I to prawda dopóki... dopóki nie widać, że nieuchronnie nadchodzi ta chwila, na którą nikt i w żaden sposób nie umie się przygotować ani nie potrafi się z tym pogodzić... Widząc to my też zaczynamy się niepokoić, z czasem cierpieć wraz z nimi tym bardziej, że czujemy swoją bezsilność... 

Potem przychodzi ten moment... Nagle albo po dłuższej chorobie i cierpieniu...
I powstaje pustka, którą nie można zapełnić ani zdjęciami, ani żywymi, ani zarejestrowanymi nagraniami, bo nie chcemy się pogodzić, że tylko to pozostało... Ale tą smutną rzeczywistość uświadamiamy sobie w różnych chwilach, często wtedy, gdy się tego w ogóle nie spodziewamy... 

(...)

Nikt go nie spisał, ale czuję, że pozostawili nam testament - taki właśnie niespisany - z nadzieją (gdy jeszcze żyli), że zechcemy go wypełnić... Jeśli niespisany, to od każdego z nas zależy co i jak zechcemy odczytać... Ale jeszcze ważniejsze jest to, czy zechcemy ten umowny testament zrealizować...

(...)

wtorek, 4 marca 2014

"Dobro przeważy. (...) Słuchajcie Boga." (5)

WYSTĄPIENIE  KAMERLINGA* PODCZAS KONKLAWE NA ŻYWO     
       W KAPLICY SYKSTYŃSKIEJ (5)



"- Niezależnie od tego, czy wierzycie w Boga, czy nie (...) musicie uwierzyć w jedno. Kiedy my, jako gatunek, zarzucimy wiarę w siłę potężniejszą od nas, stracimy poczucie odpowiedzialności. Wiara... każda wiara ... jest przestrogą, że istnieje coś, czego nie potrafimy pojąć, coś, przed czym musimy się rozliczyć ze swojego postępowania... Posiadając wiarę, czujemy się odpowiedzialni wobec siebie nawzajem, wobec siebie samych oraz wobec wyższej prawdy. (...)"

"Posiadając wiarę, czujemy się odpowiedzialni wobec siebie nawzajem, wobec siebie samych oraz wobec wyższej prawdy." Chyba właśnie lęk przed odpowiedzialnością sprawia, że wiele osób unika przyznania się, że wierzą albo nie chcą wdawać się w dyskusje na temat wiary, żeby przypadkiem nie okazało się, że trzeba coś zrewidować, zderzyć się z rzeczywistością, której podświadomie pragną uniknąć... Odpowiedzialność związana z wyznawaną wiarą dotyczy nas samych, ale również naszych bliskich, tego, czy jesteśmy gotowi ponieść konsekwencje wiary lub jej braku. 

Na przykład ktoś, kto wierzy w zmartwychwstanie nie może ignorować tego, komu zawdzięcza tą wspaniałą nadzieję. Będąc głęboko przekonany, pewny bezkresnego, wiecznego życia, o którym naucza Biblia, ma świadomość, że bezwzględnie musi (czyli w gruncie rzeczy nade wszystko pragnie) zrobić, co tylko jest w jego mocy, aby dostąpić tego bezcennego błogosławieństwa. 

Z kolei ten, który nie wierzy w możliwość przywrócenia zmarłego do ponownego życia, musi się liczyć z poczuciem braku sensu egzystencji człowieka w ogóle... Musi (ponieważ dobrowolnie odrzucił prawdę o zmartwychwstaniu) zaakceptować rzeczywistość, z którą mimo wszystko nie chce się pogodzić, sytuację, w której życie bezpowrotnie się kończy i nikt i nic nie jest w stanie tego powstrzymać ani odwrócić... A czym jest ta "wyższa prawda"? To nic innego, jak prawda absolutna (niektórzy twierdzą, że coś takiego nie istnieje, bo oni w to NIE WIERZĄ), która - jeśli ją zaakceptujemy i pokornie przyznamy, że pochodzi od Tego, który jest jej źródłem i pozwala nam ją poznać zgodnie ze swą wolą i w takiej mierze, w jakiej my jesteśmy skłonni pozwolić Mu działać przez Jego Słowo Prawdy...

"Dzisiaj znaleźliśmy się na krawędzi przepaści. (...) Nikt z nas nie może pozwolić sobie na bierność. Niezależnie od tego, czy postrzegacie to zło jako szatana, korupcję czy niemoralność... siły ciemności żyją i rozrastają się z każdym dniem. Nie ignorujcie ich. (...) Te siły, choć potężne, nie są niezwyciężone. Dobro przeważy. Wsłuchajcie się w głos swego serca. Słuchajcie Boga."

Chociaż dziś zło daje się we znaki całej ludzkości i można odnieść wrażenie, jakby zewsząd nas otaczało, jakby nie było drogi wyjścia, w gruncie rzeczy jego kres jest nieunikniony, bo tak postanowił Dawca Dobra, Wszechmocny i Prawdomówny Bóg, Jehowa. On to sprawi spełniając prorocze obietnice zapisane w Biblii. Wszystko, co do tej pory zapowiedział, ziściło się co do joty, więc nie ma żadnych wątpliwości, że stanie się WSZYSTKO, o czym mówi Słowo Boże. NIKT I NIC tego nie udaremni. Ludzie podejmowali i nadal podejmują różne wysiłki na rzecz dobra, ale z miernym skutkiem. Ten, który nie podlega żadnym ograniczeniom, jedyny prawdziwy Bóg, może i z pewnością doprowadzi do końca swoje chwalebne zamierzenie ku dobru swych stworzeń...


 Dan Brown - ANIOŁY I DEMONY

niedziela, 2 marca 2014

"Czy naprawdę (...) łatwiej jest (...) wierzyć w niemożliwość matematyczną niż w siłę potężniejszą od nas samych?" (4)

WYSTĄPIENIE  KAMERLINGA* PODCZAS KONKLAWE NA ŻYWO 
W KAPLICY SYKSTYŃSKIEJ (4)
  

"(...) spójrzcie przez swoje teleskopy w niebo i powiedzcie, jak mogłoby nie być Boga! (...) jak wygląda Bóg? Skąd takie pytanie? Odpowiedź jest jedna i niezmienna. Czy nie dostrzegacie Boga w swojej nauce? Jak to możliwe! 

Twierdzicie, że nawet najmniejsza zmiana dotycząca siły ciężkości lub atomu zmieniłaby nasz wszechświat, nasze wspaniałe morze ciał niebieskich, w pozbawioną życia chmurę, a jednocześnie nie potraficie w tym dostrzec Bożej ręki? Czy naprawdę o tyle łatwiej jest wierzyć, że po prostu wyciągnęliśmy właściwą kartę z talii liczącej miliardy kart? Czy jesteśmy już takimi duchowymi bankrutami, że wolimy wierzyć w niemożliwość matematyczną niż w siłę potężniejszą od nas samych?"


Matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat.  


                                                                                                                                Galileusz 

„Człowiek, który nie wierzy w Stwórcę, musiałby mieć więcej wiary niż ten, który w Niego wierzy. Mówiąc, że Bóg nie istnieje, ktoś taki wysuwa pochopne, bezpodstawne twierdzenie, oparte na wierze”

                                                                                                                    astronom David Block



„Nauka bez religii jest kulawa, religia bez nauki jest ślepa” 

 







 Dan Brown - ANIOŁY I DEMONY