OSTATNIO CZYTANE

NIEZAPOMNIANA LEKCJA

wtorek, 21 stycznia 2014

DON KICHOT w XXI wieku (16) - NAJDZIWNIEJSZA POTYCZKA DON KICHOTA





Najsławniejszy z błędnych rycerzy znany jest najbardziej z bynajmniej nie zwycięskiej walki z wiatrakami, ale pewnie mało kto słyszał o jego najdziwniejszej (przynajmniej moim zdaniem) potyczce, którą w rozdziale dwudziestym dziewiątym Wiktor Woroszylski swoim czytelnikom opowiedział. Ja zaś z wami, drodzy czytelnicy, historią tą podzielić się pragnę.

Rzecz się działa w zajeździe, bodaj najczęściej przez naszego walecznego bohatera i jego poczciwego giermka, odwiedzanym a przez Don Kichota za zamek uznawanym. Rycerz Posępnego Oblicza wkracza do akcji, gdy karczmarz przez hultajów, co nie płacąc należności zajazd opuścić cichaczem chcieli, był przez nich niemiłosiernie poniewierany.

Z dobytym mieczem, surowo na maltretujących karczmarza łotrów spoglądając, stanowczym głosem rozkazał im zaprzestać tego, co tak niegodziwie czynili, w przeciwnym razie bowiem będzie musiał o nich powziąć jak najgorsze mniemanie. 

Można by przypisać tym słowom jakąś moc magiczną, ale tak daleko w swych rozważaniach się nie posuniemy. Pan Wiktor bardziej prozaicznie efekt krótkiej, acz nader skutecznej mowy Don Kichota, wyjaśnia. Sugeruje mianowicie, że reakcja nieuczciwych klientów zajazdu wywołana została przerażeniem z powodu pogróżki, jakiej zapewne nigdy wcześniej nie słyszeli a na pewno zrozumieć nie byli w stanie. Nie ważyli się więc pytać, co słowa owe tajemnicze znaczyć miały, śpiesznie opuścili zajazd o zapłaceniu należności nie zapominając. Poturbowany nieziemsko karczmarz ze zdumieniem wyczynowi rycerza z La Manczy się przyglądał. Zaś giermek Don Kichota, Sanczo Pansa, całe zajście skwitował mówiąc, iż z jego panem bynajmniej nie ma żartów, zwłaszcza jeśli ktoś uczciwością i przyzwoitością nie grzeszy.

Po zapoznaniu się ze zdarzeniem onym refleksja następująca mnie nachodzi: słowa, które wypowiadamy mają moc ogromną, której nawet sobie nieraz nie uświadamiamy. Każdemu z nas zdarzyło się - świadomie lub niechcący - powiedzieć coś, co wywołało czyjeś łzy - bądź wzruszenia, bądź goryczy, ból w sercu albo uczucie cudownego ciepła. Słowa mogą leczyć, paraliżować, koić, wzmacniać, "rozbrajać", zniewalać a nawet zabić. Jezus Chrystus Słowem z mocą Bożego ducha świętego wyzwalał, wskrzeszał, uzdrawiał... 

Warto byśmy większą wagę przywiązywali do tego, co i jak mówimy a możemy doświadczyć zupełnie niespodziewanych doznań...



NIEZWYKŁE PRZYGODY DON KICHOTA Z LA MANCZY 
według MIGUELA CERVANTESA dE SaAvEDRy
przez WIKTORA WOROSZYLSKIEGO na nowo opowiedziane

piątek, 10 stycznia 2014

PRZEMIJANIE ŻYCIA



Są chwile i zdarzenia, których każdy z nas chciałby za wszelką cenę uniknąć, choć jest to absolutnie niemożliwe, bo są one NIEUNIKNIONE.

12 grudnia zmarła moja MAMUSIA. JEDYNA. WYJĄTKOWA. MOJA.

NASZA - bo jest nas czterech braci. Wszyscy zawdzięczamy jej życie - obojgu naszym rodzicom, ale to ONA nas nosiła i urodziła. Właśnie to, że każdy z nas spędził swoje pierwsze miesiące "pod jej sercem" (tak zwykło się mówić) też poważnie stopniowo odbiło się na jej kondycji fizycznej. Od maleńkości żyła też nasza Mamusia ze zwichniętym stawem biodrowym. 

Dzisiaj takie kontuzje poporodowe udaje się w prawie wszystkich przypadkach zniwelować z pomocą prostych mechanicznych zabiegów korekcyjnych w konsultacji z ortopedą dziecięcym lub po prostu pediatrą. Dzięki temu dziecko rozwija się prawidłowo i nie ma potrzeby ingerencji chirurgicznej w późniejszym wieku (poważna operacja stawu biodrowego), którą trzeba potem powtarzać (kontuzja odnawialna). 

Przez całe swoje trudne życie nasza Mamusia była nieprzerwanie bardzo duchową osobą (na swój jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny sposób) i to jej usposobienie miało bardzo duży wpływ na każdego z nas. 

Każdy z nas z pewnością odczuwa to bardzo osobiście, ale w życiu każdego z nas odegrało to niebagatelną rolę. 

Najbardziej paradoksalnie ten przemożny wpływ Mamusi religijności zaznaczył się w moim życiu. Od maleńkości zaszczepiona przez Nią naturalna potrzeba zaspokajania głodu duchowego zaowocowała u mnie poszukiwaniem Prawdy o Bogu, Jego Synu i zamierzeniu Stwórcy wobec ludzkości. Ponieważ pomimo osobistego zaangażowania i gorliwości, zaszczepionej przez Mamusię, nie znalazłem tak upragnionej czystej Prawdy w religii katolickiej, w której byłem wychowywany, zacząłem więc jej poszukiwać w Biblii, która jest źródłem Prawdy o Bogu. 

"Twoje słowo jest prawdą" - powiedział w ewangelii według apostoła Jana Syn Boży, Jezus Chrystus. I rzeczywiście tak jest. Przekonałem się o tym przez minionych kilkanaście lat. Biblia, spisana pod natchnieniem przez około 40 usługujących jej Autorowi jako sekretarzy i pisarzy, w pełni zasługuje na zaufanie ponieważ, jak czytamy w innym miejscu o Boskim Autorze tej księgi, że "jest niemożliwe, żeby Bóg skłamał" (Hebrajczyków 6:18).  

I dlatego wierzę, że Mamusia jest w pamięci u Boga, a On, tak jak obiecał, wskrzesi ją do życia wiecznego w raju na ziemi i da jej siebie poznać.

Oczyma wyobraźni widzę siebie wraz z moją rodziną, najbliższymi, w rajskich warunkach pod panowaniem Królestwa Bożego z Jezusem Chrystusem na czele.
Bardzo pragnę wytrwać w biegu po życie (Hebrajczyków 12:1), bo wtedy z pewnością znowu zobaczę moją Mamusię.




Kiedy kochana matka umiera,
odchodzi od nas niespodziewanie,
gdy bezlitosna śmierć ją zabiera,
u ciebie szukam pociechy, Panie.

Syn Boży złożył za grzechy ludzi
swe doskonałe życie w ofierze.
W swoim Królestwie z martwych ich wzbudzi,
a ja Mu ufam i Jemu wierzę...

Nadzieję dał nam na zmartwychwstanie
Ojciec niebiański, nasz Bóg, Jehowa.
Pragniemy zyskać Twoje uznanie,
racz nas w pamięci, Ojcze, zachować.

12 grudnia 2013




poniedziałek, 6 stycznia 2014

DON KICHOT w XXI wieku (15) - DON KICHOT KABARETOWY


DON KICHOT w XXI wieku (14) - LIST MIŁOSNY DON KICHOTA DO DULCYNEI


"Pani Mojego Serca, Najpiękniejsza, Najszlachetniejsza i Najsłodsza Dulcyneo z Toboso!

Jeśli Twe uczucie mną gardzi, Twe współczucie mnie nie dostrzega, Twe przeczucie nie dba o me cierpienie sięgające kresu wytrzymałości - to ach! nie Tobie biada, Luba Okrutnico i Niewdzięcznico, lecz mnie jedynie i tym dzikim zakątkom, które widzieć muszą moją udrękę, słyszeć głos mego bólu i wystawiać się na ciosy szaleństwa, którego jesteś przyczyną. W twojej mocy i woli wybawić mnie z tego stanu - lub doszczętnie pogrążyć w jego przepaściach. Jeżeli wybierzesz to drugie, żegnam cię na zawsze, aż po kres żywota miłując -

Dozgonnie Twój Rycerz Posępnego Oblicza.

- Przepiękne - rzekł Sanczo Pansa. - Chyba nigdy nie słyszałem nic wznioślejszego. Skąd też pan umie tak gładko składać?
- W moim zawodzie i to jest potrzebne - oświadczył mile połechtany uznaniem giermka Don Kichot. - Czy wszystko dobrze zapamiętałeś?
- Wszyściuteńko, nie muszę powtarzać - zapewnił Sanczo Pansa. (...)"

A oto w jakiej postaci poczciwy Sanczo list swego pana do damy jego serca później nieco wobec przyjaciół błędnego rycerza przytoczył:

"Pani mojego serca, słodziutka i bielutka Dulcyneo!" Tu mój pan pomyslił się krztynę - wtrącił - bo ta Aldonza [tak bowiem imię prawdziwe niewiasty onej brzmiało] opalona jest i piegowata od słońca jak diabeł. Ale niech mu będzie. "Dulcyneo! Jeżeli masz mnie za nic i po prostu wypinasz się na to, że mnie łamie w kościach - to ach, ach, ach! łamie mnie jeszcze niemiłosierniej i zmuszony jestem całkiem zwariować i walić łbem o skałę bez udawania. O czym cię zawiadamiam - Twój do grobowej deski Rycerz Posępnego Oblicza".

Nawet niezbyt uważny czytelnik zauważył, jak "wiernie" Sanczo Pansa list swego pana do Dulcynei odtworzył, a mianowicie, że słowa końcowe listu najbardziej podpis Don Kichota z podyktowanego giermkowi pisma do ukochanej oryginał przypominają. 

Tak czy inaczej treść obu do publicznej wiadomości podać postanowiłem, choć w inspirację onych do napisania listu miłosnego w czasach teraźniejszych śmiem wątpić... Wszelako do pisania (i to na papierze) listów do najbliższych i wysyłania ich pocztą tradycyjną (choć, kto wie, jak długo jeszcze?) zachęcam i sam czuję się zachęcony...


NIEZWYKŁE PRZYGODY DON KICHOTA Z LA MANCZY 
według MIGUELA CERVANTESA dE SaAvEDRy
przez WIKTORA WOROSZYLSKIEGO na nowo opowiedziane